Trump zdradza, co mówił mu Putin. "Miałeś być przyjazny"
"Jesteś brutalny" - miał powiedzieć Donaldowi Trumpowi Władimir Putin. Kandydat republikanów na prezydenta USA odniósł się do zarzutów o prorosyjskość, ale też sytuacji na Bliskim Wschodzie. Zaatakował również wiceprezydentkę Kamalę Harris.
2024-08-16, 10:07
Podczas konferencji prasowej w swojej posiadłości w Bedminster w stanie New Jersey Donald Trump, obok tematów gospodarczych i kwestii związanych z kampanią wyborczą, odniósł się również m.in. do oskarżeń o sympatyzowanie z Rosją i Władimirem Putinem.
- Oni mówią: "on był miły dla Rosji". Nie, Putin raz nawet mi powiedział: "jeśli miałeś być dla mnie przyjazny, za cholerę nie chciałbym, byś był na mnie wściekły, bo jesteś brutalny" - podkreślił były prezydent Standów Zjednoczonych.
Odnosząc się do wojny w Strefie Gazy i toczących się rozmów w sprawie zawieszenia broni, zaznaczył, że nie zamierza udzielać rad premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, bo on "wie, co robi". Jednocześnie jednak przyznał, że podczas lipcowego spotkania z nim w swojej posiadłości na Florydzie poradził izraelskiemu politykowi, by jak najszybciej zakończył wojnę. - Trzeba to skończyć szybko. Ale zakończyć zwycięstwem. Weź swoje zwycięstwo, ale zakończ to. Zabijanie musi się skończyć - oświadczył Trump.
Sprawa Hillary Clinton. "Dzięki mnie nie trafiła do więzienia"
Komentując wytoczone przeciwko niemu sprawy karne i możliwą karę więzienia w procesie w Nowym Jorku, były prezydent - który podczas kampanii wyborczej 2016 r. wzywał do skazania na karę więzienia Hillary Clinton - stwierdził, że to dzięki jego decyzji jego była rywalka w wyborach prezydenckich nie trafiła za kratki.
REKLAMA
- Co do Hillary Clinton, kiedy przyszedł czas podjęcia decyzji, powiedziałem, że nie chcę żony prezydenta Stanów Zjednoczonych w więzieniu. Chcę, by kraj się zjednoczył - opowiadał. Dodał również, że przyjaźnił się z Billem Clintonem.
Donald Trump odniósł się też do przebiegu obecnej kampanii wyborczej. Według niego, choć większość sondaży wskazuje na przewagę jego rywalki Kamali Harris, w rzeczywistości to on przewodzi w badaniach opinii publicznej. Pytany o stanowisko swoich doradców, którzy mieli rekomendować, by zrezygnował ze znieważania Kamali Harris i skupił się na konkretnych problemach, odpowiedział, że, podobnie jak ona, ma prawo atakować swoją konkurentkę, odnosząc się do jej cech osobowościowych.
- Nie mam dla niej wiele szacunku. Nie mam wiele szacunku dla jej inteligencji. Myślę, że byłaby okropnym prezydentem - stwierdził. Dodał, że aby wygrać, jego kampania musi "zdefiniować Harris jako komunistkę, socjalistkę albo kogoś, kto zniszczy kraj".
PAP/bartos/wmkor
REKLAMA