Goncalo Feio pokazał środkowy palec i "gest Kozakiewicza". Teraz przeprasza "za okazanie emocji": będzie kara

Goncalo Feio, trener Legii Warszawa przeprosił za swoje zachowanie po czwartkowym, rewanżowym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji z Broendby IF. "Pozwoliłem sobie na niedopuszczalne gesty wykraczające poza ramy wartości wyznawanych przeze mnie i przez klub" - przekazał w oświadczeniu, które klub udostępnił trzy dni po spotkaniu. 

2024-08-19, 14:22

Goncalo Feio pokazał środkowy palec i "gest Kozakiewicza". Teraz przeprasza "za okazanie emocji": będzie kara
Trener Legii Warszawa Goncalo Feio podczas meczu piłkarskiej Ekstraklasy . Foto: PAP/Leszek Szymański

O gestach jakie po meczu wykonywał trener legii było bardzo głośno. We wszystkich duńskich gazetach w piątek opublikowane zostały zdjęcia Feio, który pokazuje środkowe palce obu dłoni w kierunku trybuny gości, a klipy wideo jeszcze „bras d’honneur” czyli tzw. gest Kozakiewicza.


- Takie zachowanie jest niespotykane i niesłychane i po raz pierwszy w mojej karierze z czymś takim się spotkałem. Byłem zszokowany - mówił trener Broendby Jesper Soerensen. 

– Trener Legii podszedł do naszej ławki rezerwowych. Kaszlnął i zaczął mówić, że możemy wracać do domu – mówił tuż po meczu szkoleniowiec, cytowany przez TVP Sport. 

Legia wygrała przed tygodniem w Kopenhadze 3:2, a w czwartkowym rewanżu zremisowała 1:1 i w efekcie awansowała do dalszej gry.

UEFA wszczęła postępowanie dyscyplinarne

– Mam przypiętą łatkę, łatwo jest ze mną "jechać". Szkoda, że nikt nie zauważył, że już w Danii gospodarze nas prowokowali, naskakiwali na nas. Może to jest problem. Istnieją kompleksy i musimy z nimi walczyć. Nie jesteśmy od nikogo gorsi. Proszę mi wierzyć, że zachowujemy klasę, gdy się nas szanuje. Kiedy jest inaczej, to mamy to akceptować? Niektórzy płaczą, bo odpadli. Dążymy do tego, co Broendby robi z piłką, ale łatwo jest teraz kierować uwagę na coś innego – tłumaczył tuz po spotkaniu swoje zachowanie Feio.

REKLAMA

– To Broendby zaczęło się zachowywać prowokacyjnie. Teraz będę najgorszy, zrobi się ze mnie czarny charakter i ciągle będzie o tym dyskutowało. Idziesz ulicą, ktoś się atakuje i nie bronisz się? Mogą tu przyjechać Real Madryt, Manchester City, ktokolwiek… Nie pozwolimy na brak szacunku wobec nas. Nie będę przepraszał, że istnieję. Jeśli ktoś źle traktuje Legię, to mogę wystawić za to życie. Będę to robił, bo o Legię walczy się do śmierci – dodawał Portugalczyk.

Kilka godzin przed niedzielnym meczem ligowym Legii z Radomiakiem Radom w 5. kolejce Ekstraklasy Feio wydał oświadczenie.

"Po końcowym gwizdku pozwoliłem sobie na niedopuszczalne gesty wykraczające poza ramy wartości wyznawanych przeze mnie i przez klub, który mam dumę reprezentować. Przepraszam za okazanie emocji sprzecznych zarówno z duchem sportowej rywalizacji, jak i szacunku wobec boiskowych rywali" - można przeczytać w komunikacie Portugalczyka opublikowanym przez Legię.

"Każdego dnia walczymy o to, by stać się lepszymi ludźmi, lepszymi sportowcami, lepszą drużyną. Nie zawsze prowadzi do tego prosta droga i nie zawsze osiągamy natychmiastowy progres, ale jako trener wiem, jak ważne jest widzieć swoje błędy, aby więcej ich nie popełniać" - dodał 34-letni szkoleniowiec.

REKLAMA

Feio bił się w pierś także przed kamerami 

- Te ostatnie dni są dla mnie trudne. Od razu zdałem sobie sprawę, że przesadziłem i zrobiłem coś, czego nie powinienem, natomiast przebieg tej całej sytuacji i to, że zostaliśmy sprowokowani w sposób niezgodny z duchem sportu, jest prawdą, tu się nic nie zmieniło - podkreślił w wywiadzie z reporterką Canal + Darią Kabałą-Malarz.

Potwierdził też rozmowę z właścicielem Legii Dariuszem Mioduskim. - Mieliśmy rozmowę w piątek, ale dotyczyła ona wielu tematów, również sportowych. Był na niej również dyrektor sportowy Jacek Zieliński i ta rozmowa nie była bezpośrednio spowodowana tym, co wydarzyło się w czwartek. Prędzej wydarzeniem sportowym, bo wyeliminowaliśmy drużynę, którą większość stawiało przed meczem jako faworyt - tłumaczył Feio.

Liczy się z tym, że nie uniknie kary od UEFA, która kilka dni temu wszczęła postępowanie dyscyplinarne dotyczące zachowania trenera Legii.

- Twardo stąpam po ziemi, więc wiem, że kara będzie na sto procent. Chciałbym jedynie, pomimo tego, że nie jestem ani bogaty, ani milionerem, nie jestem w piłce dla pieniędzy, a dla piłki, żeby ta kara nie uniemożliwiła mi bycie z drużyną, bycie trenerem. Klub mnie broni i wspiera, więc zobaczymy, jak to się skończy, natomiast wiem, że konsekwencje będą na sto procent - zakończył Portugalczyk.

REKLAMA

Czytaj także:

red/legia.com/PR24

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej