Łajdak, glina, introwertyk. Tajemnica Alaina Delona
18 sierpnia zmarł Alain Delon, aktor, którego publiczność zapamiętała przede wszystkim z ról gangsterów, płatnych zabójców i policjantów. - Zawsze grał postacie niejednowymiarowe i kontrowersyjne - mówiła w Polskim Radiu 24 pisarka Katarzyna Domańska. Gościem był również krytyk Krzysztof Varga.
2024-08-29, 22:30
Alain Delon występował m.in. w filmach Luchina Viscontiego (m.in. "Lampart", 1963), Michelangela Antonioniego ("Zaćmienie", 1962), Josepha Loseya ("Monsieur Klein", 1976), Volkera Schloendorffa ("Miłość Swanna", 1983). Sławę przyniosły mu role w filmach kryminalnych - "W kręgu zła", "Samuraj" i "Glina" Jeana-Pierre’a Melville'a. Nie mniej znana jest jego kreacja w "Klanie Sycylijczyków", gdzie zagrał obok Jeana Gabina i Lino Ventury.
Kontrapunkt i pęknięcie
Zdaniem Katarzyny Domańskiej należy rozgraniczyć Alaina Delona jako człowieka i aktora. - Jako bohaterowi kina nie mam mu wiele do zarzucenia. Zawsze grał postacie niejednowymiarowe i kontrowersyjne. To nie był ktoś w rodzaju Johna Wayne'a, który zawsze miał rację. Delon był piękny jako mężczyzna, ale jako bohater filmowy nie mógł być przesłodzony. Musiał być jakiś kontrapunkt, jakieś pęknięcie. Był pięknym mężczyzną, ale w środku mrocznym i smutnym. Ta mieszanka była bardzo pociągająca, kryła w sobie tajemnicę. Ta tajemnica ciągnie się za Delonem w jego wszystkich kreacjach. Grał głównie łajdaków lub policjantów, zwykle introwertyków - powiedziała pisarka.
Posłuchaj
REKLAMA
- John Wayne był herosem i bohaterem. Dla niego zawsze było jasne, co jest dobre, a co złe. Wiedział, po której stronie ma stanąć. Moralnie zawsze wygrywał. W Delonie atrakcyjne było to, że pojawiał się na ekranie jako zjawiskowo piękny bóg, który u stóp ma cały świat. Zwykle jednak fabuła odkrywała jego wnętrze i okazywało się, że jest człowiekiem pełnym traum, lęków i kompleksów. Na końcu zawsze przegrywał. Zniewalające było to, że tak wspaniały mężczyzna odsłaniał się i pokazywał swoje słabości - dodawała.
Introwertyk
Krzysztof Varga przyznał, że w Delonie był smutek. - Był introwertykiem, co wynikało z jego życiorysu. Jako chłopak został oddany do rodziny zastępczej. Dzieciństwo spędzał w więzieniu, gdzie jego ojczym był strażnikiem. Edukację skończył w wieku 14 lat, zdobył zawód pomocnika rzeźnika. Służył też w armii francuskiej w Indochinach - przypomniał.
Kreator
Kariera Delona nie byłaby możliwa, gdyby jako 20-latek nie poznał w paryskim klubie aktorki, która się w nim zakochała. Trafił z nią na festiwal do Cannes i od tego wszystko się zaczęło. - Całe życie próbował coś udowodnić, szukał akceptacji i miłości. Stworzył też firmę producencką. Uważał, że bycie aktorem to praca odtwórcza - trzeba grać gliniarza lub gangstera i wykonywać polecenia reżysera. Delon chciał kreować, wymyślać filmy, angażować reżysera. Mówić, kto ma grać, obsadzać siebie w głównych rolach. Ponieważ towarzyszył mu wizerunek gangstersko-łobuzerski, to w filmach, które wyprodukował, stworzył postacie, które miały poprawić jego wizerunek. Delon najczęściej ginął w swoich filmach - opowiadał Varga.
W 1985 roku aktor otrzymał francuską nagrodę Cezara za rolę w filmie "Nasza historia", a w 2019 roku Honorową Złotą Palmę na festiwalu w Cannes. Od lat 90. XX w. rzadko pojawiał się na ekranie. W 2019 roku doznał udaru. Od tamtej pory unikał publicznych wystąpień.
REKLAMA
* * *
Audycja: Więcej niż kryminał
Prowadzi: Grzegorz Kalinowski
Goście: Katarzyna Domańska i Krzysztof Varga
Data emisji: 29.08.2024
Godzina emisji: 22.06
PR24/jt/wmkor
REKLAMA