Lekarze w Bangladeszu boją się samosądów. W proteście zamknęli szpitale
Lekarze w Bangladeszu ogłosili "całkowite zamknięcie" od niedzieli wszystkich szpitali publicznych i prywatnych w kraju - podał dziennik "Dhaka Tribune". Żądają oni od rządu bezpiecznych warunków pracy po ataku na personel medyczny w Dhace. W geście solidarności strajkują też pielęgniarki.
2024-09-01, 15:42
Lekarze domagają się aresztowania i ukarania sprawców ataku, do którego doszło w sobotę w stołecznym szpitalu Dhaka Medical College Hospital (DMCH). Oczekują także rozmieszczenia w ciągu doby sił bezpieczeństwa, w tym wojska, w szpitalach w całym kraju, powołania w ciągu tygodnia "policji sanitarnej" oraz uchwalenia i wdrożenia przepisów dotyczących bezpiecznych warunków pracy w opiece zdrowotnej.
Lekarze obawiają się samosądów
Według relacji reportera gazety "Daily Star Bangla" lekarze na oddziałach ratunkowych i szpitalnych w Dhace w niedzielę przestali pracować. "Wszystkie operacje zaplanowane na rano zostały przełożone, co powoduje ogromne cierpienie pacjentów i ich opiekunów" - czytamy w dzienniku.
Personel medyczny odszedł od łóżek szpitalnych w proteście przeciwko napaści na trzech lekarzy z oddziału neurochirurgii przez grupę osób, która oskarżyła ich o zaniedbanie w leczeniu ciężko rannego motocyklisty, studenta jednej z dhakijskich uczelni, który zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Rodzina motocyklisty oskarża szpital
Policja podała, że w sobotę wieczorem koledzy i krewni motocyklisty przybyli do szpitala, gdzie oskarżyli lekarzy o niedopełnienie obowiązków. Doszło do rękoczynów. Sprawcy ataku nie zostali zatrzymani.
REKLAMA
W nocy z soboty na niedzielę do tego samego szpitala zgłosiło się kilku rannych, którzy wzięli udział w walkach gangów na przedmieściach Dhaki. Po ich przyjęciu na oddziale ratunkowym pojawili się członkowie rywalizujących band, uzbrojeni m.in. w maczety, grożąc lekarzom i pacjentom. Władze szpitala zatrzymały cztery osoby i przekazały je wojsku.
PAP/sw/wm
REKLAMA