Zbiornik Racibórz Dolny. Dziś ratuje przed powodzią, powstał mimo oporu ludzi

Aby wybudować zbiornik przeciwpowodziowy Racibórz Dolny, który dziś stanowi ochronę dla m.in. Wrocławia i Opola, zdecydowano o wysiedleniu i przeniesieniu całej wsi. Nie obyło się bez protestu mieszkańców, finalnie jednak miejscowość przeniesiono i całkowicie odtworzono dziewięć kilometrów dalej. 

Joanna Zaremba

Joanna Zaremba

2024-09-18, 21:10

Zbiornik Racibórz Dolny. Dziś ratuje przed powodzią, powstał mimo oporu ludzi
Zbiornik retencyjny Racibórz Dolny. Foto: Lukasz Kalinowski/East News

Relacja na bieżąco z sytuacji powodziowej na południu kraju cały czas na antenach Polskiego Radia. Przekazujemy także informacje minuta po minucie na naszej stronie polskieradio24.pl.

Południe Polski walczy z zatrważającymi skutkami powodzi. Poziom rzek w niektórych miejscach przekracza ten, z którym mieszkańcy regionu mieli do czynienia w 1997 roku. To właśnie po powodzi tysiąclecia, która spowodowała ogromne zniszczenia m.in. we Wrocławiu, zadecydowano o budowie przeciwpowodziowego zbiornika Racibórz Dolny.

Czytaj także:

Żeby inwestycja mogła jednak powstać, trzeba było całkowicie przenieść infrastrukturę wsi Nieboczowy i przesiedlić jej mieszkańców. Nie wszystko tu poszło gładko i bez oporu.

REKLAMA

Zbiornik Racibórz Dolny powstał w miejscu wsi

Ostatecznie jednak w miejscu, gdzie od kilkuset lat znajdowały się Nieboczowy, wybudowano suchy zbiornik Racibórz Dolny.

Jego budowę ukończono w 2020 roku. Został uruchomiony, by ochronić przed powodzią m.in. Wrocław, Opole, Kędzierzyn-Koźle oraz inne okoliczne mniejsze miejscowości. Może przyjąć do 185 milionów metrów sześciennych wód wezbraniowych Odry. 

Nieboczowy. Historia wsi, którą przeniesiono

Wcześniej Nieboczowy były regularnie zalewane, np. w latach 70. i 80. Jednak największa tragedia dotknęła tę miejscowość właśnie w 1997 roku. Dwa lata później zapadła decyzja o wybudowaniu zbiornika (by zapobiec powtórce z 1997 r.) i przeniesieniu całej wsi w inne miejsce. 

REKLAMA

"Stworzenie takiego obiektu planowano już za niemieckich czasów, a potem w PRL-u, ale dopiero powódź tysiąclecia zdopingowała rządzących do działania. Wyzwaniem było sfinansowanie inwestycji, ale również przesiedlenie mieszkańców Nieboczów, których miejscowość znajdowała się w środku planowanej budowli" - możemy przeczytać na łamach "Wyborczej".

Nie było to proste. Początkowo decyzja uruchomiła gwałtowny sprzeciw mieszkańców, którzy byli bardzo przywiązani do swojej ojcowizny. W 1998 roku zawiązano komitet przeciwko budowie zbiornika w miejscu wsi. Cztery lata później powołano zaś Stowarzyszenie na rzecz Obrony przed Wysiedleniem Wsi Nieboczowy.

"Wszyscy protestowali"

- Wszyscy protestowali. Były spotkania, dyskusje. Nikt się nie chciał przenosić, to w końcu nasze domy były. Ale nic to nie dało - cytował wypowiedzi mieszkańców w 2020 roku "Magazyn WP".

Szukano alternatyw. Proponowano szereg koncepcji, m.in. taką, w ramach której Nieboczowy miałyby zostać na swoim miejscu, ale otoczone wałem przeciwpowodziowym, zbiornik zaś ominąłby teren wsi. Żaden z pomysłów jednak nie zyskał aprobaty władz, a projekty uznano za niemożliwe do realizacji.

REKLAMA

Decyzja wojewody i protesty mieszkańców

W 2005 roku raciborski oddział portalu "Nasze Miasto" pisał o tym, że protesty mieszkańców wsi Nieboczowy na wiele miesięcy zablokowały wydanie decyzji lokalizacyjnej ws. zbiornika Racibórz Dolny i przygotowanie wniosku do Funduszu Spójności.

"Wójt gminy Lubomia, powołując się na sprzeciw społeczny, nie podjął takiej decyzji. W ubiegłym roku zrobił to za niego wojewoda śląski. Wydał tzw. zarządzenie zastępcze. Decyzja ta wywołała kolejne protesty. Mieszkańcy złożyli 150 odwołań! Jesienią zeszłego roku minister infrastruktury odrzucił wszystkie odwołania. Teraz okazało się, że Komisja Europejska nie zaakceptowała wniosku o dofinansowanie budowy zbiornika na przyszły rok. Wpływ na to miał m.in. sprzeciw mieszkańców" - relacjonowano. 

W związku z budową zbiornika, wysiedlenia miały dotyczyć 260 rodzin, zamieszkujących łącznie dwie wsie: Nieboczowy i Ligotę Tworkowską. Choć mieszkańcy mieli mieć zapewnione odszkodowania i nowe możliwości zakwaterowania, część ludzi konsekwentnie nie zgadzała się na przeniesienie. 

Finał negocjacji

Jak z kolei przypomniał portal tvn24.pl, pierwsze projekty zbiornika przeciwpowodziowego powstały w 2004 roku, ale wówczas wystąpił problem z wywłaszczeniem gruntów.

REKLAMA

5 lipca 2004 roku, za czasów rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy, wojewoda śląski wydał decyzję ws. ustalenia lokalizacji zbiornika na Odrze z "rygorem natychmiastowej wykonalności". Mieszkańcy wsi zaskarżyli decyzję, jednak podtrzymał ją minister infrastruktury - decyzją wydaną 21 września 2004 roku.

W końcu sprawę rozstrzygnął Wojewódzki Sąd Administracyjny, wyrokiem z 8 lutego 2006 roku. Skarga mieszkańców wsi na decyzję ministra została oddalona.

Nowa lokalizacja wsi

Negocjacje z mieszkańcami toczyły się przez kilka lat. W 2007 roku padła propozycja, by przenieść wieś w inne miejsce, które wskazali sami mieszkańcy. Znajdowało się ono dziewięć kilometrów dalej, przy Syryni w gminie Lubomia.

W 2007 roku, zamiast komitetu przeciw budowie zbiornika powstało Stowarzyszenie na Rzecz Odtworzenia i Rozwoju Wsi Nieboczowy. Na czele stanął  Łucjan Wendelberger. Sołtys i działacz społeczny wcześniej protestował przeciwko przeniesieniu miejscowości.

REKLAMA

Specustawa powodziowa

Pod koniec sierpnia 2010 r. w życie weszła tzw. "specustawa powodziowa", czyli Ustawa o szczególnych zasadach przygotowania do realizacji inwestycji w zakresie budowli przeciwpowodziowych. "Specustawa przyspieszy zbiornik" - pisały wówczas lokalne media, m.in. "Nasz Racibórz". Chodziło o to, że na drodze budowy nie staną już sprawy wywłaszczeń. 

Nowe przepisy zakładały większy nadzór wojewody nad inwestycjami przeciwpowodziowymi. W myśl aktu, to właśnie on miał wskazywać, gdzie należy budować obiekty przeciwpowodziowe i decydować, które grunty zostaną wywłaszczone pod ich budowę. Dawały mu też prawo zatwierdzania tych projektów budowlanych, wydając decyzję o pozwoleniu na realizację inwestycji.

"Zmiany te bez wątpienia ułatwią budowę zbiornika Racibórz, który ostatecznie ma powstać do 2015 roku. Z rozpoczęciem inwestycji przeciwpowodziowej nie trzeba będzie czekać, aż właściciel nieruchomości, na której ma ona powstać, zgodzi się na wywłaszczenie. Po wydaniu decyzji od razu będzie można przystąpić do prac. Odszkodowanie za grunty, tak jak w przypadku specustawy drogowej, będzie ustalane później w osobnym postępowaniu" - tłumaczył naszraciborz.pl w 2010 roku.

Co oznaczało to dla osób wywłaszczonych? Odszkodowanie dla nich miało być ustalane w toku negocjacji pomiędzy właścicielem lub użytkownikiem wieczystym gruntu, a inwestorem. W przypadku braku porozumienia w ciągu dwóch miesięcy, decyzję miał podejmować wojewoda. Osoby wywłaszczone mogły odwoływać się od niej do ministra infrastruktury.

REKLAMA

Wieś wybudowano od nowa. Kościół, ulice i skatepark

Nowe Nieboczowy zbudowano od nowa. Powstały drogi, domy, kościół, ośrodek sportowy i skate park - przypomina "Gazeta Wyborcza". Nowym ulicom przydzielono tych samych patronów i nazwy. Otwarcie nowej miejscowości miało miejsce we wrześniu 2019 roku. 

- Z 500 mieszkańców do nowych Nieboczów przeprowadziło się ponad 200. Reszta osiadła w innych miejscowościach - powiedziała dziennikowi jedna z mieszkanek.

Mieszkańcy wsi Nieboczowy: "Śpię spokojnie"

Mieszkańcy Nieboczowa dziś oddychają z ulgą. Jedna z rozmówczyń "Wyborczej" przyznała, że niedawno w domu kultury wspominano powódź w 1997 roku.  - Cieszę się, że nie muszę już nerwowo spoglądać w niebo i śledzić prognozy pogody. Śpię spokojnie - powiedziała.

Źródła: Gazeta Wyborcza/TVN24/Wp.pl/Magazyn WP/naszraciborz.pl/isap.sejm.gov.pl/raciborz.naszemiasto.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej