MEN szykuje rewolucję? Nauczyciele boją się o miejsca pracy
Reforma edukacji przygotowywana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej wywołuje nowe dyskusje - tym razem wśród nauczycieli. Obawiają się oni, że wprowadzenie przyrody zamiast chemii, biologii, geografii, a nawet fizyki, będzie powodem utraty pracy przez część z nich. Byłby to efekt odwrotny, od celu i argumentacji resortu.
Przemysław Goławski
2024-09-24, 07:30
Zmianę w liczbie przedmiotów MEN planuje w 2026 r. Wtedy duża reforma edukacji całościowo ma ograniczyć podstawy programowe oraz zmienić styl pracy z uczniami - jak się podkreśla, na bardziej praktyczny. Wśród zaplanowanych nowości jest rozszerzenie nauczania przyrody, która obecna jest teraz tylko w klasach czwartych szkół podstawowych. W wyniku reformy miałaby objąć wszystkie kolejne klasy na tym etapie edukacji.
Takie zapowiedzi wiążą się z obawą o miejsca pracy dla nauczycieli - przyznaje Związek Nauczycielstwa Polskiego, który planowane zmiany skomentował dla "Rzeczpospolitej". Wiadomość o powrocie przyrody i trwających w związku z tym pracach, "wywołała spore poruszenie u nauczycieli".
Pomysł tylko dla dużych miast?
"O ile może to ułatwiać łatanie etatów w dużych miastach, o tyle w przypadku mniejszych miejscowości sprawa może być o wiele bardziej skomplikowana" - komentuje ZNP. Jak podawał MEN, jednym z celów pomysłu miała być odpowiedź na problem wakatów nauczycieli. Ci mieliby móc łatwiej znaleźć pracę, jeśli różne dziedziny obejmowałby jeden przedmiot. Na wątpliwości zwracają jednak uwagę sami pracownicy oświaty.
Te ma nawet zwolennik zmian dr Karol Dudek-Różycki z Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych, cytowany w gazecie. "Mam czasami wrażenie, że te zmiany są projektowane z myślą o dużych miastach. Bo o ile np. w Warszawie są kłopoty z kadrą nauczycielską, zwłaszcza nauczycielami przedmiotów ścisłych, o tyle już na Podkarpaciu nauczycieli bywa nadmiar" – podkreślił pedagog. Zastrzegł, że trzeba uważać, by na tych zmianach nie stracili ani uczniowie, ani nauczyciele. Dlatego, jak dodał, liczba godzin przyrody nie powinna być niższa niż likwidowanych przedmiotów.
REKLAMA
ZNP zapowiada, że o rozwiązania dotyczące przyrody będzie pytał MEN na spotkaniu w tym tygodniu. Co istotne, nauczyciele najpewniej będą potrzebowali dodatkowych kwalifikacji, ale część kadry uczyła przyrody już w gimnazjach, więc posiada stosowne przygotowanie.
"Obecnie na Mazowszu mimo rozpoczęcia roku szkolnego poszukiwanych jest 18 biologów, 19 chemików, 17 geografów i aż 28 fizyków" - wskazują dane banku ofert pracy dla nauczycieli. Przeważnie są to wakaty w Warszawie i to w niepełnym wymiarze czasu pracy. Jak zwracają uwagę dyrektorzy szkół, jest im trudno znaleźć np. fizyka, który zechce pracować np. cztery godziny w tygodniu i dlatego muszą posiłkować się emerytami. Dla porównania w szkołach na całym Podkarpaciu brakuje dwóch fizyków, tyle samo biologów i jednego chemika. Ofert dla geografów w tym rejonie Polski nie ma - podaje dziennik.
Potrzebne sześć godzin w tygodniu
Sytuacja będzie jeszcze bardziej skomplikowana, jeśli MEN zdecyduje się na wprowadzenie przyrody tylko w części klas podstawowych. Gdyby w klasach ósmych ponownie nauczana miałaby być osobno chemia, biologia, geografia i fizyka stworzyłoby to większy problem z pracą dla nauczycieli niż obecnie.
REKLAMA
Zmiana będzie dużym wyzwaniem, ale pozytywne skutki dla uczniów wg. "Rzeczpospolitej" będą widoczne tylko wtedy, gdy liczba godzin przyrody wyniesie nie dwie godz. lekcyjne w tygodniu, a cztery czy nawet sześć.
Nauczanie w blokach i eksperymenty
Dodatkowym warunkiem powinno być połączenie nauczana przedmiotu w bloki, co miałoby dać miejsce na prowadzenie zajęć praktycznych. Jak czytamy, wtedy nauczyciele będą mieli szansę, by móc realizować projekty i prowadzić eksperymenty. Tu przeszkodą może być jednak fakt, że od czasu pandemii w niektórych szkołach zadecydowano o likwidowaniu pracowni chemicznych, które mogłyby stanowić podstawę do przeprowadzania lekcji z eksperymentami.
Jak dodaje dziennik, lekcje przyrody nie powinny koncentrować się wyłącznie na ścisłym spojrzeniu na zagadnienia z poszczególnych przedmiotów, które ma zastąpić przyroda, ale wprowadzić nowe tematy. Takie jak np. kwestie z zakresu geografii społeczno-ekonomicznej - czytamy.
W najbliższych tygodniach MEN ma prezentować profile absolwentów szkół podstawowych, jakie mają być celem reformy. Z nich dowiemy się więcej, jaki kształt i skutki mogą mieć planowane zmiany.
REKLAMA
- Kolejne zmiany w szkole. Jeden przedmiot ma zastąpić cztery, zniknie m.in. chemia
- "Młodzież nie ma świadomości własnego zdrowia". Pediatra o konieczności edukacji i profilaktyki
Przemysław Goławski,Rz,MEN
REKLAMA