Co z ekstradycją Łukasza Ż.? Polska prokuratura zaniepokojona doniesieniami z Niemiec

Pojawiają się nowe informacje w sprawie ekstradycji do Polski Łukasza Ż., sprawcy śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Mężczyzna czeka na decyzję w areszcie tymczasowym w Niemczech, jednak jego wydanie polskim służbom może potrwać 60 dni lub nawet więcej.

2024-09-24, 14:16

Co z ekstradycją Łukasza Ż.? Polska prokuratura zaniepokojona doniesieniami z Niemiec
Polska prokuratura czeka na decyzję ws. ekstradycji Łukszasza Ż.Foto: Policja,Filip Naumienko/REPORTER

Polska prokuratura czeka na niemiecką decyzję ws. ekstradycji Łukasz Ż. do Polski. Mężczyzna uciekł z miejsca wypadku, w którym na miejscu zginął 37-letni ojciec rodziny, a poważnych obrażeń doznali jego żona i dwójka dzieci, w wieku 4 i 8 lat. Podejrzewany o spowodowanie wypadku 26-latek był recydywistą - wcześniej wielokrotnie karany, miał też prawomocny zakaz kierowania pojazdami. Sądy pięciokrotnie orzekały wobec niego zakaz prowadzenia pojazdu. Skazywany był też za jazdę po pijanemu i posiadanie narkotyków.

Wydarzenia w Lubece

Po zdarzeniu Łukasz Ż. zbiegł za granicę. Został odnaleziony w północnych Niemczech, w Lubece. Nie ma jednak jasności, w jakich okolicznościach trafił do aresztu śledczego.

Według jednej z wersji wydarzeń miał zostać zatrzymany przez policję, którą zawiadomił personel szpitala, gdzie 26-latek miał zgłosić się z obrażeniami po wypadku samochodowym. Inna mówi o tym, że mężczyzna zgłosił się na komisariat policji, a towarzyszył mu adwokat. Potwierdzona jest za to informacja, że nie zgodził się na przyspieszoną procedurę ekstradycji. Teraz zamiast procedury, która mogłaby potrwać maksymalnie 10 dni, strona polska musi czekać minimum dwa miesiące.

Długi czas na decyzję

Komentarz strony niemieckiej uzyskał dziennik "Fakt". Rzeczniczka Prokuratury Generalnej Szlezwika-Holsztynu Wiebke Hoffelner wyjaśnia w rozmowie z gazetą, że żadna decyzja jeszcze nie zapadła.

REKLAMA

- Sam proces postępowania ekstradycyjnego przewiduje okres 60 dni, który w razie potrzeby może zostać przedłużony - przekazała Hoffelner. - W sprawie toczy się postępowanie ekstradycyjne przed Prokuraturą Generalną, w ramach którego badana jest obecnie kwestia dopuszczalności ekstradycji do władz polskich - dodała rzeczniczka. Potwierdza, że wniosek o ekstradycję złożono 20 września do Wyższego Sądu Krajowego.

"Fakt" na przekazaniu informacji prokuratury nie kończy, sugerując, że Lubeka mogła nie zostać wybrana przez Łukasza Z. przypadkowo i nie wiadomo, jakie może mieć tam powiązania.

Informacjami przekazanymi przez niemiecką prokuraturę zaskoczona jest prokuratura w Warszawie. O komentarz do możliwego czasu postępowania ekstradycyjnego poproszony został prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

REKLAMA

- Liczymy na to, że Łukasz Ż. trafi do Polski dużo szybciej. Myślę, że to kwestia 20 dni - przekazał gazecie prokurator. Zaznaczył, że na takie terminy mogą wskazywać polskie doświadczenia z niemiecką prokuraturą.

Unikanie odpowiedzialności i utrudnianie postępowania

Łukaszowi Ż. grozi od 9 miesięcy do 12 lat więzienia, ale kwalifikacja jego czynu zapewne zmieni się na surowszą, ponieważ Łukasz Ż. kierował pojazdem, mając zakaz prowadzenia pojazdów. Ponadto kwalifikacja czynu Łukasza Ż. będzie się zmieniała w miarę zbierania materiału dowodowego.

W związku z tą sprawą zostały zatrzymane kolejne dwie osoby, które brały udział w libacji w jednym z warszawskich lokali, a następnie po spożyciu alkoholu wyruszyły dwoma pojazdami na ulice Warszawy.

Jednym z zatrzymanych jest Kamil K., który usłyszał następujące zarzuty: nieudzielenia pomocy osobom poszkodowanym w wypadku oraz pomocnictwa w ukrywaniu się podejrzanego, utrudnienia w ustalenia jego tożsamości, a przede wszystkim ułatwienia mu ucieczki. Kamil K., widząc zdarzenie drogowe nie zatrzymał się, a następnie zabrał do swojego pojazdu podejrzanego Łukasza Ż. Wobec Kamila K., który nie był do tej pory karany, został zastosowany środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu. To on ma być właścicielem wypożyczalni aut, z której pochodził VW arteon, który z impetem uderzył w auto, którym podróżowała poszkodowana rodzina.

REKLAMA

Drugim z zatrzymanych jest Aleksander G., który również usłyszał zarzuty, a wobec którego sąd zastosował tymczasowy reszt. Po zdarzeniu zatrzymani zostali również Mikołaj N., Damian J. i Maciej O. Wobec mężczyzn zastosowano środki zapobiegawcze w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy.

Pomoc dla poszkodowanej rodziny

Stan członków rodziny, którzy przeżyli wypadek jest skomplikowany, ale stabilny. W sieci uruchomiono zbiórkę na pomoc niezbędną po wypadku, w tym na dalsze leczenie, którego mają wymagać kobieta i jedno z dzieci.

Zdarzenie zostało zarejestrowane przez taksówkarza, który jechał Trasą Łazienkowską. Dzięki temu śledczy poznali przebieg zdarzenia i działania sprawców.

Jadący 15 września przy ulicy Armii Ludowej w Warszawie z ogromną prędkością VW arteonem uderzyli w osobowego forda. W aucie sprawców jechali czterej pijani mężczyźni oraz kobieta - partnerka Łukasza Ż. Została ona porzucona przez pozostałych pasażerów, trafiła w bardzo ciężkim stanie do szpitala. To na nią próbowali zrzucić odpowiedzialność za kierowanie pojazdem, licząc, że nie przeżyje wypadku. 

REKLAMA

Mężczyźni nie udzielili pomocy pokrzywdzonym, utrudniali postępowanie karne, pomagając uniknąć odpowiedzialności karnej Łukaszowi Ż. Gdy pojawiły się osoby chcące nieść pomoc poszkodowanym w zderzeniu, ci mieli ją uniemożliwiać. 

Prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań, w sumie sprawa dotyczyć może około 10 osób.

Przemysław Goławski/IAR/PAP/"Fakt"

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej