Szympans zaatakował mieszkańców Bielawy. Straż miejska myślała, że to żart
Historia, choć początkowo brzmiała jak żart, jest prawdziwa i jesteśmy pewni, że ktoś w Bielawie trzyma w domu szympansa - mówi Zbigniew Grubka, komendant miejscowej straży miejskiej.
2011-04-05, 00:30
Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu, nieopodal lasu – pisze "Gazeta Wrocławska". Był wieczór, mężczyźni wracali do domu. - Nagle poczułem na sobie owłosione dłonie i to coś zaczęło mną szarpać, miało ogromną siłę - opowiada Kamil, ofiara zwierzęcia. - Myślałem, że mnie zabije! Straciłem na chwilę przytomność - dodaje 18-latek.
Na szczęście, koledzy chłopaka zaczęli krzyczeć, mieli przy sobie też gaz łzawiący i udało im się zwierzę spłoszyć. Do domu wrócili jednak przerażeni, a poraniony Kamil trafił na pogotowie.
O kudłatym zwierzęciu z łańcuchem na szyi mówi teraz całe miasto i choć wielu wciąż traktuje sprawę w kategoriach żartu, nic śmiesznego w tym nie ma. - Przyznaję, że kiedy zadzwoniła do nas siostra ofiary, to dyżurny stwierdził, że się pomyliła, bo prima aprilis jest jutro. Ale ona była bardzo poważna – zaznacza Grubka. Kobieta chciała się dowiedzieć, czy zwierzę było szczepione. Nie wiedziała nawet, że posiadanie takiej małpy jest zabronione.
Historia wywołała w mieście poruszenie. Do straży zaczęli dzwonić mieszkańcy, którzy twierdzili, że szympansa też widzieli, ale nie zgłaszali, bo wydawało im się to niemożliwe. - Przyszedł również do nas pan, który twierdził, że widział kilka tygodni temu w lesie, obok dzielnicy willowej, mężczyznę idącego z szympansem na łańcuchu - podkreśla komendant.
REKLAMA
Na świecie legalnie posiadać szympansa można zaledwie w kilku stanach USA. W Polsce jest to surowo zabronione.
"Gazeta Wrocławska"/ aj
REKLAMA