PŚ w skokach. Małysz nie traci wiary w Polaków. "Skoki Wąska dały nadzieję"

Zdaniem Adama Małysza początek sezonu w wykonaniu polskich skoczków był bardzo trudny, jednak nie należy skreślać Biało-Czerwonych. - Trzeba naszym zawodnikom dać czas. Wyniki Pawła Wąska dały nadzieje - powiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

2025-01-06, 16:32

PŚ w skokach. Małysz nie traci wiary w Polaków. "Skoki Wąska dały nadzieję"
Adam Małysz chwalił Pawła Wąska za ostatnie występy. Foto: Damian Klamka/East News

PŚ w skokach. Małysz nie traci nadziei

Małysz zauważył, że zazwyczaj sezon Biało-Czerwoni rozpoczynali "z przytupem", dopiero końcówka była słabsza. Teraz jest inaczej.

Prezes PZN przyznał, że zawodnicy z Austrii i Niemiec rywalizację rozpoczęli w doskonałym stylu. Ci drudzy zaczęli ostatnio słabiej skakać, ale jest jeszcze za wcześnie, aby sztab szkoleniowy tej ekipy musiał radykalnie reagować.

- Austriacy są bardzo silni. To jednak efekty pracy nie tylko z zeszłego roku, ale znacznie wcześniejszego okresu. Oni stworzyli cały system szkoleniowy, na którym nam trudno byłoby się wzorować - stwierdził.

Zaznaczył, że oni nie tylko dobrze prezentują się w zawodach Pucharu Świata, ale także w tych mniej renomowanych jak np. w Pucharze Kontynentalnym.

REKLAMA

Na podkreślenie swych słów podał klasyfikację Turnieju Czterech Skoczni, gdzie przed finałowymi zawodami na prowadzeniu jest trójka skoczków z tego kraju.

Małysz ocenił, że Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł są na dobrej drodze do osiągania wartościowych wyników.

- U Pawła fajne jest to, że on jeszcze bardziej potrafi zmobilizować się w zawodach. Jemu potrzeba dużo startów, aby w tej czołówce się oswoić - przyznał.

REKLAMA

Z kolei skoki Zniszczoła, który ma duży potencjał, nie są jeszcze stabilne.

- Dawid (Kubacki) idzie do przodu. On przede wszystkim chce ustabilizować pozycję dojazdową. Z Piotrkiem (Żyłą) jest największy problem. On cały czas chce być lepszy. To jest jego przekleństwo. Tym starszym zawodnikom jest ciężko zmienić pewne rzeczy - dodał.

Małysz przyznał, że w Polsce jest sportowa "wybitna młodzież", może nie tak liczna jak w Austrii, ale można z nią wiązać przyszłość.

- Nasza kadra to nie tylko pięciu-sześciu zawodników. W szkołach mamy po 40 skoczków. Każdy z nich ma szansę wyjechać na zgrupowanie czy zawody. Stąd pojawił się Tymoteusz Amilkiewicz - wyjaśnił.

REKLAMA

Czterokrotny medalista olimpijski przyrównał współczesne skoki narciarskie do Formuły 1 i uważa, że na nowoczesny sprzęt muszą zawsze znaleźć się środki.

- Dziś o wynikach decydują detale. Być może Austriacy dysponują lepszym materiałem na kombinezony. Może one mają inny krój. Trudno jest to ocenić. Wydaje się, że Niemcy mają duże kombinezony w stosunku do Austriaków, ale z nimi nie wygrywają - zauważył.

Małysz przyznał, że jadąc do Innsbrucka, aby spotkać się z trenerem polskiej kadry Thomasem Thurnbichlerem, miał przeprowadzić rozmowę w ostrzejszej formie. Piąte miejsce Wąska na Bergisel zmieniło to nastawienie.

- Te rozmowy ze sztabem szkoleniowym i zawodnikami mnie uspokoiły. Zastanawiałem się czy jest jedna myśl szkoleniowa i czy to wszystko zmierza w dobrą stronę. Byłem zaskoczony, że mówimy jednym głosem. Szczególnie widać poprawę w formie Dawida Kubackiego. Trzeba spokoju. Skoki Wąska dały nadzieje. On znów potrafi być w czołówce. Jak się z tym oswoi, to może naprawdę zacząć wygrywać - podsumował.

REKLAMA

 

Czytaj także:

Źródło: PAP/ps

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej