MEN bierze się za "godziny czarnkowe". Takie zmiany mogą czekać uczniów i nauczycieli

Ministerstwo Edukacji Narodowej przyjrzy się efektywności tzw. godzin czarnkowych. O ich likwidację zapytała w interpelacji posłanka PSL-TD Agnieszka Maria Kłopotek. MEN zapewniło, że jest otwarte na dyskusję o ewentualnych korektach. Według samorządowców, warto wrócić do tego tematu.

2025-01-13, 10:08

MEN bierze się za "godziny czarnkowe". Takie zmiany mogą czekać uczniów i nauczycieli
MEN przyjrzy się godzinom czarnkowym. Foto: Pawel Polecki/REPORTER

Godziny czarnkowe do likwidacji? MEN odpowiada

Godziny czarnkowe - wprowadzone przez byłego ministra edukacji Przemysława Czarnka - to czas, który nauczyciel poświęca w szkole na konsultacje dla uczniów i rodziców. W przypadku pedagogów zatrudnionych w wymiarze nie niższym niż pół etatu jest to godzina tygodniowa, w przypadku pozostałych - godzina w ciągu dwóch tygodni. Uzasadniono, że chodzi o "zagwarantowanie uczniom i ich rodzicom możliwości konsultacji z nauczycielem". 
 
Po zmianie władzy pojawiły się pytania, czy nowe kierownictwo resortu utrzyma formułę, która była krytykowana m.in. przez związki zawodowe zrzeszające nauczycieli. O to, czy minister edukacji ma w planach likwidację "godzin czarnkowych", zapytała w interpelacji posłanka Agnieszka Maria Kłopotek (PSL-TD). Z odpowiedzi wynika, że resort edukacji weźmie to rozwiązanie pod lupę.

Czytaj także: 

"Ministerstwo Edukacji Narodowej planuje przyjrzeć się efektywności wprowadzonych w 2022 r. zmian i jest otwarte na dyskusje o ewentualnych korektach (w tym np. rozszerzenia listy możliwych czynności i działań nauczyciela w czasie tzw. godziny dostępności)" - odpowiedział wiceminister edukacji Henryk Kiepura. 
 
Jak zapewnił, jest to też przedmiotem rozmów z przedstawicielami jednostek samorządu terytorialnego oraz nauczycielskich związków zawodowych m.in. w ramach Zespołu do spraw pragmatyki zawodowej nauczycieli przy Ministrze Edukacji. "Ewentualne zmiany powinny być również wypracowane z uwzględnieniem wszystkich członków społeczności szkolnej: nauczycieli, uczniów i rodziców" - zaznaczył Kiepura.

REKLAMA

Wiceszefowa MEN Katarzyna Lubnauer na początku stycznia w Radiu ZET mówiła, że godziny czarnkowe są potrzebne, ale musi zostać spełniony jeden warunek, aby były efektywne. - One powinny odbywać się po lekcjach - stwierdziła Lubnauer.

"Kłopot stanowi dostępność pomieszczeń szczególnie w małych szkołach"
 
Zdaniem Marka Wójcika ze Związku Miast Polskich kwestia godzin dostępności powinna stanowić element rozmów na temat czasu pracy nauczycieli i statusu nauczyciela. 
 
- Z punktu widzenia samorządu uważam, że jest to rozwiązanie, bez którego można się obejść i osiągnąć ten sam cel przy pomocy innych instrumentów - ocenił w rozmowie z PAP. Zaznaczył, że można dobrze prowadzić szkołę, wypracować wysoką jakość edukacji i dobrą komunikację z dziećmi i rodzicami - niekoniecznie przy okazji tzw. godzin czarnkowych. 
 
Wójcik podkreślił, że samorządowcy wyrażali wątpliwości co do godzin dostępności już wtedy, gdy pomysł się pojawił. - Sygnalizowaliśmy, że paradoksalnie może to doprowadzić do sytuacji odwrotnej, tzn. gdy nauczyciel powie, że skoro ma taki obowiązek, to zrealizuje go np. w środy od 14 do 15.30 i w innych terminach już nie musi - powiedział. 
 
Zwrócił uwagę, że dla samorządowców kłopot stanowi dostępność pomieszczeń. - Mieliśmy problem z zagwarantowaniem odpowiedniego zaplecza, szczególnie w małych szkołach, w których i tak już jest trudno po wprowadzeniu ośmioklasowych szkół, nie ma w nich nawet pokoju nauczycielskiego - zaznaczył. 

Były szkoły, w których nikt nie korzystał z godzin czarnkowych
 
Samorządowiec pozytywnie odniósł się do zapowiedzi resortu na temat przyjrzenia się efektywności tego rozwiązania. - Podoba mi się propozycja, aby zrobić monitoring, pozbierać dane na temat tego, jak to działało. Według mnie działało bardzo różnie. Były szkoły, w których mimo ustalenia tych godzin nikt z nich nie korzystał - dodał. 
 
Zdaniem Wójcika, "mamy do czynienia z rozwiązaniem trochę ponad miarę". Podkreślił, że nauczyciel to "przepiękny zawód, w który automatycznie wpisany jest kontakt z dzieckiem, pomoc dziecku i współpraca z rodzicami". - Czasem próbujemy regulować coś, co w samej istocie, w pracę nauczyciela jest już wpisane - dodał. 
 
Wiceprzewodnicząca Związku Gmin Wiejskich RP (ZGW RP) i burmistrz Strumienia Anna Grygierek oceniła, że "w wielu szkołach godziny nie są wykorzystywane w sposób racjonalny". Jak powiedziała PAP, warto więc wrócić do tematu tzw. godzin czarnkowych.

Możliwe zmiany w funkcjonowaniu godzin czarnkowych
 
W odpowiedzi na interpelację Kiepura przypomniał, że "pierwotnym celem zmian było zagwarantowanie uczniom i ich rodzicom możliwości konsultacji z nauczycielem poza czasem realizowanych przez niego zajęć, z uwzględnieniem wymiaru etatu i w ramach tygodniowego czasu jego pracy, na który składa się oprócz zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych (w ramach pensum) również czas na inne zajęcia i czynności wynikające z zadań statutowych szkoły, w tym zajęcia opiekuńcze i wychowawcze uwzględniające potrzeby i zainteresowania uczniów". 
 
Zwrócił uwagę, że obecny przepis zapewnia taki czas osobistych konsultacji w szkole, jednocześnie zachowując w tym zakresie elastyczność. 
 
"W czasie dostępności nauczyciela w szkole konsultacje powinny być ustalone przez dyrektora szkoły, w porozumieniu z nauczycielem, odpowiednio do potrzeb w danej jednostce i tak wyznaczone, aby było możliwe zrealizowanie celu tych godzin, tj. zapewniania uczniom i ich rodzicom kontaktu z nauczycielem" - dodał Kiepura. 
 
Godzinom czarnkowym sprzeciwiają się związki zawodowe nauczycieli. Jak argumentują związkowcy, należy je zlikwidować, bo nauczyciele na długo przed wprowadzeniem zapisu organizowali konsultacje dla rodziców i uczniów. Ponadto, w ramach 40-godzinnego tygodnia pracy, prowadzili m.in. koła zainteresowań i zajęcia wyrównawcze.

REKLAMA

Lubnauer: w ciągu dwóch lat subwencja oświatowa wzrośnie o ponad 50 proc.

Źródło: PolskieRadio24.pl/PAP/Radio ZET/ak

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej