"Szczyt Europy". Nie z nami te numery Brunner, czyli stawka większa niż sankcje

Unijne sankcje na Rosję działają, są dla niej kosztowne co widać po stanie rosyjskiej gospodarki i uzbrojenia, bo brakuje części zamiennych. Tak ocenił w podcaście Szczyt Europy prawnik, zajmujący się kwestiami gospodarczymi i handlowymi, ekspert do spraw sankcji Tomasz Włostowski. Za nieco ponad 2 tygodnie mija trzecia rocznica napaści Rosji na Ukrainę. Brukselscy korespondenci Beata Płomecka i Maciej Sokołowski postanowili się przyjrzeć jak Unia Europejska uderzała w Rosję sankcjami. Poprosili też eksperta o opinię jak bardzo restrykcje są dotkliwe dla Moskwy.

2025-02-08, 11:00

"Szczyt Europy". Nie z nami te numery Brunner, czyli stawka większa niż sankcje
Podcast "Szczyt Europy". Foto: Polskie Radio

Widać, że sankcje działają

- Sankcje na pewno działają, to nie ulega wątpliwości, i to widzimy w wielu aspektach. W Rosji jest coraz gorzej ekonomicznie to po pierwsze, po drugie widzimy z tego co Ukraińcy zbierają z pola walki, że coraz gorzej jest ze sprzętem, z bronią. Muszą zastępować części, których nie dostają, częściami z dóbr cywilnych. Także ogólnie widać, że sankcje odbierają Rosjanom możliwość prowadzenia tej wojny zarówno w sprzęcie, zarówno w broni, jak i gospodarczo – powiedział Tomasz Włostowski.

Przyznał, że Rosjanie dość szybko zorientowali się jak uzupełniać braki w sprzęcie wojskowym i wykorzystują części z towarów do użytku cywilnego, na przykład mikroczipy z komputerów, które można włożyć do sprzętu wojskowego.

- Nadal działa, może nie tak świetnie, jak działał wcześniej, ale jednak działa, leci gdzie trzeba trafia w co trzeba – dodał ekspert.

Obchodzenie sankcji


Sama Unia też zdała sobie sprawę, że musi wypełniać luki i walczyć z obchodzeniem restrykcji. Na przykład konsole do gier zostały wpisane do projektu 16. pakietu sankcji na Rosję, który jest obecnie negocjowany.

REKLAMA

Gość podcastu Szczyt Europy wymienił też inne przykłady luk w sankcjach, jak restrykcje obchodziła Rosja i jak Unia próbowała sobie z tym radzić. Przyznał, że sankcje nałożone na rosyjski reżim były bezprecedensowe.

- Nigdy nie było tak monstrualnego programu sankcji jaki mamy na Rosję, szczególnie w Unii Europejskiej, która w zasadzie przed pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę nie korzystała w zasadzie z sankcji w sposób taki bardzo asertywny i bardzo świadomy” – dodał.

Tomasz Włostowski spojrzał też na sankcje z innej strony.

- My wiemy, że Rosjanie i tak znajdą jakieś obejścia, ale w czasie, kiedy się zastanawiają, jak to obejść, kiedy ludzie główkują, nie myślą o tym, jak zbombardować kolejne miasto na Ukrainie. I czym więcej Rosjanie poświęcają atencji, myśleniu o sankcjach, tym mniej atencji poświęcają na swoje działania bojowe, którym chcemy zapobiegać – zwrócił uwagę ekspert.

REKLAMA



Rosyjskie nawozy finansują wojnę

W najnowszym odcinku podcastu Szczyt Europy także o propozycji ceł na niektóre nawozy i produkty rolne z Rosji i Białorusi, na których skorzystają polskie firmy nawozowe i cały europejski sektor.

- Nawozy azotowe to jest de facto lekko przetworzony gaz rosyjski. Z gazu się produkuje amoniak, z amoniaku się produkuje nawozy, gaz jest głównym czynnikiem kosztowym w produkcji nawozów azotowych. Rosjanie przez dziesiątki lat wykańczali europejski przemysł nawozowy w ten sposób, że na rynku rosyjskim ten gaz był bardzo tani, więc rosyjskie nawozy były bardzo tanie. A jak wiemy doskonale ten gaz sprzedawali do Europy bardzo drogo, więc koszt produkcji był bardzo wysoki w Unii Europejskiej i walka trwa w zasadzie od kilku dekad – powiedział ekspert.

I co ważne – cła nie tylko ratują europejski sektor nawozowy, ale też ograniczają możliwości finansowania machiny wojennej Kremla. Tomasz Włostowski przypomniał, że Rosjanie też już jakiś czas temu nałożyli cła eksportowe na nawozy.

REKLAMA

- I część z tych ceł wywozowych przekazywanych jest bezpośrednio do budżetu rosyjskiego na finansowanie wojny. Więc prawda jest taka, że jeżeli europejski rolnik dzisiaj kupuje rosyjski nawóz, to bezpośrednio finansuje wojnę – dodał Tomasz Włostowski.

Nierówne zamrażanie aktywów

Ekspert zapytany co Unia mogła była zrobić lepiej w ostatnich trzech latach powiedział, że na przykład lepiej egzekwować zamrożenie aktywów.

- Mamy 27 państw członkowskich, 27 reżimów prawnych, które te sankcje egzekwują. I taka prosta rzecz, jak na przykład zamrożenie aktywów oligarchy jest interpretowane w różnych państwach różnie. Państwa w Europie centralnej podchodzą bardzo rygorystycznie. Jest firma na Litwie, też w sektorze nawozowym, która w zasadzie praktycznie upadła, dlatego że jej właścicielem był rosyjski oligarcha, taka sama sytuacja w Belgii, dokładnie ta sama firma, ten sam oligarcha, a ministerstwo belgijskie uznało, że zamrażamy aktywa oligarchy, ale firma jest oddzielnym podmiotem prawnym europejskim i funkcjonuje sobie dalej – tłumaczył ekspert.

Interesy gospodarcze i wola polityczna

W najnowszym odcinku również komentarz europosła z Litwy Petrasa Austreviciusa. Deputowany uważa, że zamiast 15-stu pakietów sankcyjnych należało uzgodnić kilka ale obszernych i ambitnych.

REKLAMA

- Europejskie interesy gospodarcze są czasami silniejsze niż nasza wola polityczna. I to są, według mnie, podwójne standardy. Więc robimy dobre rzeczy prawą ręką, a złe rzeczy lewą ręką lub odwrotnie – skomentował litewski europoseł.

Petras Austrevius ma też jednoznacznie krytyczne stanowisko, że jeszcze do tej pory Unia nie uderzyła sankcjami w sektor gazowy.

- To bardzo lukratywny biznes. Cóż, paradoksalnie, rosyjski gaz nie śmierdzi niektórym firmom i niektórym stolicom. To oczywiście jest bardzo egoistyczne, bardzo cyniczne. Staramy się mobilizować, motywować Ukrainę, ale z drugiej strony wyrządzamy Ukrainie wiele szkody – podsumował Petras Austrevicius.

Migracyjne zamieszanie

W najnowszym odcinku podcastu Szczyt Europy brukselscy korespondenci wyjaśniają również zamieszanie wokół paktu migracyjnego i tłumaczą manipulacje wokół oświadczenia komisarza do spraw migracji Magnusa Brunnera.

REKLAMA

Podcast Szczyt Europy to wspólny projekt Polskiego Radia i telewizji TVN24. Brukselscy korespondenci Beata Płomecka i Maciej Sokołowski połączyli siły na czas polskiej prezydencji w Unii. Jest on do wysłuchania na stronach Polskiego Radia, telewizji TVN24 oraz na popularnych platformach jak Spotify i Apple.

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej