Polscy żołnierze z misją w Ukrainie? Prof. Kuźniar: historia zmusza nas, żebyśmy tam byli
2025-02-23, 16:00
- Nie musimy posyłać naszych wszystkich dwóch czołgów, jak kiedyś śmialiśmy się z Chińczyków. Wystarczy symboliczny udział, nawet 1000 żołnierzy. W przeciwnym razie będzie wstyd. Skulimy pod siebie ogon? Tak nie może być. Trzeba być mężem stanu, mieć odwagę stanąć przed Polakami i im to wyznać. Nasi żołnierze brali udział w misjach bojowych w Iraku i Afganistanie. Nie we własnym interesie, ale w interesie USA. Polacy byli tam i ginęli - mówił w podcaście Polskiego Radia "Strefa wpływów" politolog prof. Roman Kuźniar.
Brytyjski "Daily Telegraph" ujawnił ostatnio plan rozmieszczenia do 30 tys. europejskich żołnierzy w Ukrainie po ewentualnym rozejmie z Rosją. Propozycja, opracowana przez Wielką Brytanię i Francję, miała być przedstawiona na szczycie w Paryżu. Jednak nie wszystkie kraje popierają ten plan. Niemcy, Hiszpania i Włochy wyraziły sprzeciw wobec wysłania wojsk do Ukrainy. Także ze strony polskich polityków nie ma zgody na udział polskich żołnierzy w misji. Pomysł poparł m.in. były szef MSZ w rządzie PiS Jacek Czaputowicz.
Posłuchaj
Polski interes
Prof. Roman Kuźniar podkreślił, że mówił o tym o wiele wcześniej niż Czaputowicz. - Proszę nie porównywać mnie do tego szkodnika polskiej polityki zagranicznej. Do eksperymentu, jak mówił o nim Lucyfer z Żoliborza (...). Pisałem o tym jeszcze w ubiegłym roku, zanim sprawa stanęła. Przewidywałem rozejm ubezpieczany międzynarodowo przez siły, które będą miały mandat ONZ. Siły państw zachodnich, nie z Malezji i Nigerii. Jest w tym polski interes bezpieczeństwa - powiedział politolog.
Racjonalność i historia
REKLAMA
Przeciwny udziałowi polskich żołnierzy w misji w Ukrainie jest natomiast premier Donald Tusk. - Przemawia przez niego racjonalność wewnątrzpolityczna - wybory. W takich sytuacjach trzeba być mężem stanu. Jak ujął to premier Wielkiej Brytanii, raz na pokolenie zdarza się taka sytuacja. Brytyjczycy są bezpieczni, ale też gotowi wysłać swój kontyngent. Podobnie kraje Europy Północnej. Rozumiem, że nie zrobią tego Niemcy. Chodzi o historię. Nasza historia zmusza nas, żebyśmy tam byli. Niemiecka historia nakazuje ostrożność - mówił politolog.
Właściwa decyzja
Dodał, że również w tej kwestii nie możemy ulegać rosyjskiej propagandzie. - Ukraińcy będą szczęśliwi, jeśli polski kontyngent znajdzie się w międzynarodowych siłach. Zawsze też lepiej trzymać ruskich na linii Dniepru niż nad Bugiem. Żadne 5 proc. PKB nie obroni nas, jeżeli nie będzie odwagi i rozumu podejmowania właściwych decyzji we właściwym momencie. Nie musimy posyłać naszych wszystkich dwóch czołgów, jak kiedyś śmialiśmy się z Chińczyków. Wystarczy symboliczny udział, nawet 1000 żołnierzy. W przeciwnym razie będzie wstyd. Skulimy pod siebie ogon? Tak nie może być. Trzeba być mężem stanu, mieć odwagę stanąć przed Polakami i im to wyznać. Nasi żołnierze brali udział w misjach bojowych w Iraku i Afganistanie. Nie we własnym interesie, ale w interesie USA. Polacy byli tam i ginęli - tłumaczył prof. Kuźniar.
Jeśli nie my, to kto?
Przypomniał też w tym kontekście szczyt zwołany w Paryżu przez prezydenta Francji. - Zakończył się fiaskiem. Dlatego, że Polska, która była postrzegana jako kraj przywódczy, która ma w Ukrainie własne interesy, powiedziała "nie". To kto ma pojechać? Hiszpanie i Włosi? Trzeba zacząć o tym rozmawiać z Polakami - podsumował gość Polskiego Radia.
REKLAMA
Każdy odcinek "Strefy wpływów" dostępny jest na platformie podcastowej Polskiego Radia i na kanale YouTube Polskiego Radia 24.
"Strefa wpływów" to wspólny podcast polityczny radiowej Jedynki, Trójki i Polskiego Radia 24. Renata Grochal, Jacek Czarnecki i Roch Kowalski analizują najważniejsze wydarzenia polityczne tygodnia.
***
Podcast: Strefa wpływów
Prowadzący: Renata Grochal, Roch Kowalski
Gość: prof. Roman Kuźniar (politolog)
Data emisji: 21.02.25
Godzina emisji: 18.00
REKLAMA
Źródło: Polskie Radio 24/jt
REKLAMA