Serial "Ocet jabłkowy". Prawda i fikcja w produkcji Netflixa o oszustce Belle Gibson

Dekadę temu na światło dzienne wyszedł jeden z najbardziej zuchwałych przekrętów w tym, co dziś określa się jako branżę wellnes. Przekręt tym perfidniejszy, że wymierzony w osoby cierpiące z powodu chorób nowotworowych. Australijka Belle Gibson zdobyła fortunę dzięki wmawianiu ludziom, że cierpi z powodu guza mózgu w zaawansowanym stadium, ale wiedzie życie wolne od skutków choroby dzięki specjalnie opracowanej diecie i zdrowemu stylowi życia. Problem polega na tym, że kobieta nigdy nie chorowała na nowotwór. Historię Gibson przedstawia serial "Ocet jabłkowy". 

Bartłomiej Makowski

Bartłomiej Makowski

2025-02-28, 05:55

Serial "Ocet jabłkowy". Prawda i fikcja w produkcji Netflixa o oszustce Belle Gibson
Kaitlyn Dever jako Belle Gibson w serialu "Ocet jabłkowy" . Foto: mat. promocyjne/Netflix

UWAGA - ARTYKUŁ ZAWIERA SZCZEGÓŁY DOTYCZĄCE FABUŁY SERIALU [SPOILERY]

Na czym polegała działalność Belle Gibson?

Był rok 2013, dwudziestodwuletnia Belle Gibson założyła na raczkującym jeszcze wówczas Instagramie profil "Healing Belle" ("Uzdrowienie Belle"), na którym opowiadała o swoich rzekomych zmaganiach z glejakiem wielopostaciowym, złośliwym guzem mózgu. Twierdziła przy tym, że nie stosuje chemio- i radioterapii, zamiast tego miała leczyć się naturalnie. Gibson zamieszczała na swoim profilu estetyczne zdjęcia przepisów na soki i potrawy. Niedługo później powstała zawierająca przepisy aplikacja The Whole Pantry (ang. Pełna Spiżarnia), która okazała się dla Belle istną kopalnią złota. W niecałe dwa lata kobieta zarobiła na niej pół miliona dolarów. Przekręt polegał na tym, że Gibson nigdy nie cierpiała na chorobę nowotworową.

Kluczowym składnikiem biznesowego sukcesu Belle było to, że kobieta sprzedawała swoim odbiorcom wizję walki z rakiem i zachowania przy tym dobrego samopoczucia i zdrowego wyglądu. Jednak właśnie to w końcu skierowało na nią podejrzenie...

Czy Milla Blake z serialu "Ocet jabłkowy" istniała naprawdę? 

Serial ma też drugą bohaterkę, Millę Blake. W "Occie jabłkowym" kobieta jest blogerką i influencerką nowotworową, na której wzoruje się Belle Gibson, różnica polega na tym, że Milla faktycznie jest chora. To postać fikcyjna, ale najpewniej wzorowana jest na Jess Ainscough. Gdy kobieta miała 23 lata, zdiagnozowano u niej – tak jak u bohaterki serialu – mięsaka na przedramieniu. Dziewczyna odrzuciła możliwość amputacji kończyny oraz chemio- i radio- terapii. Zamiast tego zdecydowała się poddać terapii Gersona, w serialu noszącej nazwę terapii Hirsha.

REKLAMA

- Nie nazywałbym tego terapią. To po prostu pomieszanie podawania różnych suplementów, pomieszanych ze zdrową żywnością i sposobów działania na organizm, które nie mają sensu. Tam m.in. podaje się płyn lugola i lewatywy - mówi prof. Piotr Rutkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. 

Co ciekawe reżim oparty na piciu soków i przyjmowaniu lewatyw z kawy opracował Max Gerson, żydowsko-niemiecki lekarz urodzony w Wielkopolsce, który po dojściu Hitlera do władzy wyemigrował na zachód i ostatecznie wylądował w Stanach Zjednoczonych. Swoją metodę "leczenia" nowotworów zaprezentował w latach 50.

- Terapię Gersona przebadano bardzo dokładnie retrospektywnie (analizując dane osób stosujących terapię Gersona - przyp. bm). Te badania pokazują, że nie było poprawy wyników leczenia. To jest typowe wyciąganie pieniędzy od osób, które są w bardzo trudnej sytuacji - dodaje prof. Piotr Rutkowski. 

Alycia Debnam-Carey jako Milla Blake w serialu "Ocet jabłkowy". Fot.: mat. promocyjne/Netflix Alycia Debnam-Carey jako Milla Blake w serialu "Ocet jabłkowy". Fot.: mat. promocyjne/Netflix

Również wątek choroby matki Mili, u której wykryto raka jelita i która zostaje przez córkę przekonana do zarzucenia leczenia na rzecz szarlatańskich praktyk jest bliźniaczo podobny do tego, co przydarzyło się Jess Ainscough. U jej matki, Sharyn, zdiagnozowano w 2011 roku raka piersi. Kobieta zmarła rok później. Sama Ainscough zmarła w 2015 roku w wieku zaledwie 29 lat.

REKLAMA

W serialu relacja między Belle i Milą jest dynamiczna. Zaczyna się od tego, że Gibson wzoruje się na swojej idolce, później, po osiągnięciu sukcesu, wzbudza jej zazdrość, zawiść, a wreszcie chęć zdemaskowania. W rzeczywistości jednak nie ma dowodów na tak ścisły związek między Gibson i Ainscough, zarówno autorzy książki poświęconej Gibson, jak i menadżerka Ainscough twierdzą, że kobiety wymieniły zaledwie kilka wiadomości w social mediach. Prawdą jest za to fakt, że ku zaskoczeniu zgromadzonych, Belle pojawiła się na pogrzebie Ainscough tak, jak jej serialowa odpowiedniczka na pogrzebie Mili.

Czy Chanelle z serialu "Ocet jabłkowy" istniała naprawdę?

W "Occie jabłkowym" postacią łączącą wątki Belle i Milli jest postać Chanelle. W serialu jest to menadżerka najpierw Milli, a później Belle. Wydaje się, że postać ta jest wzorowana na Chanelle McAuliffe, przyjaciółce Belle Gibson, która jednak nigdy dla niej nie pracowała. McAuliffe nie była też przyjaciółką i menadżerką Ainscough.

Podobna do rzeczywistej jest za to rola, jaką Chanelle odegrała w zdemaskowaniu Gibson. Kobietę zaniepokoił fakt, że jej znajoma nie stosuje się do własnych porad - je niezdrowo, pije alkohol, korzysta z solarium. Gdy Belle straciła przytomność na urodzinach syna i zabroniła wezwania karetki, Chanelle nabrała poważnych podejrzeń. Doprowadziła więc do konfrontacji, podobnej do tej, jaką widzimy w serialu. W jej efekcie to właśnie Chanelle, przekonana już o tym, że jej znajoma jest oszustką, poinformowała reporterów z gazety "The Age".

REKLAMA

Aisha Dee jako Chanelle w serialu "Ocet jabłkowy". Fot.: mat. promocyjne/Netflix Aisha Dee jako Chanelle w serialu "Ocet jabłkowy". Fot.: mat. promocyjne/Netflix

Czy dziennikarz, który badał sprawę Belle Gibson miał żonę chorą na raka piersi? 

To jeszcze jedno częściowe odstępstwo od rzeczywistych wydarzeń. W wersji ekranowej jeden z reporterów, Justin, dowiaduje się o działalności Belle od swojej żony, u której zdiagnozowano raka piersi. Kobieta jest wykończona chemioterapią i łatwo wpada w sidła oszustki, przerywa chemioterapię i powierza swój los alternatywnym metodom walki z chorobą. To daje bohaterowi rzecz jasna osobistą motywację, co pozwala widzom sympatyzować z reporterem. W rzeczywistości jednak ani Beau Donelly, ani Nick Toscano, bo tak naprawdę nazywali się dziennikarze "The Age", którzy wpadli na trop Belle, nie byli w takiej sytuacji.

Jednak faktycznie istniał człowiek, który zajmował się tematem oszustwa, a którego żona cierpiała z powodu raka piersi. Tyle, że nie był dziennikarzem "The Age". Richard Guilliatt pracował w konkurencyjnej gazecie "The Australian". Zaledwie dwa dni po artykule w "The Age" opublikował materiał, w którym onkolodzy krytykowali działalność Belle Gibson.

Prawdą jest też to, że pracownicy "The Age" faktycznie mieli problem z tym, jak zdemaskować Gibson. Sam cynk od Chanelle, potwierdzony przez inne osoby z otoczenia Belle, to za mało. Niewystarczające były też opinie onkologów, którzy pukali się w głowę, czytając podsunięte im przez dziennikarzy wpisy Belle na temat rozwoju jej rzekomego raka.

I tak w serialu, jak i w rzeczywistości, pierwszą kostką domina, które doprowadziło do zdemaskowania oszustki była sprawa nielegalnie przez nią organizowanych i nierozliczonych zbiórek charytatywnych, z których dochód miał trafić do osób cierpiących na chorobę nowotworową. Pieniądze pozostały jednak na jej koncie. Gibson oszukała w ten sposób sześć organizacji charytatywnych.

REKLAMA

W 2017 roku samym roku Gibson otrzymała od australijskiego urzędu ds. konsumentów grzywnę w wysokości 400 tys. dolarów. Jak wynika z ustaleń magazynu People, kobieta do dziś nie zapłaciła grzywien.

fot. mat. promocyjne/Netflix fot. mat. promocyjne/Netflix

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej