Bolesław Orliński i jego pionierski lot Warszawa-Tokio-Warszawa

- Lot Orlińskiego można porównywać z lotem wahadłowca, jeśli nie z lotem na Księżyc – mówił o wyczynie pilota historyk Karol Murawski na antenie Polskiego Radia. Tego niezwykłego lotu dokonał z obciętym skrzydłem i niemal zatartym silnikiem.

Bartłomiej Makowski

Bartłomiej Makowski

2025-02-28, 05:40

Bolesław Orliński  i jego pionierski lot Warszawa-Tokio-Warszawa
Kpt. Bolesław Orliński przed samolotem PZL P.6 przygotowuje się do startu. Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

28 lutego 1992 roku zmarł Bolesław Orliński, pilot-oblatywacz, as lotnictwa, który dokonał brawurowego przelotu na trasie Warszawa-Tokio-Warszawa.

Posłuchaj

Wspomnienie o Bolesławie Orlińskim - audycja Doroty Truszczak. (PR, 28.08.2006) 6:36
+
Dodaj do playlisty

 

Chłopiec, który marzył o lataniu

Przyszedł na świat 13 kwietnia 1899 roku w Niwerce koło Kamieńca Podolskiego. Jego ojciec chciał, żeby syn przejął po nim rodzinne gospodarstwo. Jednak Bolesław miał inne plany: od kiedy zobaczył na niebie latające maszyny, wiedział, że jego przeznaczeniem jest zdobywać przestworza.

Młodość Bolesława Orlińskiego przypadła na burzliwy okres w dziejach Europy. W wieku 19 lat wstąpił do rosyjskiej armii, a następnie walczył w I Korpusie Polskim gen. Dowbór-Muśnickiego. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości walczył w wojnie z bolszewikami.

REKLAMA

W czerwcu 1921 roku ukończył Niższą Szkołę Pilotażu w Bydgoszczy, a następnie został instruktorem w Wyższej Szkole Pilotów w Grudziądzu. Już tam dały o sobie znać nieprzeciętna odwaga i talent pilota. Orliński wydawał się idealnym kandydatem do brawurowej misji.

Czytaj także:

Warszawa-Tokio

Tą misją był pionierski przelot na trasie Warszawa-Tokio-Warszawa. Pilot razem z mechanikiem Leonardem Kubiakiem przebyli trasę o długości ponad 10 tys. kilometrów w samolocie pozbawionym radia i spadochronów.

W Japonii Orliński został przyjęty na audiencji u cesarza i odznaczony Orderem Wschodzącego Słońca – trzecim w hierarchii ważności odznaczeniem japońskim. Jakby tego było mało, obaj piloci postanowili wrócić do kraju tak, jak z niego przylecieli – samolotem.

REKLAMA

Mistrzowie prowizorki

W drodze powrotnej silnik maszyny zaczął gubić olej – pilot i mechanik musieli go uzupełniać…olejem rycynowym. Na domiar złego, samolot stracił część skrzydła i został zmuszony do lądowania w Mongolii.

- Zwykłym klejem stolarskim dokonali naprawy uszkodzonego skrzydła. Buriackie kobiety pozszywały podarte płótno, które stanowiło poszycie samolotu - mówił w audycji pilot mjr Andrzej Łyszczarz.

Japonia pamiętała

Po powrocie do kraju Orliński został pilotem oblatywaczem. Testował m.in. maszyny ze słynnej serii PZL. Po agresji Niemiec na Polskę zgłosił się do służby. Został wysłany do Rumunii, skąd miał przetransportować myśliwce dla polskiego lotnictwa. Do kraju już nie wrócił. Walczył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie najpierw jako instruktor, potem jako dowódca skrzydła bombowego.

Po wojnie pozostał na emigracji. Szukał swojego miejsca w Wielkiej Brytanii, a następnie w RPA, w końcu zamieszkał w Kanadzie. Zmarł 28 lutego 1992 roku. Do końca życia w rocznicę lądowania w Tokio odwiedzał go ambasador Japonii.

REKLAMA

Źródło: Polskie Radio

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej