Jak FSB werbuje do podpaleń? Ludzie-jednorazówki, wykorzystują nawet dzieci

Rosjanie do podpaleń werbują chętnie młode osoby, wabiąc je łatwymi pieniędzmi. - Rosyjskie służby traktują ludzi jak jednorazówki, szantażują nawet dzieci - wynika z ustaleń ukraińskich służb. Działania Rosji są bardzo szeroko zakrojone. Dywersję i sabotaż Rosja przeprowadza także coraz częściej w państwach NATO i stosuje analogiczne sposoby. Żeruje też na przestępcach i osobach uzależnionych.

2025-03-19, 09:45

Jak FSB werbuje do podpaleń? Ludzie-jednorazówki, wykorzystują nawet dzieci
FSB rekrutuje do podpaleń nastolatków i osoby szukające łatwych pieniędzy. Foto: Shutterstock.com/SBU

Dywersja Rosji w Ukrainie

W Ukrainie w celu przeprowadzenia detonacji w komisjach wojskowych, FSB werbuje m.in. narkomanów, ale także osoby szukające łatwych pieniędzy, bezrobotnych, nastolatków. Rosjanie zdalnie odpalają niesione przez te osoby ładunki za pośrednictwem telefonu. Niewygodni świadkowie są w ten sposób eliminowani. Osoby te nie spodziewają się, że zginą.

Czytaj także:

Werbowanie dzieci do podpaleń

Jeszcze więcej osób werbowanych jest przez FSB do podpaleń infrastruktury i wojskowych samochodów. W Ukrainie bardzo niebezpiecznym trendem jest rekrutowanie nastolatków, a nawet dzieci. Jak pisze Radio Swoboda, które przeprowadziło śledztwo na ten temat, dzieci słyszą od mocodawców, że nic im nie grozi. Ale gdy chcą się wycofać, są szantażowane.

REKLAMA

SBU zauważa, że Rosjanie traktują ludzi jak jednorazówki. - To znaczy, że wykorzystują obywateli Ukrainy, żeby zdobyć wideo podpalenia, rozpowszechniać w mediach, wykorzystywać w propagandzie - mówi Radiu Swoboda Igor, pracownik wydziału kontrwywiadu SBU.

FSB próbowało zwerbować nawet ukraińskiego 12-latka. Proponowało mu, by podpalił samochód razem z kolegą. Nastolatek usunął czaty i zablokował natarczywego zleceniodawcę, ale ten pisał z innego konta. Tym razem groził. "Prześlę twoje dane wywiadowcze i nasze rozmowy do SBU". Rodzice chłopca skontaktowali się jednak wcześniej z SBU.

Czasem zamawiający przedstawiają się jako pacyfiści. A czasem przyznają, że działają w dużej strukturze. Na przykład samochód do podpalenia - jak mówią werbowanym - musi być zatwierdzony przez górę.

- Są to kwestie czysto biurokratyczne. To co robisz, wysyłam jeszcze wyżej. Mamy strukturę -  powiedział zleceniodwaca jednemu z chłopaków. 

REKLAMA

Łatwe pieniądze, także kryptowaluty

Radio Swoboda pisze, że do prostych zadań podpalania samochodów wojskowych, infrastruktury kolejowej lub budynków handlowych ludzie werbowani są najczęściej na Telegramie w grupach oferujących szybkie i doraźne zarobki. Takie oferty są też jednak np. na portalach randkowych.

Pojawiają się nagłówki typu: "elastyczny grafik", "pensja od tysiąca dolarów", wysokie wynagrodzenie. Zdarzają się jednak przypadki, gdy pieniądze nie są wypłacane, a podpalaczy i tak aresztują ukraińskie służby.

Radio Swoboda pisze, że przelewy kryptowalutowe najczęściej prowadzą nie do konkretnych osób, ale do kantorów lub tzw. "mikserów" - usług utrudniających śledzenie transakcji. Nie jest to jednak niemożliwe.

W celu rekrutowania do dywersji w Rosji stworzono także nawet call center.  W korespondencji jeden z "kuratorów" udostępnił dane geolokalizacyjne wskazujące na budynek administracyjny na Nabrzeżu Kadaszewskim w centrum Moskwy - pisze Radio Swoboda.

REKLAMA

Dywersja także w państwach NATO

Do aktów dywersji coraz częściej dochodzi w państwach NATO. Łotewski portal ReBaltica opisuje przypadek zwerbowania młodego człowieka - który fotografował lotnisko na Łotwie oraz inne obiekty, malował grafitti. Jego kurator używał karty Revolut do konwersji kryptowaluty. Inna osoba dostawała prowizje za wpłatę kryptowaluty na swoje konto, przewalutowanie jej na euro, a następnie przekazanie pieniędzy.

Łotewskie służby zauważyły, że osoby, które werbują Rosjanie, miewają też przeszłość kryminalną. Np. podpalacz Łotewskiego Muzeum Okupacji był skazany za przestępstwa narkotykowe, a pośrednik, który go zwerbował, działał z więzienia.

Tak jak w Ukrainie, również na Łotwie zaobserwowano, że tworzy się długie łańcuchy pośredników do realizacji. Ma to utrudnić śledzenie zleceniodawcy.

Czytaj także:

***

Źródło: Radio Swoboda/ReBaltica/inne/agkm

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej