Kosmiczny wir nad Polską. Znamy źródło spektakularnego zjawiska
Na polskim niebie, w poniedziałek tuż po godz. 21, dało się zaobserwować niezwykłe zjawisko: niebieskawy, połyskujący okrąg przypominający wir. Widzieliśmy zrzut paliwa ze zbiorników drugiego stopnia Falcona 9 – powiedział Karol Wójcicki, popularyzator astronomii, autor bloga "Z głową w gwiazdach".
2025-03-25, 06:44
Tajny projekt wojskowy. Satelita USA-498 na orbicie
W poniedziałek o godzinie 18:48 czasu polskiego, z kompleksu startowego SLC-40 na Cape Canaveral Space Force Station na Florydzie, z tajną misją NROL-69 - na zlecenie Narodowego Biura Rozpoznania (NRO) - wystartowała rakieta Falcon 9 firmy SpaceX. Misja NROL-69 miała na celu umieszczenie na orbicie satelity USA-498, którego dokładne przeznaczenie pozostaje tajne ze względu na wojskowy charakter ładunku.
Po zakończeniu fazy wynoszenia pierwszy stopień rakiety Falcon 9 powrócił na Ziemię, lądując na Landing Zone 1 na Cape Canaveral, co było jego drugim udanym lotem - wcześniej wspierał misję Starlink. Przelot rakiety był widoczny na niebie nad Polską. Podczas drugiego przelotu nad naszym krajem drugi stopień Falcona 9 dokonał zrzutu paliwa przed planowaną deorbitacją. - Jego orbita była ustawiona w taki sposób, że podczas pierwszego przelotu przelatywał nad centralną Europą, a podczas drugiego przelotu, do którego doszło krótko po 21, przelatywał trochę bardziej nad wschodnią Europą - wyjaśnił Wójcicki.
Symetryczne struktury w kosmosie. Chmurę gazu podświetliło Słońce
Dodał, że podczas planowanej deorbitacji, zanim drugi stopień rakiety wejdzie w atmosferę i spłonie, często dochodzi do zrzutu resztek paliwa. Dzieje się to już w przestrzeni kosmicznej - kilkaset kilometrów nad Ziemią - gdzie nie ma powietrza, więc wyrzucone gazy nie rozpraszają się chaotycznie, lecz tworzą symetryczne struktury. Wskazał również, że jeśli rakieta obraca się wokół własnej osi (co jest często celowe, by ustabilizować lot), wypuszczane z dysz paliwo układa się w kształt spirali lub wiru, przypominający świetlistą galaktykę.
- Kosmiczne odłamki płonęły nad Polską? Opublikowano filmy, to szczątki rakiety SpaceX
- Tajemnicze odkrycie pod Poznaniem. To szczątki rakiety Falcon 9? Policja na miejscu
- Taka chmura, podświetlona przez Słońce znajdujące się jeszcze pod horyzontem, może wyglądać naprawdę spektakularnie - zauważył. Jednocześnie zapewnił, że zrzut paliwa nie jest w żaden sposób niebezpieczny dla ludzi na ziemi, gdyż jest ono rozpraszane w "gigantycznej przestrzeni", wysoko, 300-400 km ponad granicą atmosfery, w formie gazu, "ale nawet gdyby te cząsteczki paliwa wchodziły w atmosferę, to z tak dużą prędkością, że by się momentalnie spaliły".
Karol Wójcicki podał, że w ubiegłym roku można było zaobserwować taki widok na polskim niebie trzy razy: dwa razy w przypadku rakiety Falcon 9, a raz w przypadku Ariane 6, europejskiej rakiety, która miała swój debiutancki lot. - Polowałem dosłownie kilkanaście dni temu na zjawisko kosmicznego wiru, gdy inny Falcon 9 startował, wtedy niestety warunki okazały się nie do końca sprzyjające - podał ekspert. Przyznał, że dzisiejszy widok trochę go zaskoczył z uwagi na to, że "SpaceX ewidentnie skraca do minimum czas przebywania na orbicie drugiego stopnia swoich rakiet". Wskazał, że to już jest kolejny raz, kiedy już na drugim okrążeniu po starcie następuje zrzut paliwa, a potem są odpalane silniki i rakieta jest deorbitowana. Co - jak dodał - oczywiście jest jak najbardziej pożądane i tego elementu właśnie zabrakło w lutym, kiedy szczątki Falcona 9 spadły na Polskę po dwóch tygodniach krążenia.
Modułowa konstrukcja rakiety. Ta część może być wykorzystywana wielokrotnie
Wójcicki podał, że po deorbitacji drugi człon rakiety jest całkowicie niszczony, natomiast pierwszy może być używany wielokrotnie. - Te pierwsze człony mniej więcej w 8-10 minut po starcie powracają na Ziemię i lądują na pływającej po Oceanie Atlantyckim barce - wyjaśnił. Z kolei drugi człon umieszcza na prawidłowej orbicie ładunek, a następnie jest z niej spychany "właśnie po to, żeby nie był później śmieciem kosmicznym, nikomu nie przeszkadzał, nikomu nie wyrządził krzywdy".
REKLAMA
Jak zaznaczył, dla bezpieczeństwa robi się to zazwyczaj nad oceanami, aby, jeśli coś się nie spali w atmosferze, tak jak miało to miejsce w lutym, spadło do wody, a nie "ludziom na głowy". "A widzieliśmy, że te zbiorniki ciśnieniowe na hel mogą przetrwać wejście w atmosferę" - wskazał Wójcicki. 19 lutego przed godziną piątą rano nad Polską w niekontrolowany sposób w atmosferę wszedł człon rakiety Falcon 9 R/B firmy SpaceX. Element o masie ok. 4 ton pochodził z misji SpaceX Starlink Group 11-4, która 1 lutego wystartowała z bazy lotniczej w Kalifornii.
- Falcon 9 spłonął nad Polską? Mieszkańcy piszą o serii wybuchów, RCB zabrało głos
- Kosmos i zagłada dinozaurów. Winna asteroida z końca Układu Słonecznego
Źródła: PAP/Z głową w gwiazdach/X/pg/kor
REKLAMA