Sześć zer ważniejsze niż opinia. Francesco Totti wylądował w Moskwie
Legenda AS Romy i włoskiej piłki, Francesco Totti, udał się do Moskwy, by promować firmę bukmacherską. Zasłużony były piłkarz wybrał pieniądze i wywołał ogromne kontrowersje, lekceważąc liczne apele kibiców i mediów, by nie brał udziału w wydarzeniu.
2025-04-08, 07:58
"Cesarz Rzymu" w centrum kontrowersji
Totti pozostał głuchy na głosy protestu i apele kibiców, którzy odwodzili go od pomysłu współpracy z rosyjską firmą - honorarium, które media określały jako "kwotę z sześcioma zerami", okazało się mieć większe znaczenie niż opinia, którą cieszył się przez dekady jako przykład lojalności wobec Romy i cenionych w sporcie wartości. Okazało się, że one także mają swoją cenę.
48-letni były piłkarz został zaproszony do Moskwy jako "cesarz Rzymu", jak przedstawiano go tam na billboardach reklamowych. W reklamie wykorzystano zdjęcie Tottiego w koszulce z numerem 10, w której grał w rzymskim klubie w latach 1992-2017, odrzucając w tym czasie przynajmniej kilka propozycji dołączenia do gigantów, którzy proponowali mu większe pieniądze i możliwość zapełnienia swojej gabloty trofeami.
Organizatorem wtorkowego wydarzenia z jego udziałem jest największa w Rosji firma, przyjmująca zakłady sportowe. Otrzyma od niej międzynarodową nagrodę. Honorarium, jakie zainkasuje, nie zostało oficjalnie podane, jednak w mediach przewijają się kwoty, które mogą robić wrażenie - z drugiej strony jednak nie są to też pieniądze, które obecnym piłkarzom mogą śnić się po nocach. Z pewnością to łatwy i szybki zarobek. Czy przyjemny? To się dopiero okaże, bo rysa na wizerunku może pozostać na dłużej.
REKLAMA
"Zawsze to robiłem"
Byłemu asowi Romy towarzyszy w całym przedsięwzięciu 19-letni syn Cristian, który również jest piłkarzem.
- Mój służbowy wyjazd do Moskwy wywołuje od wielu dni niekończące się polemiki. Nie jestem politykiem ani dyplomatą, jestem człowiekiem sportu, który promuje jego wartości na świecie. Zawsze to robiłem; wcześniej jako piłkarz, a teraz w nowej roli - stwierdził sam Totti, odnosząc się do krytyki, która spotkała go już w momencie, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o tej współpracy.
- Od lat jeżdżę do wszystkich krajów, które mnie zapraszają, by mówić o sporcie. Nie miałbym problemów, by pojechać do Kijowa w tym samym celu - zaznaczył były kapitan AS Romy, mistrz świata (2006) i wicemistrz Europy (2000) z reprezentacją Włoch.
- A zatem jeśli dotarłaby do mnie prośba ze strony kompetentnego organu, by nie uczestniczyć w wydarzeniu w Moskwie, nie wahałbym się, by zrobić krok wstecz. Całą resztę uważam za hipokryzję i spekulacje ze strony tych, którzy chcą zostać zauważeni, wykorzystując moje nazwisko - oceniał Totti niedawno.
REKLAMA
"Włochy Cię kochają, nie jedź tam", "To hańba" - takie komentarze cytowano w prasie, komentując doniesienia o wyjeździe, najwyraźniej jednak Totti nie zamierzał ich słuchać. Agencja Ansa przytoczyła wtedy następujący komentarz z mediów społecznościowych: "Po trzech latach wojny na Ukrainie, która spowodowała tysiące ofiar i uprowadzenie tysięcy dzieci, są Włosi, którzy jadą kłaniać się reżimowi Putina".
- Francesco Totti jest dla Rzymu, dla Włoch i dla milionów osób na świecie kimś znacznie więcej niż wielkim mistrzem sportu. Jest symbolem wielkoduszności, serca i pozytywnych wartości. Dlatego kierujemy do niego szczery i serdeczny apel: Francesco, Rzym Cię kocha za Twoje serce i Twoją hojność. Nie pozwól, by były one kojarzone z kimś, kto depcze prawa człowieka i demokrację. Pozostań po właściwej stronie historii - wzywał rzymski polityk centrolewicy Andrea Massaroni.
Piękna kariera, budowany latami i wyidealizowany obraz, opinia zawodnika, który wyznawał pewne wartości - to wszystko za sprawą jednej decyzji będzie poddane weryfikacji. Sporty jednak wiele razy pokazywał już, że nawet legendy często nie wytrzymują niektórych prób. Tym razem Totti dołączył do tych, którzy nie mają skrupułów jeśli chodzi o powiększenie stanu konta.
REKLAMA
- Legia i Jagiellonia obłowiły się w Lidze Konferencji! Wielkie pieniądze dla polskich drużyn
- Niemożliwe? A jednak - dwa polskie kluby w Lidze Mistrzów
Źródło: PAP/ps
REKLAMA