To dlatego Thurnbichler odmówił PZN? "Przelała się czara goryczy"

Myślę, że z początku Thurnbichler brał pod uwagę opcję, żeby z nami zostać. Sam mówił, że w Polsce zostawił wszystko: rodzinę, zdrowie, serce, mieszkanie. Nic nie stało na przeszkodzie, aby zostać w tych strukturach. Być może dostał inną ofertę. Jednak gdziekolwiek pójdzie, jest to bez wątpienia duży fachowiec - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Jakub Kot.

Maciej Walasek

Maciej Walasek

2025-04-11, 21:00

To dlatego Thurnbichler odmówił PZN? "Przelała się czara goryczy"
Thomas Thurnbichler nie poprowadzi juniorów.Foto: PAP/Grzegorz Momot

Tajner i Kot komentują decyzję Thomasa Thurnbichlera

Thomas Thurnbichler odmówił PZN i nie zostanie trenerem polskiej kadry juniorów. O ile Adam Małysz wierzył, że Austriak przystanie na propozycję związku, o tyle dla Apoloniusza Tajnera negatywna odpowiedź 35-latka nie jest niespodzianką.

- Spodziewałem się, że raczej wybierze inną opcję. Chociaż ze względów rodzinnych wydawało się, że może jednak z nami zostanie. Już nic na to nie poradzimy - mówi były prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Jakub Kot wrócił do początkowych odczuć względem Austriaka. Były skoczek, a obecnie ekspert Eurosportu uważa, że była szansa, aby Thurnbichler został w Polsce, ale wypowiedzi Dawida Kubackiego i Aleksandra Zniszczoła podczas finału Pucharu Świata w Planicy spowodowały, że zmienił decyzję.

Thurnbichler chciał zostać?

- Przede wszystkim szkoda mi, że tak to się potoczyło. Gdy Thomas Thurnbichler objął kadrę skoczków 3 lata temu, to każdy wiązał z nim duże nadzieje. Od pierwszego dnia byłem "kupiony" tym, co proponował. W każdej rozmowie z Thomasem mimo jego młodego wieku można było dostrzec, że to bardzo ambitny gość z dużą wiedzą, energią i pasją. Według mnie w kadrze juniorów zrobiłby dużą robotę. Nie wiem, gdzie pójdzie, ale w Polsce już go nie zobaczymy. Miał wizję zmian, wiedział, o czym mówi. Jednak patrząc na to, co się wydarzyło w Planicy, kiedy niektórzy zawodnicy wypowiedzieli się o nim w takich, a nie innych słowach, to musiało przelać czarę goryczy - zaznacza.

REKLAMA

- Myślę, że z początku Thurnbichler brał pod uwagę opcję, żeby z nami zostać. Sam mówił, że w Polsce zostawił wszystko: rodzinę, zdrowie, serce, mieszkanie. Nic nie stało na przeszkodzie, aby zostać w tych strukturach. Być może dostał inną ofertę. Jednak gdziekolwiek pójdzie, jest to bez wątpienia duży fachowiec - kontynuuje Kot.

Gdy następcą Thomasa Thurnbichlera został Maciej Maciusiak, część dziennikarzy zastanawiała się, czy PZN nie popełnił błędu, zatrudniając Austriaka od razu, rzucając go na głęboką wodę.

PZN popełnił błąd z Thomasem Thurnbichlerem?

- Wyniki w pierwszym sezonie były dobre, ale potem nieco słabiej. Trzeba było dokonać wyboru. Jeśli czegoś zabrakło, to doświadczenia, ale tego trenerskiego doświadczenia. Gdy jeszcze w PZN-ie pracował Alexander Stoeckl, to Thurnbichler mógł z nim konsultować wiele rzeczy, ale ze Stoecklem tak wyszło, że nie za bardzo mu zależało na tej pracy - podkreśla Apoloniusz Tajner, który był jeszcze w związku, gdy zatrudniano Austriaka.

- Pytanie, czy nie lepiej było 3 lata temu, gdy Thomas obejmował naszych skoczków, dołączyć go do juniorów, aby oprócz nich objął jeszcze Pawła Wąska czy Olka Zniszczoła, tak aby stawiał kolejne kroki w drabince trenerskiej, żeby później wejść w buty trenera głównego. Z kolei do starszych zawodników dać kogoś, kogo oni zaakceptują, i kogoś, kto ich zna. To są na tyle wybitne jednostki, że potrzebują innego podejścia. Tak to wygląda w idealnym świecie. My podjęliśmy większe ryzyko, żeby Thomas objął całą kadrę. I teraz zrobienie przez niego kroku w tył nie byłoby skazą na życiorysie. Ale na pewno inna oferta spowodowała, że woli wybrać inny kierunek - zauważa natomiast Jakub Kot.

REKLAMA

Kto zostanie trenerem polskich juniorów?

Jak nie Thomas Thurnbichler, to kto? Według Jakuba Kota nie ma zbyt wielu możliwości. Dodatkowo ekspert Eurosportu sugeruje, że nie będzie żadnych niespodzianek.

- Ławka trenerska w Polsce jest bardzo krótka. Wydaje się, że odpowiednią osobą na to stanowisko jest Daniel Kwiatkowski, który już był trenerem juniorów. Musi to być osoba znająca lokalne problemy, wiedząca, jak współpracować z trenerami COS-owymi, SMS-owymi. Mamy jeszcze Krzysztofa Bieguna, Wojciecha Topora. Tych nazwisk nie ma dużo. Pytanie, jak to wszystko poukładać: kto się zajmie bazą w Zakopanem, bazą w Szczyrku, a kto obejmie juniorów. Na pewno nie spodziewam się nazwisk, jakie by nas zwaliły z nóg. Raczej będzie to polski kierunek i nazwiska, które poznaliśmy w tym sezonie - tłumaczy.

Bardziej ogólnie odpowiada Apoloniusz Tajner, który powstrzymuje się od wskazania konkretnego kandydata.

- To należy do samego PZN-u. Nie będę wskazywać po nazwiskach. Mogę tylko powiedzieć, że mamy sporo młodych trenerów, którzy jeszcze niedawno byli zawodnikami, a niektórzy mają kilka lat pracy w roli szkoleniowca. W związku z tym uważam, że znajdzie się ktoś taki, kto będzie dopasowany do tej grupy wiekowej - kończy.

REKLAMA

Czytaj więcej:

Źródło: PolskieRadio24.pl/Maciej Walasek/kor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej