Werbowali w Polsce do Grupy Wagnera. Byli szkoleni w Rosji, wspierali wojnę
W Polsce rozlepiali naklejki z logo Grupy Wagnera. Nieprzypadkowo, bo mieli znanych mocodawców w Moskwie - pisze rosyjski portal Meduza. Proces w Polsce określa jako przełomowy.
2025-04-11, 14:33
Werbowali w Polsce do Grupy Wagnera. Mieli kuratorów w Moskwie
14 lutego sąd w Krakowie uznał dwóch Rosjan za winnych szpiegostwa na rzecz wywiadu rosyjskiego oraz prowadzenia w Polsce naboru do Grupy Wagnera. Andriej G. i Aleksiej T. otrzymali po 5,5 roku pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny.
Prokuratura domagała się po 8 lat więzienia, zarzucając Rosjanom prowadzenie rekrutacji do wojskowej służby najemnej zakazanej przez prawo międzynarodowe oraz działalność szpiegowską na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej poprzez prowadzenie tzw. wojny hybrydowej.
Zatrzymani przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w 2023 r. Andriej G. i Aleksiej T. rozkleili w Krakowie i Warszawie kilkaset naklejek werbunkowych, dzięki którym można było nawiązać kontakt z osobami odpowiedzialnymi za rekrutację w Grupie Wagnera, a także rozprowadzić w polskich miastach oraz w Berlinie i Paryżu plakaty wyśmiewające politykę Unii Europejskiej.
Zaalarmowali Polaków
Rosjanie zostali zauważeni przez przechodniów w Krakowie na początku sierpnia 2023 roku. Ci zgłosili ten dziwny przypadek policji.
REKLAMA
Białe naklejki z emblematem Wagnera pojawiły się na koszach na śmieci i na latarniach m.in. na starówce Krakowa. Potem rozlepiali je w Warszawie. Naklejki zawierały kody QR prowadzące do strony rekrutacyjnej Grupy Wagnera i napis "Jesteśmy tutaj. Dołącz do nas".
Ich działania były tylko jednym z wielu elementów wojny hybrydowej prowadzonej przez Rosję przeciw Zachodowi, w tym Polsce.
8 lat więzienia za dezinformację
Meduza cytuje Filipa Bryjkę, eksperta ds. zagrożeń hybrydowych w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Zauważa on, że dopiero w 2023 roku zmieniono kodeks karny, rozszerzając katalog czynów objętych definicją szpiegostwa. "Obecnie nawet graffiti można uznać za formę rozpowszechniania informacji w interesie zagranicznego wywiadu. Minimalna kara za takie przestępstwo wynosi osiem lat więzienia. Innym celem tak surowych kar jest odstraszanie potencjalnych współpracowników" - powiedział.
Chodzi o art. 130 par.9. "Kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, prowadzi dezinformację, polegającą na rozpowszechnianiu nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji, mając na celu wywołanie poważnych zakłóceń w ustroju lub gospodarce Rzeczypospolitej Polskiej, państwa sojuszniczego lub organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska albo skłonienie organu władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej, państwa sojuszniczego lub organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska, do podjęcia lub zaniechania określonych czynności, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8".
REKLAMA
Tajne operacje Rosji w Europie
Portal Meduza pisze, że to przełomowy proces, i ocenia, że uczy nas wiele na temat tajnych operacji Rosji w Europie.
Portal zauważa, że z raportu Investigative Journalism Network wynika, że osoby przeprowadzające tajne operacje sabotażowe to coraz częściej "agenci niższego szczebla", rekrutowani, na przykład przez Telegram, do różnych zadań, rozdawania ulotek i filmowania strategicznej infrastruktury, wandalizmu, podpaleń. Takie osoby łatwiej ująć. Według wyliczeń Filipa Bryjki w 2024 roku w Polsce zatrzymano i oskarżono 42 osoby za działalność na rzecz Rosji i Białorusi - podaje portal.
Przyjechali z Rosji
Rozlepiający naklejki Grupy Wagnera to inny przypadek. Okazało się, że przyjechali z Rosji. - Podróżowali z Turcji do Wiednia na wizach Schengen, a następnie wynajętym samochodem udali się do Krakowa. Ich operacja została starannie zaplanowana. Według prokuratora Rosjanie mieli spotkać się w Warszawie z lokalnym dziennikarzem w celu udzielenia wywiadu. Nie wiadomo, kim był ten mężczyzna i o czym chcieli rozmawiać: Titow i Gontariew zostali aresztowani, zanim zdążyli spotkać się z dziennikarzem - pisze Meduza.
Obaj zrekrutowani potrzebowali pieniędzy. Jeden z nich był ojcem piątki dzieci. Jak podaje portal, zostali zwerbowani przez Stepana Kriwoszejewa, a znali go ze środowiska kibiców Spartaka.
REKLAMA
Meduza dodaje, że Kriwoszejew jest powiązany z rosyjskim tzw. prawosławnym oligarchą Konstantinem Małofiejewem. Jego organizacja werbowała kibiców piłkarskich do walki na Ukrainie. Stworzyli oni nawet oddział rozpoznawczy Moskwa w 106. Dywizji Powietrznodesantowej. Małofiejew w 2014 roku założył grupę medialną Tsarograd TV.
Dwaj rozklejający naklejki byli też członkami stowarzyszenia Dwugłowy Orzeł i pomagali zbierać pieniądze dla kibiców Spartaka walczących na Ukrainie po stronie Rosji. Jeden z nich widziany był na pogrzebie córki Aleksandra Dugina.
Do tego przeszli szkolenie wojskowe w kompleksie Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych Rosji w Moskwie i w specjalnym ośrodku szkoleniowym Witiaź. Negocjowali także z izraelskimi i chińskimi firmami w sprawie zakupu broni i sprzętu wojskowego - czytamy. W Berlinie i Paryżu rozklejali naklejki dyskredytujące NATO.
Jak zauważa portal Meduza, nie jest jasne, dlaczego zostali wysłani do Polski w celu rozklejania naklejek, a nie zlecono tego zwerbowanym w sieci "podwykonawcom". Było dość prawdopodobne, że zostaną schwytani. Być może głównym celem ich podróży było coś jeszcze innego. Wówczas jednak pojawia się pytanie, dlaczego narażali się na schwytanie, rozklejając naklejki.
REKLAMA
Czytaj także:
- Koniec amerykańsko-rosyjskich negocjacji. Enigmatyczne oświadczenie
- Wymiana więźniów między USA a Rosją. Baletnica za handlarza mikroelektroniką
***
Źródło: Meduza.io/agkm
REKLAMA