Grażyna Szapołowska: wykonano na mnie publiczny wyrok. "On chciał linczu"

Grażyna Szapołowska, aktorka zwolniona z Teatru Narodowego, opowiada dziennikowi „Fakt’ o swoim konflikcie z Janem Englertem, dyrektorem teatru.

2011-04-16, 00:40

Grażyna Szapołowska: wykonano na mnie publiczny wyrok. "On chciał linczu"
Grażyna Szapołowska. Foto: fot. Wikipedia

- Dyrektor Englert doskonale znał sytuację, ale do ostatniego momentu zwlekał i sprzedawał bilety oraz wejściówki na spektakl, o którym od dwóch miesięcy wiedział, że nie może się odbyć z powodu mojego udziału w „Bitwie na głosy” – mówi „Faktowi” aktorka. Jak podkreśla Szapołowska, nigdy nie wzięłaby udziału w programie telewizyjnym, gdyby wiedziała, ze koliduje to z jej obowiązkami w pracy na etacie. Według aktorki przesunięcia godzin i terminów spektakli z powodu innych obowiązków aktorów zdarzają się często.

Grażyna Szapołowska podkreśla, że zgodziła się na podpisanie umowy z TVP tylko dlatego, że publiczna telewizja zgodziła się wykupić przedstawienie. Według aktorki telewizja próbowała zwracać się z tą sprawa do Englerta, jednak bez rezultatu. - Dyrektor z hukiem wyrzucał asystentkę produkcji „Bitwy na głosy” ze swego gabinetu. A TVP na piśmie zaproponowała pokrycie wszelkich kosztów odwołanego spektaklu łącznie z wypłatą honorariów aktorskich i wykupieniem całej puli biletów – mówi Szapołowska.

Aktorka przypomina, że zasadą Teatru Narodowego jest gotowość zespołu na 30 min. Przed spektaklem. – Tej gotowości nie było, bo poprzedniego dnia, z braku wyboru, wystąpiłam o urlop na żądanie. Inni koledzy nie przebrali się w kostiumy, ale dyrektor Englert przygotował się tak, jakby za chwilę miał występować i w teatralnym stroju odegrał scenę odwoływania spektaklu przed publicznością – opowiada aktorka. – On chciał linczu, co potwierdził zwalniając mnie dyscyplinarnie cztery dni później – dodaje Szapołowska.

rr, „Fakt”

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej