Rusza proces Łukasza Ż. Śledczy: to nagranie zmieniło bieg śledztwa
Rusza proces Łukasza Ż. Prokuratura zarzuca mu spowodowanie we wrześniu 2024 roku śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej, w którym zginął 37-letni mężczyzna podróżujący z żoną i dwójką dzieci. Według prokuratury oskarżony mógł jechać ponad 200 km/h.
2025-06-17, 09:55
Rusza proces Łukasza Ż.
Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia rozpoczął się proces Łukasza Ż. oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia i ukrywał się na terenie Niemiec. Do jego ekstradycji doszło w listopadzie 2024 roku, dwa miesiące po wypadku.
- Bardzo często komentatorzy porównują tę sprawę z ucieczką Sebastiana M. W tym przypadku kluczowe okazało się nagranie z kamery taksówki, które znacząco przyczyniło się do postępów w śledztwie - mówią "Faktowi" śledczy.
Prokurator Piotr Antoni Skiba już podczas pierwszej konferencji po wypadku powiedział, że w sprawę może być zamieszanych nawet 10 osób. Jak się okazało, we wtorek 17 czerwca na ławie oskarżonych zasiądzie - oprócz Łukasza Ż. - aż sześciu oskarżonych.
REKLAMA
Według śledczych tuż po wypadku mieli oni utrudniać postępowanie, m.in. poprzez składanie fałszywych zeznań, z kolei trzem kolegom Ż., którzy jechali z nim, zarzucono także nieudzielenie pomocy, według prokuratury mieli oni wręcz uniemożliwiać pomoc ciężko rannej kobiecie.
Nagranie z taksówki kluczowe w ustaleniu tożsamości sprawcy
Jedna osoba - Adam K. - została już prawomocnie skazana. W kwietniu dobrowolnie poddał się karze za udostępnienie swojego mieszkania i telefonu stacjonarnego, z którego Ż. organizował ucieczkę z kraju. Sąd ustalił jej wysokość na 5 miesięcy więzienia, półtora roku prac społecznych (30 godzin miesięcznie) oraz 8 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonych.
Na osobny proces czeka również Kacper D., który według śledczych przewiózł Ż. do granicy w Świecku, a następnie do Lubeki w Niemczech. - Dwie lub trzy osoby zostały także pozytywnie zweryfikowane. Oznacza to, że nie popełniły żadnego przestępstwa - informuje "Fakt" prokurator Skiba z Prokuratury Okręgowej.
REKLAMA
Od początku śledztwa sprawę porównywano do ucieczki Sebastiana M., podejrzanego o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1. - Wypadki te były podobne, ale nie identyczne. W naszej sprawie od razu mieliśmy nagranie z kamery taksówki, które zarejestrowało całe zdarzenie. Dzięki temu wiedzieliśmy, gdzie szukać sprawcy, mimo że uciekł - tłumaczy prokurator Skiba.
Zaostrzone zarzuty. Łukasz Ż. miał aż pięciokrotnie sądowy zakaz prowadzenia pojazdów
W trakcie śledztwa prokuratura zdecydowała się zaostrzyć zarzuty wobec Łukasza Ż. Oskarżono go nie tylko o spowodowanie śmiertelnego wypadku, lecz także o działanie w warunkach recydywy - miał aż pięciokrotnie sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, a w przeszłości był karany m.in. za posiadanie narkotyków. Dodatkowo zbiegł z miejsca wypadku i prowadził pojazd pod wpływem alkoholu. Grozi mu kara do 30 lat więzienia.
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej
Do wypadku doszło w nocy z 14 na 15 września 2024 roku na Trasie Łazienkowskiej. Łukasz Ż., mimo sądowego zakazu, prowadził samochód i uderzył w inne auto. W wyniku zderzenia zginął 37-letni ojciec rodziny, a jego żona i dwoje dzieci zostali poważnie ranni. W drugim samochodzie ciężko ranna została kobieta, miała obrażenia głowy i twarzy. Jej trzej towarzysze, choć nietrzeźwi, nie odnieśli poważnych obrażeń. Kierowcą volkswagena był Łukasz Ż.
REKLAMA
Źródła: PolskieRadio24.pl//Polskie Radio/"Fakt"/ak/k
REKLAMA