Cenzura w Izraelu. Bezprawne żądania wobec zagranicznych dziennikarzy

Ministrowie rządu Izraela bezprawnie żądali od zagranicznych dziennikarzy uzyskiwania zgody cenzora przy relacjonowaniu trafień rakiet. W kraju działa system prewencyjnej cenzury wojskowej - redakcje zgłaszają teksty do zatwierdzenia, a cenzorzy są często obecni w newsroomach.

2025-06-29, 08:49

Cenzura w Izraelu. Bezprawne żądania wobec zagranicznych dziennikarzy
Dziennikarze w Strefie Gazy. Foto: MOHAMMED ABED/AFP/East News

Izrael. Kontrowersje wokół cenzury wojskowej
 
Minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben Gwir i szef resortu komunikacji Szlomo Kari w minionym tygodniu nakazali zagranicznym reporterom dołączyć do grupy na komunikatorze WhatsApp, przez którą mieli uzyskiwać zgodę cenzora. Jak jednak ustalił niezależny portal Ha-Ajin Ha-Szwi'it, grupa taka nigdy nie istniała. 
 
Zadaniem cenzury wojskowej w Izraelu jest niedopuszczenie do upublicznienia informacji, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu państwa lub zakłócić porządek publiczny. W praktyce stacje telewizyjne, gazety i dziennikarze pracujący w Izraelu muszą przesyłać cenzorom materiały do zatwierdzenia lub zmian, jeśli dotyczą takich tematów jak operacje wojenne, uzbrojenie czy wywiad. 

Bezprawne żądania wobec zagranicznych dziennikarzy 
 
W największych redakcjach prasy i telewizji pracują osoby odpowiedzialne za bieżący kontakt z biurem cenzora wojskowego. W szczególnie wrażliwych okresach przedstawiciel cenzury fizycznie przebywa w newsroomie lub pozostaje w stałym kontakcie z realizatorem i redaktorem, zwłaszcza w przypadku relacji na żywo. 
 
Zdaniem gazety "Haarec" pod pretekstem wojny z Iranem Ben Gwir i Kari forsowali wobec zagranicznych mediów "chaotyczną, ksenofobiczną politykę" na podstawie specjalnego zarządzenia. Według tego opozycyjnego dziennika, innych mediów niezależnych, a także izraelskiego ministerstwa sprawiedliwości zarządzenie to nie miało podstaw prawnych. 
 
Po kilku dniach kontrowersji wokół tego tematu główny cenzor generał Kobi Mandelblit przekazał dziennikarzom zagranicznym, że podobnie jak ich izraelscy koledzy nie muszą oni uzyskiwać wcześniejszej zgody na filmowanie na obszarach cywilnych. Mają natomiast obowiązek stosować się do ogólnych zasad, takich jak zakaz filmowania uderzeń w infrastrukturę państwową czy bazy wojskowe. Nie mogą też rejestrować przechwytywania rakiet.

Problem nasilił się w czasie wojny z Iranem

Izraelska cenzura prewencyjna jest pozostałością po brytyjskich rządach kolonialnych, ale obecnie jej zdolność do blokowania nagrań wideo w sferze publicznej jest bardzo ograniczona. Wojna z Iranem pogłębiła przepaść między tym, co jest relacjonowane w tradycyjnych mediach, a tym, czego opinia publiczna dowiaduje się dzięki kanałom informacyjnym na Telegramie i WhatsAppie. Można znaleźć tam informacje o miejscach uderzeń rakiet godziny i to nawet kilka dni wcześniej niż w klasycznych mediach nadających z Izraela. 
 
- Naprawdę nie powinniśmy oczekiwać, że każdy mieszkaniec na przykład Petah Tikwy, który chce zrobić zdjęcie z balkonu i wysłać je swojemu znajomemu na WhatsAppie, będzie musiał zgłosić je cenzurze - podkreśla w "Haarecu" profesor prawa Adam Szinar z Uniwersytetu Reichmana. 
 
W podobnym duchu wypowiada się korespondentka mediów hiszpańskich i niemieckich w Izraelu Maja Siminowicz. - Stosuję się do prawa, ale facet z kamerą, który transmituje na żywo do swojej babci, przesyła, co mu się żywnie podoba - tłumaczy.
 
Według komentatora wojskowego Kanału 11 Roja Szarona "cenzura ogranicza tylko tych obywateli Izraela, którzy konsumują wyłącznie media głównego nurtu, bo wszyscy inni - wrogowie, zagraniczne redakcje czy użytkownicy Telegrama - i tak mają dostęp do pełnych informacji". W jego opinii kanały na Telegramie, które mają po pół miliona obserwujących, są najpotężniejszymi mediami w Izraelu i "mają dobre źródła". 

Jak działa system cenzury w Izraelu?
 
System cenzury w Izraelu oparty jest na prawodawstwie z lat 1945–1988 i w dobie internetu często uznaje się go za przestarzały i budzący wątpliwości z punktu widzenia standardów demokratycznych. 
 
Według doniesień "Haareca" od początku wojny główny cenzor skarżył się wysokim rangą dowódcom, że premier Izraela Benjamin Netanjahu i jego otoczenie wywierają naciski, by zaostrzyć cenzurę także w kwestiach niezwiązanych z bezpieczeństwem, np. prywatnych sprawach małżeństwa Netanjahów. 
 
Przykładem takiej interwencji było być może usunięcie na polecenie cenzorów ze strony internetowej Kanału 12 wywiadu z byłym szefem działu gospodarczego w Mosadzie Udim Lewim m.in. na temat tzw. afery katarskiej. Dotyczy ona podejrzeń, że bliscy doradcy Netanjahu otrzymywali pieniądze od przedstawicieli Kataru w zamian za promowanie interesów tego państwa w Izraelu. 
 
Uznaje się też, że stała obecność wojskowych przy tworzeniu przekazu medialnego może wpływać na klimat redakcyjny i prowadzić do autocenzury. Z punktu widzenia bezpieczeństwa cenzura jest akceptowana przez większość dużych redakcji jako konieczna w realiach stałego zagrożenia.

REKLAMA

Tylko w 2024 roku zakazano publikacji 1,6 tys. artykułów
 
Z ostatnich dostępnych danych wynika, że w 2024 r. cenzor wojskowy zakazał publikacji 1635 artykułów, a częściowo ocenzurował 6265 innych. Przełożyło się to na średnio 21 interwencji dziennie, czyli ponad dwukrotnie więcej niż podczas wojny w Strefie Gazy w 2014 r., który do tej pory był rekordowy pod względem liczby interwencji (10 dziennie). 
 
Po odejściu ze stanowiska głównego cenzora w 2015 r. gen. Sima Waknin-Gil wielokrotnie wypowiadała się w mediach, argumentując, że instytucję cenzury należy znieść i nie zagrozi to bezpieczeństwu Izraela.

Czytaj także:

Źródło: PAP

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej