Pożar Rzymu w 64 roku. Czy Neron spalił Wieczne Miasto?

W nocy z 18 na 19 lipca 64 roku wybuchł wielki pożar Rzymu. Historyk Tacyt podawał, że z czternastu dzielnic tylko trzy pozostały nienaruszone. Lud o celowe podpalenie miasta posądzał nielubianego Nerona, z kolei cesarz winą za pożar obarczył nieliczną grupę chrześcijan. Jak było naprawdę?

2025-07-19, 08:05

Pożar Rzymu w 64 roku. Czy Neron spalił Wieczne Miasto?
Pożar Rzymu. Obraz Huberta Roberta z 1875 roku. Foto: Fot. Wikimedia/shutterstock

Walka z żywiołem 

Najdokładniejszy opis pożaru, który zniszczył większość Rzymu, znamy z "Roczników" Tacyta napisanych mniej więcej pół wieku po tych dramatycznych wydarzeniach. Historyk relacjonował, że pożar wybuchł w południowej części Cyrku Wielkiego (Circus Maximus), gdzie znajdowały się kramy pełne łatwopalnych towarów. Następnie ogień zaczął zajmować budynki mieszkalne w dolnych partiach miasta i na wzgórzach.

Błyskawicznemu rozprzestrzenianiu się żywiołu pomagały zarówno letnie upały i wiatr, jak i ciasna zabudowa Rzymu. Akcję gaszenia pożaru podjęły oddziały straży pożarnej (cohortes vigilum), które liczyły łącznie 7 tys. ludzi. Jednak nawet przy wsparciu pretorianów i dziesiątek tysięcy niewolników długo nie dało się opanować trawiącego miasto żywiołu.

Akcję utrudniały tłumy mieszkańców, którzy w popłochu opuścili domostwa i wylegli na kręte, ciasne uliczki. Należy pamiętać, że, według różnych rachunków, miasto Rzym mogło zamieszkiwać wówczas nawet ponad milion osób.

"Często kogoś, gdy w tył się obejrzał, z boku lub z przodu ogień zaskoczył", pisał Tacyt. Wielu uciekało do dzielnic, które wydawały im się bezpieczniejsze, ale okazywało się, że i tam dosięgał ich ogień. "Wreszcie mieszkańcy niezdecydowani, czego mają unikać, a czego szukać, zapełnili ulice, zalegli pola: jedni ginęli straciwszy swe mienie, […] drudzy zaś z miłości ku najbliższym, których wydrzeć śmierci nie zdołali", choć mieli szansę się uratować.

Co ciekawe, Tacyt wynotował także, że wielu celowo utrudniało akcję gaszenia pożaru, a niektórzy nawet go podniecali "i głośno wołali, że są do tego upoważnieni, czy to chcąc swobodniej grabież uprawiać, czy też istotnie taki mając rozkaz".

"Dirce chrześcijańska". Obraz Henryka Siemiradzkiego z 1897 roku. Fot. Wikimedia "Dirce chrześcijańska". Obraz Henryka Siemiradzkiego z 1897 roku. Fot. Wikimedia

Ogromne straty

Rozprzestrzenianie się ognia udało się powstrzymać dopiero po sześciu dniach. Nie oznaczało to jeszcze końca pożaru, ponieważ w niektórych strawionych przez ogień miejscach, płomienie wybuchały na nowo, zwłaszcza między wzgórzami Kapitol i Kwirynał. Przez trzy dni pożar trawił dzielnice północne.

Łącznie z czternastu dzielnic trzy pozostały nienaruszone, siedem zostało dotkniętych pożarem częściowo, a cztery spłonęły doszczętnie. Straty – zarówno ludzkie jak i materialne – były ogromne. Wielu mieszkańców straciło dach nad głową, bezpowrotnie zniszczone zostały liczne zabytki i dzieła sztuki, które zdobiły pałace i świątynie.

Wśród mas zrozpaczonego ludu rozeszła się pogłoska, że wielki pożar nie był dziełem przypadku, ale wybuchł na polecenie jednego człowieka – Nerona.

Czy Neron kazał spalić Rzym?

Wątpliwości, że to cesarz odpowiedzialny był za podpalenie Rzymu, nie miał inny rzymski historyk, Swetoniusz. Trzeba jednak zaznaczyć, że w "Żywotach cezarów" wydanych krótko po "Rocznikach" Tacyta autor nie pozostawił na Neronie suchej nitki, przedstawiając jego życie jako pasmo strasznych i ohydnych występków.

Faktem było, że Neron zabił własną matkę. Cóż więc powstrzymywałoby go przed spaleniem miasta?

W momencie wybuchu pożaru cesarz przebywał ze swoim dworem nad morzem w oddalonym o ponad 50 kilometrów od Rzymu Antium, dokąd się udał ze względu na nieznośne upały w mieście. Do stolicy wrócił na wieść, że pożar obejmuje jego rzymskie posiadłości. 

Cesarz czynił wielkie starania, by zwalczyć żywioł. Przede wszystkim jednak niósł pomoc bezdomnym i głodnym, dla których otworzył swoje ogrody i budynki na Polu Marsowym. Do tego kazał wznosić tymczasowe pomieszczenia, obniżył cenę zboża i sprowadzał żywność z okolicznych miast.

Akcję gaśniczą oglądał z wieży, stojącej w ogrodach na wzgórzu Eskwilin. Nieprzychylni zaczęli rozgłaszać pogłoski, że cesarz w rzeczywistości napawa się strasznym widokiem, a nawet, że deklamuje w tej dramatycznej scenerii swój poemat "Zdobycie Troi".

Wkrótce wielu uwierzyło, że to cesarz kazał podłożyć ogień. Nawet odbudowa miasta, do której z rozkazu Nerona natychmiast przystąpiono, była interpretowana jako dowód na to, że cesarz podpalił miasto, by zaaranżować je na nowo, według własnych zachcianek.

Rzeczywiście, najwięcej energii cesarz poświęcił na odbudowę swojego ogromnego kompleksu pałacowego, obejmującego od tej pory pięć rzymskich wzgórz. Z drugiej strony wiele wysiłku włożył w przebudowę miasta. Nowy projekt miał przede wszystkim zapobiec podobnym pożarom w przyszłości. Poszerzono ulicę, zakazano stawiać budynków stykających się ścianami, ograniczono drewno na rzecz kamienia itd. Do tego wybudował dla mieszkańców wspaniałe termy.

"Pochodnie Nerona", Henryk Siemiradzki, 1876 r. Fot. Wikimedia "Pochodnie Nerona", Henryk Siemiradzki, 1876 r. Fot. Wikimedia

"Zasługiwali na najsurowsze kary"

Jednak tuż po pożarze nastroje społeczne były cesarzowi raczej nieprzychylne. By odwrócić uwagę tłumu i przekierować jego złość na kogoś innego, znalazł kozła ofiarnego. Stali się nim chrześcijanie, których, jak pisał Tacyt, "nienawidzono dla ich sromot". Nieliczni wyznawcy nowej, tajemniczej, a więc podejrzanej, religii ("zgubnego zabobonu") nadawali się do tej roli znakomicie.

Szybko wyłapano tych, "którzy tę wiarę publicznie wyznawali, potem na podstawie ich zeznań ogromne mnóstwo innych". Przyznał przy tym Tacyt, że "udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu". To wystarczyło, by skazać ich na okrutną śmierć i zaspokoić żądze zemsty mieszkańców miasta.

Chrześcijanie okryci skórami zwierząt byli rozszarpywani przez psy, krzyżowani lub paleni ("gdy zabrakło dnia, palili się służąc za nocne pochodnie"). Wszystko to działo się przed publicznością w posiadłościach Nerona i podczas igrzyska w cyrku. Tacyt, mimo widocznej niechęci do chrześcijan ("byli winni i zasługiwali na najsurowsze kary") zauważał, że ostatecznie tłumy zaczęły odczuwać do nich litość, gdyż okrutne widowiska organizowano dla "zadośćuczynienia okrucieństwu" Nerona.

Trudno jest odpowiedzieć na pytanie, czy Neron kazał podpalić Rzym. Już starożytni historycy byli w tej kwestii podzieleni. Być może za katastrofę odpowiadał przypadek, w końcu przez stulecia pożary były nieodłącznym elementem funkcjonowania miast. Sam Rzym również płonął wielokrotnie. To jednak wielki pożar z 64 roku przeszedł do historii. 

Przede wszystkim ze względu na niespotykaną skalę zniszczeń. Poza tym Neron, szukając kozła ofiarnego, rozpoczął prześladowania chrześcijan. Najbardziej do rozpowszechnienia tej tragicznej historii przyczynił się Henryk Sienkiewicz, który opisał ją w "Quo Vadis". 

Źródła: Polskie Radio/Tomasz Horsztyński

Swetoniusz, Żywoty cezarów, 1972; A. Krawczuk, Neron, 1988.

Polecane

Wróć do strony głównej