Oddala się wizja pokoju w Strefie Gazy. USA wycofują negocjatorów
"Postanowiliśmy sprowadzić nasz zespół z Ad-Dauhy do kraju na konsultacje po ostatniej odpowiedzi Hamasu, która wyraźnie wskazuje na brak woli osiągnięcia zawieszenia broni w Strefie Gazy" - przekazał w oświadczeniu specjalny wysłannik USA ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff.
2025-07-24, 21:29
Strefa Gazy. USA wycofują negocjatorów
"Chociaż mediatorzy poczynili ogromne wysiłki, Hamas najwyraźniej nie działa skoordynowanie ani w dobrej wierze" - czytamy we wpisie Witkoffa na platformie X. Zapowiedział, że jego zespół "rozważy alternatywne opcje, aby sprowadzić zakładników do domu i spróbować stworzyć bardziej stabilną sytuację dla mieszkańców Strefy Gazy".
"Szkoda, że Hamas postąpił w tak egoistyczny sposób. Jesteśmy zdecydowani dążyć do zakończenia tego konfliktu i trwałego pokoju w Strefie Gazy" - zakończył. Nie sprecyzował przy tym, co miałyby oznaczać "alternatywne opcje".
Decyzja Witkoffa - który według zapowiedzi miał w czwartek odbywać spotkania na temat Strefy Gazy w Europie - oznacza kolejne niepowodzenie w rozmowach dotyczących porozumienia o zawieszeniu broni.
Co zawiera porozumienie?
Według doniesień porozumienie miałoby objąć 60-dniowe zawieszenie broni, w ramach którego Hamas miałby stopniowo uwalniać 10 żywych zakładników i przekazywać szczątki 18 innych w zamian za Palestyńczyków więzionych przez Izrael. Dostawy pomocy humanitarnej zostałyby zwiększone, a obie strony prowadziłyby negocjacje w sprawie trwałego rozejmu.
Agencja Reutera ocenia, że rozmowy utknęły w martwym punkcie z powodu sprzecznych żądań zakończenia wojny. Hamas twierdzi, że uwolni wszystkich zakładników tylko w zamian za całkowite wycofanie się Izraela i zakończenie wojny. Izrael twierdzi, że nie zgodzi się zakończyć wojny, dopóki Hamas nie odda władzy i nie rozbroi się, co jest warunkiem odrzucanym przez bojowników.
- Wdowa po szefie Hamasu uciekła podziemnymi kanałami do Turcji. Ma nowego męża
- Człowiek Trumpa ma dość. "Netanjahu zachowuje się jak szaleniec"
Źródło: PAP/pb