Agenci rosyjscy w Polsce. Tusk zdradził, ile osób dotychczas zatrzymano

W Polsce do tej pory zatrzymano 32 osoby, które są podejrzane o współpracę z rosyjską agenturą na szkodę Polski. - Zlecały akty dywersji albo pobicie - powiedział Donald Tusk podczas wtorkowego posiedzenia rządu.

2025-07-29, 13:18

Agenci rosyjscy w Polsce. Tusk zdradził, ile osób dotychczas zatrzymano
Donald Tusk podczas wtorkowego posiedzenia rządu. Foto: PAP/Paweł Supernak

Rosyjscy agenci w Polsce. Donald Tusk zdradził, ile osób zatrzymano

Na wtorkowym posiedzeniu rządu premier Donald Tusk przekazał informacje dotyczące zatrzymań osób działających na zlecenie rosyjskiego wywiadu. - W tej chwili mamy 32 osoby zatrzymane i podejrzane o współpracę z rosyjskimi służbami, które zlecały akty dywersji albo pobicie - oświadczył.

"Podejrzenie jest uzasadnione"

Donald Tusk odniósł się do sprawy 27-letniego Kolumbijczyka, który ma stać za dwoma podpaleniami w Polsce. Podkreślił, że praca prokuratury i polskich służb potwierdziła po raz kolejny, że także te próby dywersji miały miejsce na bezpośrednie zlecenie służb rosyjskich. - I to podejrzenie jest uzasadnione - zaznaczył szef rządu, odnosząc się do zatrzymanych i podejrzanych. Wśród tych osób jest Polak, są Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini i Kolumbijczyk. Jedna osoba jest skazana, inne są zatrzymane i czekają na procesy.

Pożary na Mazowszu. Sprawcą Kolumbijczyk powiązany z rosyjskim wywiadem

Przypomnijmy, że wcześniej informację o tym, iż za dwoma podpaleniami, które miały miejsce w 2024 roku w Polsce, stoi 27-letni Kolumbijczyk działający na zlecenie rosyjskiego wywiadu, przekazał rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. Do zdarzeń doszło 23 maja w Warszawie i 30 maja w Radomiu. Śledztwem zajmuje się Delegatura ABW w Radomiu. Dotyczy ono podpalenia dwóch składów budowlanych.

ABW poinformowała, że Kolumbijczykowi postawiono zarzuty działania na rzecz obcego wywiadu przeciw Rzeczpospolitej Polskiej i dopuszczenie się przestępstw o charakterze terrorystycznym. "Podejrzany otrzymywał od mocodawcy szczegółowe instrukcje dotyczące celu ataku oraz sposobu jego przeprowadzenia, w tym wykonania butelki zapalającej (tzw. koktajlu Mołotowa), a także użycia określonego środka transportu" - mogliśmy przeczytać w komunikacie ABW. Ujawniony modus operandi wpisuje się w analogiczne zdarzenia identyfikowane w wielu krajach Europy Środkowej i Wschodniej.

Komunikat ABW

"Potwierdzono, że rosyjskie służby, przy wykorzystaniu komunikatora Telegram, systemowo i na dużą skalę werbowały osoby pochodzenia latynoamerykańskiego, z doświadczeniem wojskowym, do prowadzenia rozpoznania wskazanych im lokalizacji, a następnie podpalania wytypowanych obiektów oraz dokumentowania zniszczeń. Zdjęcia i nagrania były następnie wykorzystywane przez rosyjskojęzyczne media w celach dezinformacyjno-propagandowych" - wyjaśniła ABW. Przekazała, że inspirowanie przez rosyjskie służby specjalne obywateli krajów Ameryki Południowej, przyjeżdżających do krajów UE w ramach ruchu bezwizowego, do popełniania przestępstw opierało się na motywacji uzyskania łatwego i szybkiego zarobku.

ABW podała, że Kolumbijczyk w czerwcu 2025 r. został skazany przez czeski sąd na 8 lat więzienia za podpalenie zajezdni autobusowej w Pradze i planowanie podłożenia ognia w galerii handlowej. Mężczyzna przyznał się do winy. Według oświadczenia premiera Czech w sprawę zaangażowane były służby specjalne Federacji Rosyjskiej.

Czytaj także:

Z kolei rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował podczas wtorkowej konferencji, że 27-latek przybył do Polski w ramach otwartych granic dla Kolumbii. - Wylądował w Madrycie, później dostał się do Polski - wyjaśnił Dobrzyński. Podkreślił, że mężczyzna był wcześniej instruowany i szkolony przez osobę powiązaną z rosyjskimi służbami wywiadowczymi i specjalnymi. - Uczyli go, jak przygotowywać materiały zapalne, koktajle Mołotowa. Uczyli go, jak dokumentować te odpalenia - mówił Dobrzyński.

"Dokumentował pożary i przesyłał do rosyjskich mediów"

Przypomniał, że do pierwszego odpalenia doszło 23 maja ubiegłego roku w Warszawie. - Został podpalony skład budowlany. Na szczęście nie było to duże zagrożenie. Nie był to duży pożar. Zadziałali szybko strażacy i to ugasili - zaznaczył Dobrzyński. Dodał, że tydzień później mężczyzna pojechał do Radomia i tam podpalił kolejny skład budowlany. - Też to odpowiednio dokumentował i przesyłał do rosyjskich mediów, które zamieszczały informacje na ten temat - wskazał rzecznik koordynatora służb specjalnych.

Podkreślił, że rosyjskie media dezinformowały wówczas, nie mówiąc, że zostały podpalone składy budowlane, tylko że zostało podpalone centrum logistyczne, gdzie był składowany sprzęt wojskowy, który miał iść na Ukrainę jako pomoc od Europy. - Tu jest bardzo ważna współpraca służb specjalnych, ale też wymiaru sprawiedliwości czterech krajów: Polski, Litwy, Rumunii i Czech. Mężczyzna z Polski pojechał do Czech, tam podpalił zajezdnię autobusową w Pradze, tam przygotowywał się do kolejnego podpalenia galerii handlowej. Został zatrzymany przez służby czeskie - wyjaśnił Dobrzyński. Podkreślił również, że oprócz aktów dywersji niesamowicie niebezpieczna jest stosowana przez rosyjskie służby dezinformacja. - Rosyjskie służby próbują zdezinformować, próbują skłócić Polaków z Polakami, próbują skłócić Polaków z Unią Europejską czy z państwami NATO - zaznaczył.

Źródła: X.com/PAP/hjzrmb/k

Polecane

Wróć do strony głównej