Siano na klatce schodowej, "walka lokatorów". Administrator budynku jest bezradny
Lokatorzy jednego z bloków w Bydgoszczy nie pałają do siebie sympatią. Metod, jakie stosują, robiąc sobie na złość, nie powstydziliby się twórcy "Samych Swoich". W ostatnich dniach, na tle konfliktu, na klatce schodowej i w piwnicy rozsypane zostało... siano.
2025-08-14, 13:50
Siano na klatce schodowej. "Przykład braku odpowiedzialności"
O zdarzeniu poinformowała we wtorek Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa, przyznając, że mieszkańcy bloku przy ulicy Kleina są świadkami "walki lokatorów". "Jest to nieodpowiedzialne i po ludzku przykre. Sucha trawa na kafelkach to przepis na skręconą kostkę, nie mówiąc już o tym, że jest to materiał łatwopalny" - zwrócono uwagę w komunikacie na Facebooku. Dodano, że konflikty należy rozwiązywać w inny sposób, przede wszystkim bez narażania innych mieszkańców na niebezpieczeństwo.
Konflikt lokatorów z jednego mieszkania
Portal TVN24.pl ustalił, że głównymi "bohaterami" konfliktu są dwaj lokatorzy tego samego mieszkania. "Miewają lepsze i gorsze chwile, co utrudnia życie innym mieszkańcom bloku. Dlatego zaproponowaliśmy, żeby napisali oficjalne pismo, najlepiej z podpisami z innych mieszkań. Dzięki temu moglibyśmy przystąpić do procedury postępowania, gdyby doszło do rażącego lub uporczywego wykraczania osoby korzystającej z lokalu przeciwko obowiązującemu porządkowi" - przekazała portalowi spółdzielnia.
Czytaj także:
- Naukowcy nie mają wątpliwości. "Złe sąsiedztwo otępia i podnosi ciśnienie"
- Czy znamy swoich sąsiadów?
- Lokalne społeczności - wspólnota to mit czy siła naszych czasów?
Mieszkańcy bloku zostali poinstruowani, aby w uciążliwych przypadkach - zwłaszcza zagrażających życiu lub zdrowiu - wzywali policję. Administrator budynku zaznaczył, że "jako spółdzielnia faktycznie mamy często związane ręce". Jednak w sytuacjach, gdy zachowanie lokatorów jest uporczywe bądź niebezpieczne, "współpracujemy z dzielnicowym".
Kolejna odsłona konfliktu. Spółdzielnia mieszkaniowa: jesteśmy bezradni
Jest to kolejna odsłona konfliktu, który trwa od dłuższego czasu. "Trudno jest cokolwiek na to poradzić, ponieważ ludzie albo nie zgłaszają hałasów i kłótni na policję, albo zgłaszają, ta przyjeżdża, spisuje dane osoby, poucza i jeśli nie dzieje się nikomu fizyczna krzywda, tak to zostawia. My jako spółdzielnia nie mamy możliwości prawnych, żeby np. nakładać na takie osoby kary finansowe bądź stosować inne dotkliwe środki zapobiegawcze" - tłumaczy Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa, cytowana przez TVN24.pl.
Czytaj także:
- Nocna awantura w Policach. Nie żyje młody mężczyzna
- Awantura w hotelu poselskim. "Był pod wpływem alkoholu"
Źródło: PolskieRadio24.pl/Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa/TVN24.pl/łl