Stegna. Ojciec wskoczył do wody, by ratować swoje córki. Nie żyje

Tragiczny weekend nad wodą zebrał kolejne ofiary. W Stegnie utonął 48-letni mężczyzna, który próbował ratować swoje nastoletnie córki porwane przez fale i prądy wsteczne. To już kolejny przypadek utonięcia w ostatnich dniach - policja apeluje o ostrożność i korzystanie wyłącznie ze strzeżonych kąpielisk.

2025-08-17, 20:15

Stegna. Ojciec wskoczył do wody, by ratować swoje córki. Nie żyje
Tragedia w Stegnie. Foto: Stanislaw Bielski/East News

Mężczyzna utonął po akcji ratowania córek

Do zdarzenia doszło w niedzielę po godz. 14 przy wejściu na plażę nr 64 w Stegnie. Jak przekazał oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nowym Dworze Gdańskim st. sierż. Kamil Marzec, 48-letni mężczyzna wszedł do wody, aby ratować swoje dwie nastoletnie córki, które zostały porwane przez fale i prądy wsteczne.

Nastolatki samodzielnie wróciły na brzeg, jednak ich ojciec miał problem z wydostaniem się z morza i został wyciągnięty przez świadków. Pomimo podjętej reanimacji mężczyzny nie udało się uratować - lekarz stwierdził jego zgon. Na miejscu interweniowali ratownicy SAR, funkcjonariusze policji, OSP Jantar oraz WOPR.

Wcześniej doszło do podobnej tragedii w miejscowości Sztutowo. 69-latkę najprawdopodobniej również porwała fala i prądy wsteczne. Mimo natychmiastowej akcji ratunkowej i blisko 40 minut reanimacji nie udało się jej uratować.

Policja apeluje o ostrożność podczas odpoczynku nad wodą

Rzeczniczka mazowieckiej policji podinsp. Katarzyna Kucharska w rozmowie z Polską Agencją Prasową poinformowała, że "tak tragicznego weekendu dawno nie było". - Służby kilkakrotnie prowadziły akcje poszukiwawcze osób, które weszły do wody i z niej nie wypłynęły. Niestety na ogół takie poszukiwania kończą się to znalezieniem zwłok - powiedziała policjantka.

Tak było w przypadku 20-latka z pow. żyrardowskiego, który w piątek wraz dwojgiem znajomych odpoczywał nad Jeziorem Białym w pow. gostynińskim. Młodzi ludzie - kobieta i dwóch mężczyzn - pływało na materacu. W pewnym momencie jeden z nich zsunął się do wody. Po kilkunastu metrach zniknął pod powierzchnią i już nie wypłynął. Zwłoki mężczyzny znaleziono po kilkunastu godzinach poszukiwań.

W sobotę po południu policja została powiadomiona, że z pomostu do jeziora Bledzewo w pow. sierpeckim wskoczył 35-letni mężczyzna. Według świadków, po około kilkunastu minutach zniknął z pola widzenia. Strażacy szukali go przez cztery godziny, w końcu wyłowili ciało.

Podobna sytuacja była z 23-latkiem, który w sobotę w Trojanowie w pow. garwolińskim zniknął pod taflą wody w wyrobisku po żwirowni, gdzie przebywał ze znajomymi. Późnym wieczorem strażacy wyłowili jego ciało.

Ofiarą wody był też 65-letni mieszkaniec powiatu wołomińskiego, który najprawdopodobniej wszedł do rzeki Bug w miejscowości Dąbrówka, aby łowić ryby. Służby biorące udział w akcji poszukiwawczej wyłowiły ciało mężczyzny kilometr od miejsca, w którym zostały jego rzeczy.

Policja przypomina, że trzeba korzystać z kąpielisk strzeżonych. - Nie należy wchodzić do wody gwałtownie, a tym bardziej po spożyciu alkoholu czy po obfitym posiłku. Trzeba rozważnie oceniać swoje umiejętności pływackie, korzystać ze sprzętu wodnego tylko sprawnego i atestowanego - podkreśliła podinsp. Kucharska. 

Czytaj także:

Źródło: Interia/Polskie Radio/PAP/nł

Polecane

Wróć do strony głównej