Afera RARS. Onet odkrywa, co może czekać Morawieckiego

Były premier Mateusz Morawiecki może spodziewać się przesłuchania w śledztwie dotyczącym Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych - dowiedział się Onet. Niewiadomą pozostaje charakter, w jakim zostanie przesłuchany. - Wezwania jeszcze nie było, bo nie wiadomo, czy poseł Prawa i Sprawiedliwości przesłuchany ma być jedynie jako świadek, czy zajdzie jednak potrzeba przedstawieniu mu zarzutów - twierdzi źródło portalu w Prokuraturze Krajowej. 

2025-08-25, 07:08

Afera RARS. Onet odkrywa, co może czekać Morawieckiego
Mateusz Morawiecki ma zostać przesłuchany ws. afery RARS. Foto: Wojciech Olkusnik/East News

Prokuratura chce przesłuchać Mateusza Morawieckiego

Śledczy ustalają, kogo mogli mieć na myśli byli i obecni pracownicy RARS, którzy twierdzili, że ówczesny szef agencji Michał Kuczmierowski wykonywał czyjeś polecenia. Chodzi o udzielanie zamówień określonym spółkom. Obecnie czeka on w Londynie na ekstradycję do Polski. Przesłuchanie Morawieckiego zaplanowano na czas po sprowadzeniu do kraju byłego szefa agencji. 

Sprawa jest jednak skomplikowana, ponieważ - jak twierdzą polscy śledczy - brytyjskie służby nie spieszą się z procesem ekstradycji. Rozprawa ma się odbyć we wrześniu, jednak nawet wówczas Kuczmierowskiemu przysługuje odwołanie. 

Brytyjskie służby nie palą się do wydania Michała Kuczmierowskiego. Nawet jeśli wrześniowa rozprawa poszłaby po naszej myśli, to ten z pewnością odwoła się od wyroku. A jego apelacja może potrwać nawet dwa lata - dowiedział się Onet w Prokuraturze Krajowej.

Co może czekać byłego premiera?

Nieoficjalne doniesienia wskazują na to, że Mateusz Morawiecki może się spodziewać zarzutów dotyczących co najmniej niedopełnienia obowiązków, a w efekcie działania na szkodę interesu publicznego i prywatnego. Chodzi o to, że CBA każdorazowo przekazywało do Kancelarii Premiera negatywne opnie dotyczące udzielania zamówień m.in. spółce "Red is Bad" Pawła Szopy. Tymczasem kancelaria nie podjęła próby uniemożliwienia tej współpracy. 

Według ustaleń służb zamówienia były przekazywane zaprzyjaźnionym firmom bez wcześniejszej analizy rynku. Dotyczy to zwłaszcza okresu pandemii oraz czasu po ataku Rosji na Ukrainę. Sama spółka "Red is Bad", która zajmowała się produkcją odzieży patriotycznej, zarobiła ogromne pieniądze na agregatach prądotwórczych dla Ukrainy.

Urządzenia o wartości 69 mln zł kupiła w Chinach, a następnie sprzedała je RARS za 350 mln zł. Również w czasie pandemii zarobiła 110 mln zł na sprowadzaniu sprzętu, który miał chronić polskich obywateli przed Covid-19. Właściciel spółki Paweł Szopa stara się o status małego świadka koronnego po tym, jak został zatrzymany na Dominikanie. Obecnie przebywa na wolności. 

Czytaj także:

Źródło: Onet/Polskie Radio/egz

Polecane

Wróć do strony głównej