Polskie rzeki wysychają. Czy grożą nam braki wody pitnej?

W związku z suszą hydrologiczną sytuacja na polskich rzekach staje się poważna. Część z nich zaczyna wysychać. Mimo tego hydrogeolożka Państwowego Instytutu Geologicznego - Państwowego Instytutu Badawczego (PIG-PIB) dr Małgorzata Woźnicka przekonuje, że Polsce nie grozi brak wody pitnej w skali kraju.

2025-08-28, 17:44

Polskie rzeki wysychają. Czy grożą nam braki wody pitnej?
Mimo suszy hydrologicznej Polsce nie grożą braki wody pitnej - przekonywała dr Małgorzata Woźnicka. Foto: Wojciech Olkusnik/East News

Czy Polsce grozi brak wody?

Suszę bardzo dokładnie mogą obserwować m.in. mieszkańcy Warszawy. W czwartek Wisła na bulwarach osiągnęła historycznie niski poziom 6 cm. Hydrolożka tłumaczyła jednak, że nie oznacza to braku wody pitnej. 

- Mimo okresowych susz Polsce nie grozi brak wody pitnej w skali kraju. Nasze zasoby wód podziemnych są odnawialne i wykorzystywane w skali kraju zaledwie w 20 proc. - mówiła ekspertka. Budowa geologiczna na większości obszaru Polski jest szczególna i bardzo korzystna, jeśli chodzi o magazynowanie wód podziemnych - przekonywała.

Faktyczne w Polsce znajdują się zasoby dyspozycyjne wód podziemnych na poziomie 34 mln metrów sześciennych dziennie. Wykorzystywana jest zaledwie jedna piąta tej ilości. Jednocześnie wody podziemne stanowią największe źródło wody pitnej w Polsce (ok. 70 proc.). Przy tym odpowiadają na połowę odpływu całkowitego rzek. 

"Podziemny tort"

Jak wyjaśniła dr Woźnicka, pod większością polskiego terytorium znajdują się wielowarstwowe struktury utworów skalnych, przypominające tort. To pozostałość po zlodowaceniach. Warstwy przepuszczalne, takie jak piasek i żwir, przekładają się z warstwami nieprzepuszczającymi wody (np. gliną i iłami). W efekcie pod powierzchnią znajduje się wiele warstw wodonośnych. Choć jaskinie wypełnione wodą, czy podziemne rzeki należą raczej do rzadkości. Najczęściej woda znajduje się w nasączonym piasku i skalnych szczelinach. 

- Woda podziemna przemieszcza się bardzo powoli (ok. 100 metrów na rok w piaskach), a jej prędkość przepływu zależy od rodzaju utworów, w jakich występuje i spadku hydraulicznego - tłumaczyła ekspertka. Jak przekazała, zjawisko suszy hydrologicznej, z którą obecnie boryka się większość regionów, wcale nie oznacza wyschnięcia zasobów podziemnych. W związku z mniejszymi opadami i zwiększonym poborem w gorące dni obniża się jednak ich zwierciadło. 

Suszę hydrologiczną mogą odczuć m.in. właściciele płytkich, prywatnych studni. Susza negatywnie wpływa także na stan ekosystemów lądowych, rolnictwo czy lasy. - Wodociągi i ujęcia komunalne korzystają najczęściej z głębszych warstw wodonośnych, które nie są tak narażone na deficyt opadów. Są one projektowane tak, by zapewnić stabilne dostawy wody - podkreśliła Woźnicka.

Problemem nie jest ilość, tylko jakość

Jak poinformowała hydrogeolożka, w Polsce znajduje się ok. 20 tys. komunalnych ujęć wody, oraz - według szacunków - ok. drugie tyle niezarejestrowanych. W Polsce nie trzeba rejestrować studni do głębokości 30 m o poborze wody do 5 metrów sześciennych średniorocznie. Dr Woźnicka zwróciła jednak uwagę, że prawdziwym zagrożeniem są zanieczyszczenia, które przedostają się do wód podziemnych. Chodzi m.in. o nieszczelne szamba, nadmierne stosowanie nawozów czy nielegalne składowiska odpadów.

- Nie raz widziałam, jak gospodarze nieużywaną studnię zamieniali w szambo. To skrajna nieodpowiedzialność! W ten sposób ludzie sami sobie zanieczyszczają ściekami wodę pitną, z której korzystają też wodociągi - mówiła. PIG-PIB odpowiada za stały monitoring jakości i ilości wód podziemnych w Polsce. Badania prowadzone są w ok. 1500 punktów. Hydrogeolożka oceniła, że kluczem do bezpieczeństwa jest rozsądne gospodarowanie wodą i ochrona jej źródeł przed zanieczyszczeniami.

Czytaj także:

Źródło: PAP/egz

Polecane

Wróć do strony głównej