40 tysięcy na telefon, 25 na taksówki. Na co wydają posłowie
39 tysięcy złotych na rozmowy telefoniczne, 25 tysięcy na taksówki, 40 tysięcy na materiały biurowe. Kto tak wydaje? Posłowie - pisze środowa "Rzeczpospolita". Najrozrzutniejsi są posłowie PO, natomiast SLD i PSL w ogóle nie ma w zestawieniu.
2011-04-27, 07:00
Posłuchaj
W swoim tekście gazeta wymienia rekordzistów w różnych dziedzinach wydatków.
I tak Jarosław Kaczyński, rekordzista w kategorii wynagrodzenia pracowników biura, w 2010 roku wydał na ten cel 112 tysięcy złotych. "Rzeczpospolita" pisze, że to ponaddwukrotnie więcej niż przeciętnie wydają na ten cel inni posłowie.
Drugim najważniejszym wydatkiem posłów są przejazdy samochodami. Tutaj rekordzistą jest poseł Platformy Obywatelskiej Marek Plura, który na ten cel wydał 45 tysięcy złotych. - Poseł porusza się na wózku. Przy niemal wszystkich przejazdach zmuszony jest korzystać z prywatnego samochodu, który jest odpowiednio przystosowany. Stąd tak duża dysproporcja - wytłumaczyło jego biuro.
Telefony, materiały biurowe, korespondencja, taksówki - w tym króluje PO
Dalej w kolejności są m.in. rozmowy telefoniczne. Tutaj znów króluje polityk PO, były minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, który wydał na ten cel 39 tysięcy złotych. – Słowo „parlament" wywodzi się od francuskiego „rozmawiać". Ja rzeczywiście dużo rozmawiam – mówi „Rzeczpospolitej".
REKLAMA
Z kolei Zdzisław Czucha z Platformy wydał niecałe 40 tysięcy na materiały biurowe i książki. "Rz" nie wyjaśnia co dokładnie kupił za te pieniądze parlamentarzysta, a może to być ciekawe bowiem - jak zaznacza gazeta - pozostali członkowie Sejmu nie wydają na ten cel więcej niż 6-7 tysięcy.
Kolejnym niechlubnym rekordzistą znów jest polityk partii rządzącej. Norbert Raba wydał bowiem prawie 30 tysięcy złotych w 2010 roku na korespondencję i ogłoszenia.
Michał Szczerba (PO) z kolei wydał 25 tysięcy złotych na... taksówki. To ponad 2 tysiące złotych miesięcznie i 70 złotych dziennie. Gazeta pisze, że zdecydowana większość posłów wydaje na ten cel dokładnie 0 złotych, lub kwoty nie przekraczające kilkuset złotych.
Sejm kosztuje ponad milion dziennie
Najrozrzutniejszy w kategorii naprawy i remonty biura nie jest tym razem polityk PO, a Karol Karski z Prawa i Sprawiedliwości. Na ten cel wydał blisko 20 tysięcy złotych.
REKLAMA
"Rzeczpospolita" kończy swój tekst podkreślając, że wśród wydatków jakie deklarują posłowie niemal nikt nie wpisuje... ekspertyz i opinii. Najwięcej na ten wydał Janusz Palikot.
Rocznie sam Sejm, mający osobny od Senatu budżet, kosztuje polskiego podatnika prawie 400 milionów złotych. Prawie połowę z tej kwoty stanowią diety parlamentarzystów.
sg
REKLAMA