Zabójstwo Andrija Parubija. Podejrzany przyznał się do winy, ma żądania

Kilka dni temu w Ukrainie doszło do zabójstwa Andrija Parubija - byłego przewodniczącego parlamentu Ukrainy. Podejrzany o zabójstwo przyznał się do winy. Dla mężczyzny zastosowano środek zapobiegawczy 60 dni aresztu.

2025-09-02, 14:56

Zabójstwo Andrija Parubija. Podejrzany przyznał się do winy, ma żądania
Zabójstwo Andrija Parubija. Podejrzany przyznał się do winy. Foto: PAP/Jakub Kamiński

Andrij Parubij nie żyje. Podejrzany o zabójstwo przyznał się do winy

We wtorek 2 września ukraiński portal Suspilne Lwów przekazał na Telegramie, że mężczyzna podejrzany o zabójstwo byłego przewodniczącego parlamentu Ukrainy Andrija Parubija przyznał się do winy. Powiedział, że była to "zemsta na ukraińskich władzach". Chce, żeby wymieniono go na ukraińskich żołnierzy znajdujących się w rosyjskiej niewoli.

Czyn 52-letniego mieszkańca Lwowa został zakwalifikowany jako przestępstwo na podstawie dwóch artykułów kodeksu karnego Ukrainy. Chodzi o umyślne zabójstwo oraz nielegalne posiadanie broni. Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci aresztu na 60 dni bez prawa do wniesienia kaucji - przekazało Biuro Prokuratora Generalnego. Podejrzany poinformował, że nie sprzeciwia się takiej decyzji.

Co wiadomo o zabójstwie we Lwowie?

54-letni Andrij Parubij został zastrzelony w sobotę 30 sierpnia przed domem we Lwowie przez mężczyznę, który udawał kuriera jednej z firm dostawczych. Oddano ok. ośmiu strzałów z broni krótkiej, a Parubij zginął na miejscuWe wtorek 2 września w soborze archikatedralnym św. Jura we Lwowie odbył się pogrzeb ukraińskiego polityka.

Andrij Parubij to były przewodniczący parlamentu Ukrainy. W latach 2013-2014 pełnił funkcję faktycznego komendanta i lidera miasteczka namiotowego oraz dowódcy oddziałów Samoobrony Majdanu. W 2014 r. został sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. Był jednym z głównych orędowników ustawy "O zapewnieniu funkcjonowania języka ukraińskiego jako państwowego".

Czytaj także:

Źródła: PAP/Telegram/tw

Polecane

Wróć do strony głównej