Wieźli superpluskwę dla Kima. Tajna misja specjalsów USA zakończona tragedią

Amerykańscy żołnierze próbowali założyć aparaturę podsłuchową w Korei Północnej. USA chciałyy pozyskać informacje o reżimie Kim Dzong Una. Opracowano specjalne urządzenie, które miało przechwytywać komunikację z dyktatorem Korei Północnej. Tajną misję z przeszłości ujawnił opinii publicznej "New York Times".

2025-09-05, 21:40

Wieźli superpluskwę dla Kima. Tajna misja specjalsów USA zakończona tragedią
Superpluskwa dla Kima. Tajna misja USA zakończona tragedią. Foto: GAVRIIL GRIGOROV/AFP/East News

Wieźli urządzenie dla Kima

Misja miała miejsce w 2019 roku. Do Korei Północnej wysłano specjalsów z oddziału, który ścigał i zabił Osamę Bin Ladena. Chodzi o Navy SEAL Team 6, czerwoną eskadrę.

Dlaczego zdecydowano się na ten krok? W 2005 roku żołnierze USA użyli miniaturowej łodzi podwodnej, aby dotrzeć na ląd w Korei Północnej i nie zostać zauważonym. Czegoś podobnego próbowano także w 2018 roku. Ruszyły przygotowania do wyprawy. Żołnierzy wyruszyli do Korei Północnej w 2019 roku.

Plan zakładał, że marynarka wojenna przemyci na wody u wybrzeży Korei Północnej okręt podwodny z napędem atomowym, a następnie wyśle ​zespół żołnierzy SEAL w dwóch małych łodziach podwodnych, z których "każda miała wielkość orki". Miały one bezszelestnie dopłynąć do brzegu.

Potem żołnierze musieli płynąć przez dwie godziny w wodzie morskiej, korzystając ze sprzętu do nurkowania i ogrzewanych skafandrów. Transportowali z sobą nowe urządzenie elektroniczne, które mogło przechwytywać komunikację Kim Dzong Una. Amerykanie chcieli poznać plany dyktatora przed spodziewanymi rozmowami ze stroną koreańską.

Mały statek pokrzyżował plany

Niestety, przy brzegu żołnierze natknęli się na mały statek. Nie wiedzieli kto się na nim znajduje, zdecydowali się zabić znajdujących się na nim ludzi. Później okazało się, że byli to cywile, którzy zapewne wyruszyli w poszukiwaniu skorupiaków. Misja zakończyła się niepowodzeniem.

Żołnierze mieli bardzo utrudnione warunki - inaczej niż zwykle, nie mogli polegać na komunikacji satelitarnej i podpowiedziach z okrętu, gdyż każda wymiana informacji mogła być wykryta przez Koreę Północną. Musieli polegać w dużej mierze sami na sobie.

Dlaczego "New York Times" zdecydował się napisać o śmiałej misji? "Kilka osób stwierdziło, że omawiają szczegóły misji, ponieważ obawiają się, że niepowodzenia operacji specjalnych są często ukrywane (...) Jeśli opinia publiczna i decydenci dowiedzą się tylko o głośnych sukcesach, takich jak nalot, w którym zabito bin Ladena w Pakistanie, mogą zbagatelizować ogromne ryzyko, jakie podejmują siły amerykańskie" - napisali dziennikarze. Dodali, że artykuł oparli na relacjach 24 anonimowych osób.

Brak łączności

"NYT" pisze, że zazwyczaj siły specjalne podczas misji mają do pomocy drony, które przesyłają obraz celu w wysokiej rozdzielczości. - Komandosi i dowódcy w odległych centrach dowodzenia mogą kierować atakiem w czasie rzeczywistym. Często mogą nawet podsłuchiwać komunikację wroga. Jednak w Korei Północnej każdy dron zostałby wykryty. Misja musiałaby polegać na satelitach na orbicie i samolotach szpiegowskich latających na dużych wysokościach w międzynarodowej przestrzeni powietrznej oddalonej o wiele kilometrów, które mogłyby zapewnić jedynie zdjęcia o stosunkowo niskiej rozdzielczości - pisze "NYT". Nawet zaszyfrowane informacje przesyłane do mini-łodzi mogłyby być wykryte - czytamy. Nie jest jasne, ile Korea Północna zdołała dowiedzieć się o misji.

W 2018 roku Korea Północna zawiesiła próby nuklearne i zaczęły się rozmowy z Waszyngtonem. Jednak administracja USA nie wiedziała, jakie są prawdziwe intencje Kima. Próbowano się tego dowiedzieć - pisze "NYT". Jednocześnie misję uważano za bardzo ryzykowną - pod żadnym pozorem nie mogła zostać wykryta.

Czytaj także:

Źródło: New York Times/inne/

Polecane

Wróć do strony głównej