Ślub Kate i Williama: nie zaproszono premierów, ambasadora Syrii tak
Członkowie brytyjskiej Partii Pracy są oburzeni, że na ślubie księcia Williama i jego wybranki ma być obecny ambasador Syrii.
2011-04-28, 11:12
Parlamentarzyści przypominają, że na jutrzejszą ceremonię do Opactwa Westminsterskiego nie zaproszono byłych laburzystowskich premierów Tony'ego Blaira i Gordona Browna.
- Podczas gdy syryjskie służby zabijają setki cywilów uczestniczących w pokojowych demonstracjach, ambasador Syrii jest na liście gości zaproszonych na ślub księcia - oburza się brytyjski dziennik "Daily Mail".
Spór na temat tego, kto dostąpi zaszczytu uczestniczenia w uroczystości, już nazywanej ślubem stulecia, rozgorzał wczoraj wieczorem. Ujawniono bowiem, że wśród gości będzie ambasador Syrii Sami Khiyami. Jak pisze dziennik, przedstawiciele laburzystów stwierdzili, że "graniczy to z groteską".
- Protesty wywołuje też obecność na liście gości przedstawicieli siedmiu innych krajów, rządzonych przez tyranów, gdzie wobec społeczeństwa stosuje się represje i tortury - czytamy w "Daily Mail". Parlamentarzysta Michael Dugher mówił, że jest to co najmniej dziwne, iż wykluczono dwóch byłych szefów rządów, gdy zaproszono osoby, o których można powiedzieć, że "są wątpliwej reputacji".
REKLAMA
Zdaniem Partii Pracy, pałac Buckingham odrzuca krytykę, twierdząc, że jest to ślub prywatny. Tymczasem - zaznaczają krytycy - jest to święto państwowe i rodzina królewska powinna być nadzwyczajnie wyczulona na to, kto został na ceremonię zaproszony.
sg
REKLAMA