Marsz Niepodległości 2025. "To nie jest impreza partyjna"
11 listopada po raz kolejny ulicami Warszawy przejdzie Marsz Niepodległości. - To nie jest impreza partyjna i nigdy nią nie będzie - powiedział w Polskim Radiu 24 poseł Konfederacji Witold Tumanowicz.
2025-10-16, 10:05
Najważniejsze informacje w skrócie:
- Trwają przygotowania do Marszu Niepodległości
- Witold Tumanowcz podkreślił, że nie jest to impreza partyjna
- W przeszłości marsz niejednokrotnie kończył się zamieszkami i interwencjami policji
OGLĄDAJ. Poseł Konfederacji Witold Tumanowicz gościem Rocha Kowalskiego
Trwają przygotowania do Marszu Niepodległości. - Jak co roku, na rondzie Romana Dmowskiego w Warszawie, w samym centrum spotykamy się i idziemy świętować polską niepodległość. To jest impreza, która się wpisała w kalendarz organizowania świąt, dlatego Polacy się pojawią na tym marszu, zapraszam - powiedział Witold Tumanowicz.
Zapytany o to, czy politycy Prawa i Sprawiedliwości są mile widziani na marszu, stwierdził, że "to nie jest impreza partyjna". - Nigdy taką nie była i nigdy nie będzie. Są tam mile widziani politycy różnych opcji. Niejednokrotnie słyszałem także od polityków innych formacji, że się tam pojawiają, natomiast to nie jest impreza tylko dla polityków. Pojawiają się tam osoby o różnych sympatiach politycznych, należące do różnych środowisk. Tego dnia świętujemy przede wszystkim polską niepodległość i przywiązanie do polskich tradycji - podkreślił poseł Konfederacji.
Przypomniał również, że organizację wydarzenia i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, w czasie rządów PiS, próbował przejąć Robert Bąkiewicz. - Na szczęście to się nie udało. Bąkiewicz nie jest wiarygodnym człowiekiem - zaznaczył Tumanowicz.
Posłuchaj
Witold Tumanowicz gościem Rocha Kowalskiego (24 Pytania - rozmowa poranka) 15:28
Dodaj do playlisty
Marsz Niepodległości. Incydenty i zamieszki
Marsz Niepodległości od początku budził emocje i kontrowersje. Już w 2011 roku doszło do pierwszych poważnych zamieszek z udziałem uczestników i policji - w ruch poszły butelki, kamienie i race, a funkcjonariusze użyli armatek wodnych. Rok później sytuacja się powtórzyła, a liczba zatrzymanych przekroczyła sto osób. Najgłośniejszy był jednak Marsz z 2013 roku, kiedy spalono instalację "Tęcza" na Placu Zbawiciela i podpalono budkę wartowniczą przy ambasadzie Rosji.
W 2014 roku organizatorzy zapowiadali spokojniejszy przebieg wydarzenia, jednak ponownie doszło do starć z policją - w stronę funkcjonariuszy poleciały petardy i kostka brukowa, a zatrzymano ponad 200 osób. W kolejnych latach, zwłaszcza po 2015 roku, skala przemocy malała, choć napięcia polityczne wciąż były widoczne. Policja regularnie odnotowywała przypadki naruszenia porządku, a służby zabezpieczały marsze w coraz większej liczbie.
W 2020 roku, mimo pandemii i formalnego zakazu zgromadzeń, marsz znów skończył się zamieszkami. Ranny został fotoreporter, kilku policjantów odniosło obrażenia, a w okolicach Ronda de Gaulle’a doszło do starć z użyciem rac i petard. W ostatnich latach wydarzenie przebiegało spokojniej, choć wciąż dochodzi do incydentów - pojawiają się race, pirotechnika i pojedyncze starcia z policją. Marsz Niepodległości pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych, ale też najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń publicznych w Polsce.
Czytaj także:
- Polska 2050 się rozpadnie po odejściu Hołowni? Nowy sondaż
- Spór o pakt migracyjny. Bogucki zarzuca Tuskowi "wielkie kłamstwo"
- Pakt migracyjny. Borowski: to PiS go podpisał, nie wykręcą się z tego
Źródło: Polskie Radio 24
Prowadzący: Roch Kowalski
Opracowanie: Robert Bartosewicz