Czekał na łóżko 31 godzin, zmarł na SOR. Wszczęto postępowanie

Śmierć w kolejce do szpitalnego łóżka. Pacjent czekał ponad dobę

Tragedia 47-latka zaczęła się 15 lipca, kiedy mężczyzna nagle źle się poczuł i trafił na SOR Zagłębiowskiego Centrum Onkologii w Dąbrowie Górniczej. Tam podano mu leki, po których wydobrzał i wyszedł do domu, ale z zaleceniem kontroli u nefrologa.

Dzień później rano mężczyzna znów trafił na SOR, tym razem do szpitala św. Barbary w Sosnowcu. Po konsultacji u nefrologa dostał skierowanie na oddział, ale z braku łóżek położono go na sali obserwacyjnej. Około południa stan zdrowia pana Pawła pogorszył się i mężczyzna zmarł, mimo reanimacji. "Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu była ostra niewydolność nerek, posocznica i zatrzymanie krążenia" - opisuje "Fakt".

Śmierć chorego w szpitalu w Sosnowcu. Jednoznaczne oceny NFZ i Rzecznika Prawa Pacjenta

Rzeczniczka szpitala im. św. Barbary oświadczyła, w odpowiedzi na pytania gazety, że personel lecznicy zajmował się chorym profesjonalnie, choć nie udzieliła szczegółowych informacji. Zasłoniła się "brakiem upoważnienia rodziny do udzielania mediom informacji o stanie zdrowia pacjenta".

Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Pacjenta, który wszczął postępowanie wyjaśniające. W przesłanym redakcji dziennika oświadczeniu przypomniał, że obowiązek szukania miejsca w innych lecznicach lub organizowania transportu chorego spoczywa na konkretnej placówce, nie na chorym.

Podobnie uważa NFZ. - Jeśli w szpitalu brak wolnych miejsc, szpital ma obowiązek współdziałać z innymi podmiotami leczniczymi i, w razie potrzeby, przekazać pacjenta do placówki, która udzieli świadczeń - wyjaśnia "Faktowi" rzecznik katowickiego NFZ Rafał Razik. 

Czytaj także: 

• Ponad 60 proc. Polaków skorzystało z pomocy specjalistów. Padł rekord
• Motocykl dotrze szybciej niż karetka? Zmiany w pogotowiu

Źródła: Fakt.pl/mbl