Głupi żart i nici z wakacji. Mówiła, że ma materiały wybuchowe w bagażu
"Żart" 66-letniej kobiety na lotnisku Krakowie-Balicach miał dużo większe konsekwencje niż mogła sobie wyobrażać. Informacja o materiałach wybuchowych w bagażu pozbawiła jej szans na lot do Grecji.
2025-10-24, 15:20
Nie miała bomby w bagażu. Karę dostała i tak
Jak podaje Karpacki Oddział Straży Granicznej, w ostatnich dniach na krakowskim porcie lotniczym służby dwukrotnie miały do czynienia z pasażerami naruszającymi przepisy bezpieczeństwa i porządku.
W czwartek strażnicy graniczni na lotnisku otrzymali informację, że przy stanowisku odprawy znajduje się kobieta, która powiedziała obsłudze, że ma materiały wybuchowe w bagażu. Skierowani na miejsce mundurowi ustalili, że 66-latka, mająca być pasażerką samolotu kierującego się do greckiego Rodos, chciała w żartobliwy sposób udzielić odpowiedzi na rutynowe pytanie obsługi. Pomimo faktu, że w jej rzeczach nie było groźnych materiałów, kobietę ukarano mandatem wysokości 500 zł. Ponadto w porozumieniu z kapitanem samolotu postanowiono wycofaniu jej z rejsu.
To nie wszystko, bo dzień wcześniej funkcjonariusze musieli zareagować na pokładzie maszyny, która do Krakowa przybyła z bułgarskiego Burgas. Kapitan tego samolotu zgłosił, że podróżujący mężczyzna nie stosował się do poleceń załogi i w trakcie lotu zapalił papierosa elektronicznego. Choć po przybyciu Straży Granicznej zachowywał się on spokojnie i wyraził skruchę, nie obyło się bez kary. I w tym przypadku wlepiono mandat wysokości 500 zł.
"Oba incydenty pokazują, że nawet pozornie błaha lekkomyślność czy niewinny żart mogą skutkować poważnymi konsekwencjami prawnymi. Obowiązujące przepisy lotnicze mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim pasażerom oraz załodze, a ich naruszenie - niezależnie od intencji - zawsze spotyka się z odpowiednią reakcją służb" - zaznacza Karpacki Oddział Straży Granicznej.
Źródło: karpacki.strazgraniczna.pl/ms