Strzelanina w Smogorzewie. Łukasz W. trafi do aresztu
Sąd w Poznaniu aresztował na trzy miesiące rusznikarza ze Smogorzewa w Wielkopolsce, który w niedzielę postrzelił dwóch mężczyzn. Prokuratura zarzuca mu usiłowanie zabójstwa czterech osób. Łukasz W. nie przyznaje się do winy, twierdząc, że działał w obronie własnej.
2025-11-05, 12:10
W Smogorzewie padły strzały. Dwie osoby zostały ranne
W niedzielę około godz. 20, w okolicy miejscowości Smogorzewo doszło do strzelaniny, w wyniku której dwie osoby zostały niegroźnie ranne. Według relacji zgłaszającego na posesji, na terenie której działał zakład rusznikarski zjawiło się kilka samochodów. Po pewnym czasie odjechały w kierunku miejscowości Piaski. Strzały miały paść na leśnej drodze. Policjanci, którzy dotarli na miejsce natknęli się na jedno z aut leżące w rowie. Zatrzymali wówczas trzy osoby, z czego dwie były lekko ranne w wyniku postrzału.
Policja rozpoczęła obławę za pozostałymi uczestnikami zdarzenia. Ostatecznie w tej sprawie zatrzymano łącznie pięciu mężczyzn w wieku od 28 do 46 lat. Cztery osoby to mieszkańcy województwa lubuskiego - byli w przeszłości notowani przez policję. Zatrzymany został także właściciel rusznikarni, któremu w poniedziałek prokuratura przedstawiła zarzuty usiłowania zabójstwa czterech osób. Podejrzany miał oddać w ich kierunku łącznie kilkanaście strzałów, zarówno przed swoją posesją, jak i później na leśnej drodze.
Rusznikarz przed sądem. Śledczy ustalają przebieg wydarzeń
W środę poznański sąd rejonowy, na wniosek śledczych, tymczasowo aresztował podejrzanego na okres trzech miesięcy. Prok. Aneta Chamczyńska-Penkala z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu w rozmowie z dziennikarzami powiedziała, że Łukasz W. występując przed sądem nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Pytana o nowe informacje na temat prowadzonego w tej sprawie śledztwa zaznaczyła, że ma ono charakter dynamiczny. - Ciągle wpływają jakieś nowe dowody, które są weryfikowane - podkreśliła, ale tłumacząc się dobrem śledztwa nie przedstawiła szczegółów.
Prok. Michał Smętkowski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu powiedział dziennikarzom, że śledczy nie mają w tej chwili dowodów na to, by zachowanie Łukasza W. można było uznać za obronę konieczną. Pytany o pozostałych uczestników niedzielnego zdarzenia powiedział, że mężczyźni mają status pokrzywdzonych - zostali przesłuchani w charakterze świadków i zwolnieni do domów.
Prokurator zaznaczył, że nie chce zdradzać szczegółów sprawy, ponieważ zeznania i wyjaśnienia złożone przez świadków oraz podejrzanego są rozbieżne. Dopytywany powiedział, że według zeznań poszkodowanych, mężczyźni znaleźli się przed posesją rusznikarza przez przypadek i nie znają go. - Wiemy na pewno, że nie weszli na teren posesji - podkreślił. Prok. Smętkowski dodał, że śledczy będą musieli powołać w tej sprawie biegłych, m.in. w dziedzinie balistyki i mechanoskopii. Śledztwo ma też ustalić czy w zdarzeniu brały udział jeszcze inne, nieznane na tę chwilę osoby.
Łukasz W. nie przyznaje się do winy. Mówi o obronie własnej
Jak wcześniej informowała prokuratura, Łukasz W. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. W swoich wyjaśnieniach oświadczył, że się bronił. Podejrzany powiedział śledczym, że nie zna osób, które przyjechały przed jego posesję i nie wie, dlaczego się tam znalazły. Łukasz W. miał udzielać pomocy poszkodowanym, ale jednocześnie częściowo zasłaniał się niepamięcią.
Według ustaleń prokuratury, podejrzany oddał kilka strzałów przy swoim domu, a potem wsiadł do samochodu i pojechał za odjeżdżającymi mężczyznami. Łukasz W. zaprzeczył, by staranował swoim autem pojazd uciekających, ale według śledczych mogło dojść do kontaktu między oboma pojazdami, co spowodowało, że auto uciekających wjechało do rowu. Gdy rusznikarz znalazł się obok samochodu znajdującego się w rowie, według świadków, którzy byli na miejscu zdarzenia, oddał od jednego do kilku strzałów za osobami, które uciekły z auta.
W poniedziałek rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak informował, że na posesji podejrzanego funkcjonariusze zabezpieczali łącznie 15 sztuk broni krótkiej i długiej zarejestrowanych do celów kolekcjonerskich i sportowych. Z jednego pistoletu zarejestrowanego do celów sportowych, należącego do właściciela posesji, mogły zostać oddane strzały. Przy pozostałych zatrzymanych nie znaleziono broni. Za usiłowanie zabójstwa Łukaszowi W. grozi kara od ośmiu lat pozbawienia wolności do dożywocia.
Czytaj także:
StartFragment
- Groźna infekcja atakuje Polaków. Objawy łatwo pomylić z grypą i COVID-19
- UOKiK ostrzega kierowców. Na tych stacjach paliwo nie spełnia norm
- Grzegorz Braun z nagrodą. Od prorosyjskiej fundacji powiązanej z Łukaszenką
Źródło: PAP