Pamiątki po ofiarach Holokaustu. MSZ apeluje o ich powrót do Polski

Resort spraw zewnętrznych wezwał do przekazania artefaktów z aukcji w Neuss do Muzeum Auschwitz. Niemiecki dom aukcyjny Felzmann wystawił na sprzedaż ponad 600 przedmiotów i dokumentów więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski napisał na X, że pamięć o ofiarach Holokaustu nie jest towarem i nie może być przedmiotem komercyjnego obrotu

2025-11-16, 14:03

Pamiątki po ofiarach Holokaustu. MSZ apeluje o ich powrót do Polski
Radosław Sikorski. Foto: Beata Zawrzel/Wojciech Olkusnik/East News

Aukcja w Niemczech. Sikorski zabrał głos

Aukcja w niedzielę wczesnym popołudniem została odwołana, o czym informował korespondent Polskiego Radia w Berlinie Adam Górczewski. Przed jej wycofaniem Radosław Sikorski rozmawiał na temat przedmiotów z czasu terroru niemieckiego w czasie II wojny światowej z szefem MSZ Niemiec Johannem Wadepuhlem.

"Zgodziliśmy się, że należy zapobiec takiemu zgorszeniu" - napisał na X minister Sikorski. Ambasador RP w Berlinie Jan Tombiński, który od kilku dni interweniował u władz Westfalii w tej sprawie, przekazał - potwierdzając nasze ustalenia - iż wszystkie artefakty już zniknęły z internetowej strony aukcji.

Aukcja w Niemczech. Cienkowska: takie praktyki są głęboko nieakceptowalne

Głos w tej sprawie zabrała także minister kultury i dziedzictwa narodowego Polski Marta Cienkowska, która podkreśliła we wpisie w mediach społecznościowych, że jej resort "z najwyższą stanowczością potępia działania Domu Aukcyjnego w Neuss".

"Nie godzimy się na to, by pamięć o ofiarach zbrodni była traktowana jak towar. To nie przedmiot handlu, lecz odpowiedzialność - moralna, historyczna i ludzka. Takie praktyki są głęboko nieakceptowalne. Apeluję do przedstawicieli domu aukcyjnego o elementarną przyzwoitość i godność. Ta aukcja musi zostać anulowana, a wystawione przedmioty powinny trafić tam, gdzie ich miejsce - do instytucji, które z szacunkiem i troską zajmują się pamięcią o ofiarach nazistowskich zbrodni" - napisała. 

Zaznaczyła, że jest w stałym kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, a o sprawie został poinformowany ambasador Polski w Berlinie. "Zwróciłam się do niego o natychmiastową i stanowczą reakcję. Będziemy jednoznacznie domagać się zwrotu tych obiektów do Polski. Pamięć nie jest na sprzedaż - i nigdy nie będzie" - dodała Cienkowska.

Aukcja pamiątek po ofiarach niemieckich zbrodni

Na liście obiektów przeznaczonych do sprzedaży w Domu Aukcyjnym Felzmann - jak podała gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" - wyszczególniono 623 pozycje. Wśród dokumentów jest list więźnia z Auschwitz "o bardzo niskim numerze" do adresata w Krakowie. Cena wywoławcza miała wynieść 500 euro. Diagnozę lekarską z obozu koncentracyjnego Dachau, dotyczącą przymusowej sterylizacji więźnia, wyceniono na 400 euro. Karta z kartoteki Gestapo z informacją o egzekucji żydowskiego więźnia w getcie Mackheim w lipcu 1942 r. miała mieć cenę wywoławczą 350 euro. W katalogu znajduje się też antyżydowski plakat propagandowy oraz gwiazda żydowska z obozu Buchenwald.

Redakcja "FAZ" przypomniała, że pierwsza część prywatnej kolekcji została sprzedana sześć lat temu. Kupcy dokumentów znajdują się między innymi w Ameryce. W odpowiedzi na pytanie "FAZ", Dom Aukcyjny oświadczył, że prywatni kolekcjonerzy prowadzą intensywne badania i przyczyniają się do pogłębiania wiedzy historycznej. Ich działalność służy zachowaniu pamięci, a nie handlowaniu cierpieniem.

Komentując stanowisko Domu Aukcyjnego, dziennikarka "FAZ" pisze, że nie ma żadnej gwarancji, iż celem uczestników aukcji jest zachowanie pamięci. Mogą to być równie dobrze osoby o skrajnie prawicowych poglądach. Przyznała, że zakaz handlu takimi dokumentami nie jest wyjściem, gdyż prowadziłby jedynie do przeniesienia aukcji do szarej strefy lub za granicę. "Pozostaje apelować o to, by takie kolekcje przekazywane były publicznym instytucjom, w celu upamiętnienia ofiar" - czytamy w "FAZ". 

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio/PAP/łl/nł

Polecane

Wróć do strony głównej