Dwa akty dywersji na kolei. Wspólna konferencja ministrów

Szef MSWiA Marcin Kierwiński poinformował, że na kolei doszło do dwóch aktów dywersji. Wyjaśnił, że jeden jest potwierdzony - chodzi o wyrwę w torze w powiecie garwolińskim, drugi ma dużą dozę prawdopodobieństwa. - Możemy powiedzieć, że doszło do odpalenia ładunku wybuchowego, który uszkodził tory kolejowe. Eksperci potwierdzili to ponad wszelką wątpliwość - zaznaczył.

2025-11-17, 14:05

Dwa akty dywersji na kolei. Wspólna konferencja ministrów
Dywersja na kolei. Foto: PAP/Albert Zawada

Najważniejsze informacje w skrócie:

  • Minister MSWiA Marcin Kierwiński potwierdził, że doszło do odpalenia ładunku wybuchowego, który uszkodził tory kolejowe w okolicy stacji w Mika. Uznano to za akt dywersji
  • Potwierdzono również uszkodzenie trakcji energetycznej na tej samej linii kolejowej
  • Minister sprawiedliwości poinformował o powołaniu specjalnego zespołu śledczego, który analizuje incydenty pod kątem dywersji oraz usiłowania spowodowania katastrofy w ruchu lądowym

Dywersja na torach. "Doszło do odpalenia ładunku wybuchowego"

Szef ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński podczas poniedziałkowej konferencji prasowej przekazał, że w ostatnich godzinach mieliśmy do czynienia z dwoma aktami dywersji - jednym potwierdzonym, w powiecie garwolińskim, i drugim bardzo prawdopodobnym aktem dywersji.

- Wczoraj około godziny 7.30 na trasie kolejowej jeden z pociągów zatrzymał się, bo zauważono wyrwę w torze kolejowym. Od wczesnych godzin rannych na miejscu przebywały wszystkie służby państwowe celem sprawdzenia, z czym mamy do czynienia. Możemy powiedzieć, że doszło do odpalenia ładunku wybuchowego, który uszkodził tory kolejowe. Eksperci potwierdzili to ponad wszelką wątpliwość - wyjaśnił. Minister zapewnił, że zabezpieczono "bardzo obfity materiał dowodowy w tej sprawie, materiał, który pozwoli z całą pewnością bardzo szybko zweryfikować sprawców tego haniebnego aktu dywersji".

- Wczoraj około godziny 21.30 potwierdzono też dwa kolejne wydarzenia. Jedno to uszkodzenie na tej samej linii kolejowej trakcji energetycznej na długości około 60 metrów. Kilkaset metrów dalej znaleziono metalową obejmę, która zainstalowana była na torach kolejowych - kontynuował Kierwiński.

Koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak przypomniał, że od stycznia 2024 roku mierzymy się z aktami dywersji podejmowanymi na terytorium Polski na zlecenie obcych służb. - Od tego czasu pięćdziesiąt pięć osób zostało zatrzymanych, kilkanaście aresztowanych, kilku skazanych zostało wydalonych z Polski - wskazał.

- W tej sprawie chcę zwrócić uwagę na to, że my się mierzymy ze służbami obcego państwa, a nie z gangiem złodziei, złomu. Nasze działania mają dwa priorytety. Po pierwsze: bezpieczeństwo ludzi - przecież w tym pociągu też byli ludzie - i upewnienie się, że nic im nie grozi. I drugie: to ściganie sprawców. Przekazywanie różnych informacji po prostu pomaga naszym przeciwnikom - zaznaczył Siemoniak.

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek poinformował, że w związku z incydentami na torach powołano specjalny zespół prowadzący śledztwo. Wyjaśnił, że analizowane są dwa przepisy Kodeksu karnego: art. 130 § 7 dotyczący dywersji oraz art. 174, który odnosi się do usiłowania spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Podkreślił, że w przypadku dywersji ustawodawca przewidział bardzo surowe kary - od 10 lat pozbawienia wolności wzwyż, z możliwością orzeczenia dożywocia.

Minister infrastruktury Dariusz Klimczak podkreślił, że "wszystkie procedury zadziałały - maszynista PKP Intercity poinformował dyżurnego ruchu o nierówności na torze, który następnie ostrzegł maszynistę Kolei Mazowieckich". Zapewnił, że PLK wraz ze Strażą Ochrony Kolei prowadzą wzmożone objazdy i kontrole. - Wszystkie posterunki zostały wzmocnione, wszyscy zachowują czujność i zimną krew. Nasze służby nie dadzą się przestraszyć. Ten akt dywersji był groźny - powiedział.

Dywersja na torach - co się stało?

W niedzielę rano maszynista pociągu zgłosił nieprawidłowości w infrastrukturze kolejowej w rejonie Życzyna w pow. garwolińskim, w pobliżu stacji PKP Mika. Mazowiecka policja podała, że wstępne oględziny torowiska wykazały uszkodzenie jego fragmentu, które spowodowało zatrzymanie pociągu. Szef rządu Donald Tusk był na miejscu zdarzenia w poniedziałek rano, a jego wypowiedź w formie nagrania wideo została udostępniona PAP przez CIR.

- Jesteśmy w miejscu eksplozji niedaleko Garwolina, niedaleko stacji Mika, eksplozji która miała najprawdopodobniej na celu wysadzenie pociągu na trasie Warszawa-Dęblin - powiedział Tusk i dodał, że mamy do czynienia z aktem dywersji. - Na szczęście nie doszło do tragedii, ale sprawa jest bardzo poważna - stwierdził szef rządu. Przekazał, że na miejscu jest policja, CBŚ, prokuratura i eksperci, którzy badają każdy szczegół tej sprawy.

- Niestety, jak wiemy już w tej chwili, do podobnego zdarzenia mogło dojść również na południowy-wschód od tego miejsca, na tej samej trasie kolejowej, gdzie również mieliśmy do czynienia z próbą destabilizacji i zniszczeniami infrastruktury kolejowej, która także mogła doprowadzić do katastrofy kolejowej - dodał premier.

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio/PAP/nł

Polecane

Wróć do strony głównej