Jadwiga Sosnkowska: śmialiśmy się z mężem, że Piłsudski nas wyswatał

Wdowa po generale Kazimierzu Sosnkowskim, którego 140. rocznicę urodzin obchodzimy 19 listopada 2025 roku, zaczęła w latach 80. XX wieku odwiedzać Polskę, by prowadzić prace archiwalne związane z pamiątkami po jej mężu. Udzieliła wówczas kilku wywiadów Polskiemu Radiu. Nie wszystkim się to podobało.

2025-11-19, 06:30

Jadwiga Sosnkowska: śmialiśmy się z mężem, że Piłsudski nas wyswatał
Jadwiga Sosnkowska i generał Kazimierz Sosnkowski na fotografiach z lat 20. XX wieku. Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Kontrowersje wokół generałowej

W tamtych latach Jadwiga Sosnkowska (1901-1993) była gościem nie tylko radiowców. Wystąpiła także w kilku programach telewizyjnych (za co tygodnik "Ekran" przyznał jej nagrodę "Specjalny Złoty Ekran" za rok 1985), a cykl rozmów z generałową ukazał się w kilku numerach tygodnikach "Perspektywy". Najczęściej z Jadwigą Sosnkowską rozmawiał historyk i dziennikarz Włodzimierz Tadeusz Kowalski (1934-1990), a owocem wielu spotkań stała się wydana w 1988 roku wspólna książka "W kręgu mitów i rzeczywistości".

Występy wdowy po generale Kazimierzu Sosnkowskim (1885-1969) w PRL-owskich środkach przekazu skrytykowano w środowiskach emigracyjnych. Za legitymizację socjalistycznej polityki i wspieranie narracji komunistów ganili Sosnkowską publicyści polskiej sekcji Radia Wolna Europa oraz wydawanego w Chicago polonijnego "Dziennika Związkowego". Na łamach tej gazety Jan Krawiec latem 1987 roku opublikował artykuł "Generałowa Sosnkowska narzędziem propagandy komunistycznej".


Posłuchaj

Pierwsza część rozmowy Włodzimierza T. Kowalskiego z Jadwigą Sosnkowską - o drugiej połowie lat 30. XX wieku, wrześniu 1939 roku i innych działaniach wojennych (PR, 1986) 19:07
+
Dodaj do playlisty

Posłuchaj

Druga część rozmowy Włodzimierza T. Kowalskiego z Jadwigą Sosnkowską - o latach II wojny światowej i o kontrowersyjnych wydarzeniach politycznych w łonie polskiej emigracji (PR, 1986) 22:17
+
Dodaj do playlisty

  

Posłuchaj

Trzecia część rozmowy Włodzimierza T. Kowalskiego z Jadwigą Sosnkowską - o ostatnich miesiącach wojny, wyjeździe do Kanady i wydarzeniach powojennych (PR, 1986) 23:57
+
Dodaj do playlisty

 

Generał Kazimierz Sosnkowski (trzeci od lewej) i Jadwiga Sosnkowska jako członkowie polskiej delegacji uczestniczącej w pogrzebie brytyjskiego króla Jerzego V. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Generał Kazimierz Sosnkowski (trzeci od lewej) i Jadwiga Sosnkowska jako członkowie polskiej delegacji uczestniczącej w pogrzebie brytyjskiego króla Jerzego V. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wszystko odbywało się w cieniu procesu, jaki w 1985 roku Jadwiga Sosnkowska wytoczyła Towarzystwu Historyczno-Literackiemu w Paryżu. Wdowa domagała się od instytucji wydania jej urny z prochami Kazimierza Sosnkowskiego, aby mogła ją przewieźć do Polski i pochować na Powązkach. Ostatecznie, po dokładnym przeanalizowaniu testamentu generała, francuski sąd uznał, że wolą Sosnkowskiego było, by jego szczątki przenieść do ojczyzny, ale dopiero wtedy, gdy będzie ona w pełni suwerennym krajem. Tym samym urna pozostała we Francji.

W istocie spór, co przyznawali nawet adwersarze Sosnkowskiej, dotyczył pewnego typowego dla epoki napięcia pomiędzy tym, co prywatne i rodzinne, a tym, co polityczne. Zarówno Towarzystwo Historyczno-Literackie, jak i sąd uznali, że gdyby szczątki generała trafiłyby do PRL, zostałoby to przez władze wykorzystane propagandowo. W tej sytuacji rozumowano, że troska o polityczny wizerunek zmarłego musi mieć pierwszeństwo przed prawem rodziny do rozporządzania prochami bliskich. W rozmowie z Polskim Radiem generałowa nie kryła żalu wywołanego tą sytuacją.

Jadwiga Sosnkowska dożyła jednak chwili, o której marzył jej mąż. 12 listopada 1992 roku prochy generała przywieziono do Polski i złożono w podziemiach bazyliki św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Jego żona, od 1990 roku mieszkająca w polskiej stolicy, zmarła zaledwie dwa miesiące później 11 stycznia 1993 roku.


Posłuchaj

Rozprawa sądowa w sprawie urny z prochami Kazimierza Sosnkowskiego oczami Towarzystwa Historyczno-Literackiego we Francji (RWE, 1985) 9:39
+
Dodaj do playlisty

 

Jadwiga Sosnkowska jako pielęgniarka Czerwonego Krzyża podczas II wojny światowej. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Jadwiga Sosnkowska jako pielęgniarka Czerwonego Krzyża podczas II wojny światowej. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Na dobre i na złe

W Polskim Radiu Jadwiga Sosnkowska, doskonale zorientowana w przebiegu kariery i biografii swego męża, opowiadała zarówno o wojskowej i politycznej działalności Kazimierza Sosnkowskiego, jak i wspominała liczne wspólnie spędzone prywatne chwile, zarówno te trudne, jak i szczęśliwe.

Te pierwsze związane były przede wszystkim z wybuchem II wojny światowej i walką z niemieckim najeźdźcą, w którym oboje brali czynny udział - on jako dowódca, ona jako pielęgniarka Polskiego Czerwonego Krzyża w warszawskim szpitalu. Później nastąpiły pełne niepokoju miesiące, gdy rodzina przez dłuższy czas była rozdzielona i Sosnkowska nie miała żadnej informacji o mężu i pięciu synach (wówczas w wieku od 5 do 17 lat). A potem generałowa przeżyła chwile grozy, gdy wiosną 1940 roku podjęła niezwykle ryzykowną ucieczkę z kraju okupowanego przez hitlerowców.

– Wyjeżdżałam z jednym panem, polskim Izraelitą, który się naprawdę poświęcił – mówiła w rozmowie z Ewą Skudro w 1986 roku. – On był jakiś czas w Ameryce Południowej i zrobiono go konsulem honorowym Peru. Przyjechał do naszych władz, do Paryża, zameldował się w rządzie generała Sikorskiego i powiedział, że ma tego rodzaju stosunki z Niemcami, że może wywieźć osoby, które są zagrożone. Ułożyliśmy więc całą historię, kto ja jestem, żeby to opowiadać innym. On wcześniej wywiózł już inne panie, a ja wyjeżdżałam jako jego już szósta żona – wspominała.

Jadwiga Sosnkowska (z kwiatami) jako matka chrzestna okrętu podwodnego ORP Orzeł. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Jadwiga Sosnkowska (z kwiatami) jako matka chrzestna okrętu podwodnego ORP Orzeł. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Podróż trwała długo i była podzielona na kilka etapów. Najpierw fałszywi małżonkowie przejechali samochodem z Krakowa przez Polskę i Niemcy. W Akwizgranie mieli przesiąść się na pociąg, ale zanim się to stało, konsul zostawił generałową wraz ze swą walizką na pustym peronie, by załatwić kilka formalności.

– Siedzę na tej walizce i nagle wjeżdża pociąg, taki długi, pełny żołnierzy niemieckich, z oficerami i z żandarmerią. Ja się nie ruszam, żeby nie okazać niepokoju – opowiadała. Otoczona przez ciekawskich Niemców Sosnkowska zaczęła udawać Rosjankę i spotkanie zakończyło się, tak, że dostała od żołnierzy czekoladę i pomarańcze.

Gdy później wraz ze swym wybawcą znalazła się wreszcie w pociągu, okazało się, że walizka, którą miała ze sobą na peronie, była pełna złotych zegarków i biżuterii. Za taki przemyt groziło rozstrzelanie. – Mało się nie przewróciłam. Mówię: i pan mnie tak zostawił? A on na to: bo pani nie wiedziała, co tam jest, to pani się nie denerwowała – relacjonowała Jadwiga Sosnkowska.

Gdy później wreszcie Sosnkowscy padli sobie w objęcia w Paryżu, nie przypuszczali, że to nie koniec trudów, jakie ich czekają. Przed nimi było jeszcze wiele niebezpieczeństw, tułaczki i splotów okoliczności politycznych, który ostatecznym rezultatem była przymusowa emigracja do Kanady. Nawet tam spotkały ich przykrości, bo jako osoby powyżej 40 roku życia nie mogli dostać żadnej pracy i musieli na własną rękę znaleźć zajęcie, żeby wiązać koniec z końcem.

Z drugiej strony we wspólnym życiu małżeństwa nie brakło szczęśliwych zrządzeń losu. Od takiego właśnie przypadku rozpoczęła się zresztą ich miłość.


Posłuchaj

W audycji z cyklu "Poznajmy się" Jadwiga Sosnkowska opowiada Ewie Skudro o swoim życiu u boku generała Kazimierza Sosnkowskiego (PR, 1986) 37:01
+
Dodaj do playlisty

 

Józef Piłsudski i Kazimierz Sosnkowski w 1915 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Józef Piłsudski i Kazimierz Sosnkowski w 1915 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wyswatani przez Piłsudskiego

Zanim została generałową, nazywała się Jadwiga Żukowska, mieszkała w Petersburgu, a przez swoją matkę Jadwigę z domu Jałowiecką spokrewniona była z Józefem Piłsudskim (1867-1935). Rodzinne powiązana okazały się brzemienne w skutki.

– Moi rodzice pomogli w ciężkich chwilach komendantowi Piłsudskiemu, kiedy on był socjalistycznej organizacji i był skazany na śmierć. Siedział Cytadeli z wyrokiem śmierci, ale wtedy udało mu się zrobić z siebie wariata, Rosjanie więc przesłali go do Petersburga do wojskowej kliniki psychiatrycznej. Tam był doktor Mazurkiewicz, Polak, który wiedział, że moja rodzina jest bardzo blisko spokrewniona, więc rodzice przechowali go dwa dni i dwie noce, narażając się straszliwie – opowiadała Jadwiga Sosnkowska.

Gdy umarł ojciec Jadwigi - polityk i przemysłowiec Władysław Żukowski (1860-1916) - z końcem I wojny światowej rodzina postanowiła wyjechać z Petersburga i zamieszkać w odradzającej się Polsce. Przez wzgląd na pamięć jej ojca Jadwiga Żukowska została wraz z matką zaproszona w 1919 roku na bal u premiera Ignacego Jana Paderewskiego (1860-1941).

– Była tam masa ludzi. I ja tak idę, szukam tego komendanta, w końcu podchodzę do niego i mówię: komendancie, ja tak pragnęłam poznać komendanta, ja tyle słyszałam... A on do mnie wobec tłumu ludzi i Paderewskiego mówi tak: moje dziecko, twoi rodzice tak strasznie narażali się dla mnie, nigdy o nich nie zapomnę. Prowadź mnie do mojej kuzynki! – wspominała Jadwiga Sosnkowska.

Ponieważ zaś matka Jadwigi zajęta była właśnie rozmową z jakimś innym wysoko postawionym oficerem, Piłsudski stwierdził, że w takim razie przedstawi dziewczynie swojego dobrego znajomego, w tamtym czasie nie tylko dowódcy, lecz także wiceministra spraw wojskowych. Był to generał Kazimierz Sosnkowski.

– Myśmy się śmiali z moim mężem, że komendant nas wyswatał – opowiadała Jadwiga Sosnkowska w 1986 roku. - To było piękne wspomnienie. To było pogodne wspomnienie – dodała.

Sosnkowscy wzięli ślub wiosną 1921 roku. Byli małżeństwem przez niemal pół wieku. Jadwiga Sosnkowska poświęcała się nie tylko obowiązkom rodzinnym, lecz także pracy społecznej, zawodowemu sportowi, a także - dzięki znajomości kilku języków obcych - polityce i dyplomacji. Podczas wojny aktywnie działała na rzecz Polaków w kraju i na emigracji, a także wespół z innymi osobami usiłowała wpływać na rządy alianckie w kwestii m.in. wsparcia powstania warszawskiego.

Państwo Sosnkowscy w 1938 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Państwo Sosnkowscy w 1938 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Źródło: Polskie Radio/Michał Czyżewski

Polecane

Wróć do strony głównej