Były szef wywiadu apeluje o stan wyjątkowy. "Rosja chce nas rozsadzić"
Rosyjska dezinformacja stała się jednym z najważniejszych wyzwań dla bezpieczeństwa państwa - uważa płk Andrzej Derlatka, który m.in. kierował Agencją Wywiadu. W podcaście Polskiego Radia "Strefa Wpływów" przekonywał, że skala zagrożeń informacyjnych jest tak poważna, iż Polska powinna rozważyć wprowadzenie stanu wyjątkowego.
2025-11-21, 18:30
Płk Derlatka: Polska jest dla Rosji groźnym przeciwnikiem
Derlatka podkreślił, że dla Moskwy Polska pozostaje krajem trudnym do złamania, który konsekwentnie wspiera Ukrainę. Przypomniał słowa byłego doradcy szefa kancelarii prezydenta Ukrainy Ołeksija Arestowycza o tym, że gdyby Polska nie udzieliła Ukrainie natychmiastowej pomocy wojskowej w postaci przekazanego sprzętu i amunicji na początku rosyjskiej inwazji, "to już by jej nie było". - Na szczęście robimy się coraz silniejsi i nie będzie nas łatwo zaatakować - powiedział.
W ocenie pułkownika ten wzrost potencjału obronnego sprawia, że Rosja jeszcze intensywniej skupia się na działaniach wymierzonych w polskie społeczeństwo. - Celem jest rozchwianie nastrojów, utrata zaufania do rządu i służb, kawałkowanie społeczeństwa. Sanie zamętu - wyjaśniał Derlatka.
Jego zdaniem Polska jest dla Rosjan przeciwnikiem wyjątkowo problematycznym, bo społeczeństwo jest w większości "antyrosyjskie", a to ogranicza skuteczność tradycyjnych metod wpływu. Dlatego - jak mówi - Moskwa koncentruje się na "młotkowaniu ludzi" i próbach wmówienia im, że "rząd kłamie".
Derlatka wskazywał, że w naszym kraju nie istnieje instytucja zajmująca się systemowym monitorowaniem fałszywych treści w internecie. - Nie ma organu, który zwalczałby nieprawdziwe informacje pojawiające się na platformach społecznościowych. A kolejną kwestią jest eliminacja botów i trolli. Nic nie robimy, by to zlikwidować - podkreślił.
Postulat wprowadzenia stanu wyjątkowego
Prowadzący podcast Roch Kowalski zauważył, że politycy obawiają się oskarżeń o próby ograniczania wolności słowa w internecie. Derlatka odpowiedział, że to właśnie ta obawa paraliżuje działania państwa.
Były wiceszef Agencji Wywiadu przypomniał, że już wcześniej apelował o rozważenie stanu wyjątkowego, który umożliwiłby państwu szybszą i zdecydowaną reakcję na zagrożenia informacyjne. - Po ostatnim ataku terrorystycznym (na linii kolejowej Warszawa-Lublin - przyp. red.) podniesiono stopień alarmowy CHARLIE, ale to nie rozwiązuje sedna problemu. Nie atakują nas rakietami ani dronami, tylko tym, co ma nas rozsadzić od wewnątrz - tłumaczył.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że efekt wrogiej dezinformacji widać po reakcji polskiego społeczeństwa na wlot dronów na terytorium Polski, która w ocenie Kowalskiego była "bardziej solidarna i zjednoczona niż reakcja na akt sabotażu na torach". Derlatka przyznał rację, a także ostrzegł przed działalnością osób publicznych, które - świadomie lub nie - powielają rosyjskie narracje. - Pojawiło się coś niebywałego. Do głosu doszli politycy działający pod sztandarem Konfederacji. Wystarczy jeden, dwóch, trzech agentów wpływu i oni już nadają kierunek - stwierdził.
Odnosząc się do oskarżeń wobec Grzegorza Brauna, dodał: Ten człowiek jest ścigany przez prawo, odebrano mu immunitet, a on wciąż opowiada to, czego chce rosyjska propaganda.
Źródło: PolskieRadio24.pl