Dlaczego Polacy wróżą w andrzejki? W ciemnościach listopada spotkało się kilka rzeczy

Co ma wspólnego św. Andrzej z matrymonialnym przewidywaniem? Dlaczego noc z 29 na 30 listopada najlepiej nadawała się do miłosnych wróżb? I jaką w tym wszystkim rolę odgrywała przedchrześcijańska tradycja?

2025-11-27, 21:10

Dlaczego Polacy wróżą w andrzejki?  W ciemnościach listopada spotkało się kilka rzeczy
Lanie wosku to najpopularniejsza z andrzejkowych wróżb. Foto: PAP/Darek Delmanowicz

"Wróżyć potrafią w rozmaity sposób"

"Stara to sprawa jak świat, a przynajmniej jak ludzkość, odgadywanie przyszłości, wróżenie o przyszłych losach swego życia", pisał w 1906 roku Zygmunt Gloger, znakomity znawca kultury ludowej. Jako przykład na odwieczność wróżenia etnograf przywołał jeden ze zwyczajów starożytnych Rzymian. Zwany był on alektromancją, a w tej energetyzującej nazwie krył się swojski ptak (gr. "alectryon" – "kogut"). "Rzymianie zakreśliwszy koło na piasku i położywszy na jego obwodzie tyle ziarn zboża, ile mieli liter alfabetu, puszczali na środek koguta i czynili wróżby z liter ziarn, które kolejno kogut łykał", przypomniał Zygmunt Gloger.

Powyższy przykład (pewnie nieprzypadkowy, bo andrzejkowe procedury przewidywały i drób) w barwny sposób przypomina o dwóch sprawach: że praktyki, które mają pomóc odkryć przyszłość, są obecne w kulturze od zawsze – oraz że wyobraźnia ludzka nie zna w tej materii granic. Bo, jak podkreślał inny badacz spraw słowiańskich, Edward Fischer, "wróżyć, czyli przepowiadać przyszłość, potrafi lud w rozmaity sposób: z ognia, świec, pochodni, węgli, dymu, powietrza, chmur, mgieł, wiatrów, słońca, księżyca, gwiazd, zachowania się zwierząt, a wreszcie z dziwnych snów".


Dni, w których dzieje się magia

Andrzejki – czyli wigilia św. Andrzeja, z 29 na 30 listopada – należały do pięciu "uprzywilejowanych dni w roku", w których dzięki uświęconym przez tradycję praktykom można było poznać to, co będzie. Zygmunt Gloger uściślał, że w naszym kręgu kulturowym owo poznanie przyszłości miało raczej skromne ambicje, choć temat był szalenie istotny: skupiano się na kwestiach zamążpójścia i ożenku.

A jakie były to uprzywilejowane, mocą sobie tylko znaną, dni? "W listopadzie wróżą sobie młodzieńcy w wigilię świętej Katarzyny, a dziewczęta w wigilię świętego Andrzeja. Później przy stole wigilijnym bawią się wróżbami płcie obie, a w przeddzień Nowego Roku i świętego Jana Chrzciciela głównie tylko dziewczęta", notował Zygmunt Gloger.

Ciemność listopada i pomoc z zaświatów

No właśnie: skąd ta moc odkrywania tajników przyszłości, która kryła się między innymi w wigilii św. Andrzeja? Najprościej rzecz ujmując: chodziło o czas przełomu, a ten zawsze w kulturze pierwotnej wiązał się z czymś tajemniczym i niecodziennym. Przechodzenie jesieni w zimę, już bardzo odczuwalne w coraz dłuższe i chłodne wieczory, nakładało się tu na inny przełom. Oto kończył się rok liturgiczny, za progiem był adwent, czas pobożnego oczekiwania na Boże Narodzenie.

Ale koniec listopada niósł jeszcze jedno przekonanie, zakorzenione głęboko w tradycji słowiańskiej i starszej: śródziemnomorskiej. Był to czas, w którym świat zmarłych zbliżał się do świata żywych. Duchy mogły w jakiś tajemniczy sposób dopomóc w poznaniu przyszłości. Ludzie zaś dzięki znajomości wróżbiarskich praktyk mogli skłonić zaświaty do współpracy.

"Może nasze andrzejki powstały na podłożu kultu zmarłych", zastanawiał się etnograf Stanisław Dworakowski. I przywoływał na dowód tej hipotezy dwa tropy. Pierwszy ogólnoeuropejski, za kolejnym badaczem, Stanisławem Poniatowskim: "u Nowogreków na Wyspach Sporadzkich dzień św. Andrzeja jest świętem umarłych", a "umarli przybywając na ziemię, mogą odsłaniać żywym ich przyszłość".

Drugi trop związany z "zaświatowym" kontekstem andrzejek ilustrowany był pewnym konkretnym zwyczajem wróżebnym. Oto dziewczyna – bo przypomnijmy, matrymonialne zapytania w wigilię św. Andrzeja mogły stawiać tylko panny, dla kawalerów przeznaczono katarzynki – miała szansę wyśnić swojego lubego. Wierzono, że sny w tę szczególną noc mogły odkrywać przyszłość. Aby pomóc jednak siłom nadprzyrodzonym w sennej projekcji, należało obok łóżka postawić miskę z wodą, a na niej: ułożyć misterny mostek z patyczków.

Przez ów symboliczny mostek, wierzono, miałby przejść ten, który objawi się we śnie, a później urzeczywistni się jako kandydat na męża. Według badaczy dawnych Słowian, mostek taki występował również w tradycji zaduszkowej, a stawiano go, wciąż symbolicznie, dla dusz zmarłych.


Andrzejki i wróżby: wylewanie stopionego ołowiu na zimną wodę przez ucho od klucza, Fot. Wikimedia/domena publiczna Andrzejki i wróżby: wylewanie stopionego ołowiu na zimną wodę przez ucho od klucza, Fot. Wikimedia/domena publiczna

"Święty Andrzej ci ukaże, co ci los przyniesie w darze"

Szukając odpowiedzi na pytanie: "Dlaczego Polacy wróżą (a może już: wróżyli?) w andrzejki", należy pamiętać zatem o mocy słowiańskiej, ale i ogólnoeuropejskiej tradycji. Genezę andrzejek można przecież rozpatrywać na szerokim, wspomnianym na początku, tle rzymskiej, a nawet greckiej tradycji wróżenia. A zwyczaj andrzejkowy znany był zarówno w Czechach, w Ukrainie, na Białorusi czy w Rosji, jak i w Niemczech. Są nawet przypuszczenia, że w kulcie św. Andrzeja pozostał ślad jakichś przedchrześcijańskich wierzeń – chodziłby tu o kult germańskiego boga o imieniu Frey. W mitologii skandynawskiej był on bogiem m.in. płodności i urodzaju, a w dawnej Uppsali czczono jego falliczny posąg.

W polskiej kulturze ludowej wszystkie te słowiańskie (czy dawniejsze) aspekty zostały jednak – podobnie jak przy zwyczajach świętojańskich – ochrzczone i włączone w krąg chrześcijański. W tym sensie wszelkie próby poznawania matrymonialnej przyszłości miały mieć jako swojego niebiańskiego orędownika św. Andrzeja. Jak bowiem uczy współczesny "Katechizm Kościoła katolickiego": "Bóg może objawić przyszłość swoim prorokom lub innym świętym. Jednak właściwa postawa chrześcijańska polega na ufnym powierzeniu się Opatrzności w tym, co dotyczy przyszłości, i na odrzuceniu wszelkiej niezdrowej ciekawości w tym względzie".

Święty Andrzej zresztą nadawał się doskonale jako wspomożyciel przy miłosnych zapytaniach - jest m.in. powiernikiem panien na wydaniu, par zakochanych i patronem małżeńskiego szczęścia. Stąd też imię tego świętego i modlitwy doń kierowane miały stałe miejsce w andrzejkowych zwyczajach. Przed snem, w którym to miałby się objawić absztyfikant, dziewczyna musiała pościć i odmówić stosowne formuły modlitewne. Formuły te pojawiały się także przy wielu innych andrzejkowych obrzędach.

"Słychałam od swej macierze,

że która mówi pacierze,

w wigilia Jędrzeja Świętego

ujrzy oblubieńca swego".

Tak głosił fragment sztuki "Komedyja Justyna i Konstancyjej" Marcina Bielskiego, tekstu, w którym po raz pierwszy w naszej literaturze pojawiła się wzmianka o tajemniczych, a fascynujących andrzejkach.


Źródło: Polskie Radio/jp

Zygmunt Gloger, "Rok polski w życiu, tradycyi i pieśni", Warszawa 1900; Edward Fischer, "Etnografja słowiańska. Zeszyt trzeci. Polacy", Lwów-Warszawa 1934; Barbara Ogrodowska, "Święta polskie. Tradycja i obyczaj", Warszawa 1996, Stanisław Dworakowski, "Kultura społeczna ludu wiejskiego na Mazowszu nad Narwią", Cz. 1. "Zwyczaje doroczne i gospodarskie", Białystok 1964.

Polecane

Wróć do strony głównej