Dwaj żołnierze postrzeleni nieopodal Białego Domu. Jest reakcja Trumpa

Gubernator Wirginii Zachodniej Patrick Morrisey poinformował, że otrzymuje sprzeczne doniesienia o stanie zdrowia dwóch członków Gwardii Narodowej, którzy zostali postrzeleni w środę w Waszyngtonie. Wcześniej podał, że mundurowi zmarli w wyniku odniesionych obrażeń. Z kolei prezydent Donald Trump informował o krytycznym stanie żołnierzy.

2025-11-26, 22:10

Dwaj żołnierze postrzeleni nieopodal Białego Domu. Jest reakcja Trumpa
Nieopodal Białego Domu dwaj amerykańscy żołnierze zostali śmiertelnie postrzeleni. Foto: Nur Photo/East News

Waszyngton. Żołnierze postrzeleni w okolicy Białego Domu

"Nasze modlitwy są z tymi dzielnymi żołnierzami, ich rodzinami i całą wspólnotą Gwardii Narodowej" - podkreślił Patrick Morrisey. Z kolei Donald Trump obecnie przebywa w ośrodku wypoczynkowym w Palm Beach na Florydzie. Prezydent USA napisał na Truth Social: "Dwaj żołnierze zostali ciężko ranni. Zwierzę, które ich postrzeliło, również jest ciężko ranne. Zapłaci zasłużoną karę". Ponadto zaznaczył: "Niech Bóg błogosławi naszą Wielką Gwardię Narodową i całe nasze wojsko oraz organy ścigania. To naprawdę Wielcy Ludzie. Jako prezydent USA jestem z wami!".

Amerykańskie media podały, że teren wokół Białego Domu został zamknięty. Informację o strzelaninie jako pierwsza potwierdziła sekretarz ds. bezpieczeństwa wewnętrznego Kristi Noem. "Proszę, dołączcie do mnie w modlitwie za dwóch żołnierzy Gwardii Narodowej, którzy zostali postrzeleni przed chwilą w Waszyngtonie. DHS współpracuje z lokalnymi organami ścigania w celu zebrania dodatkowych informacji" - napisała Noem na X.

Podejrzany został zatrzymany

Policja przekazała, że "miejsce zbrodni zostało zabezpieczone, a podejrzany zatrzymany". W komunikacie podano, że zdarzenie miało miejsce przy stacji Farragut North, nieopodal Białego Domu. Na razie nie ujawniono więcej szczegółów dotyczących ataku na żołnierzy Gwardii Narodowej. 

Świadek: usłyszałam głośne huki, ludzie uciekali

Jednym ze świadków zdarzenia była 43-letnia Stacey Walters, która jechała Uberem w okolicy Białego Domu. Kobieta usłyszała dwa głośne huki, następnie zobaczyła małe dzieci i innych pieszych, którzy uciekali z miejsca zdarzenia - podaje Reuters. Walters "usłyszała, jak ktoś krzyczy »pomocy! Pomocy!«, następnie zobaczyła osoby, wyglądające na agentów, Secret Service, biegnące za kimś w bluzie z kapturem" - czytamy.

Czytaj także:

Źródła: Polskie Radio/Reuters/PAP/łl

Polecane

Wróć do strony głównej