Zabójstwo Jarosława Ziętary. Te zeznania zmieniły bieg wydarzeń. "Gejmczendżer"

Sąd Apelacyjny w Poznaniu we wtorek uchylił wyrok uniewinniający w sprawie uprowadzenia, pozbawienia wolności i pomocnictwa w zabójstwie poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary we wrześniu 1992 roku. Oznacza to, że sprawę na nowo rozpozna Sąd Okręgowy. Przełomowe okazały się zeznania koleżanki Ziętary ze studiów. - To był gejmczendżer - przyznał we wtorek sędzia Maciej Świergosz, cytowany przez Onet. Przedstawiamy argumentację składu sędziowskiego i przypominamy najważniejsze ustalenia w tej sprawie.

2025-12-03, 09:28

Zabójstwo Jarosława Ziętary. Te zeznania zmieniły bieg wydarzeń. "Gejmczendżer"
Sędzia Maciej Świergosz. Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Zabójstwo Jarosława Ziętary. Sprawa wraca na wokandę

Do zaginięcia dziennikarza "Gazety Poznańskiej" doszło 1 września 1992 roku. 24-letni Jarosław Ziętara wyszedł z domu do pracy, ale do redakcji nie dotarł. W ocenie śledczych został porwany, a następnie zamordowany. Jego ciała nigdy nie odnaleziono. Motywem zbrodni miała być praca dziennikarza śledczego. Interesował się bowiem oszustwami poznańskich biznesmenów, powiązanych m.in. ze służbami z okresu PRL.

Jak podaje Onet, powołując się na ustalenia śledczych, "do zabójstwa Ziętary nakłaniał były esbek i współpracownik PRL-owskich służb, a potem »najbogatszy biznesmen« początku lat 90., czyli Aleksander Gawronik". Porywaczami zaś "mieli być ochraniarze Elektromisu i biznesmena Mariusza Ś." - czytamy. Mowa o Mirosławie R. ps. Ryba - judoce, byłym milicjancie, a po zmianach ustrojowych również policjancie. A także Dariuszu L., ps. Lala - byłym funkcjonariuszu ZOMO i policji.

Sprawa ciągnie się latami; Gawronik został uniewinniony przez dwa poznańskie sądy, a w minionym roku decyzję tę podtrzymał Sąd Najwyższy. Ale w przypadku ochroniarzy sprawa właśnie przybrała inny bieg. Wprawdzie trzy lata temu "Ryba" i "Lala" zostali uniewinnieni przez Sąd Okręgowy w Poznaniu, jednak wyrok nie był prawomocny, a we wtorek Sąd Apelacyjny swoją decyzją przywrócił temat zabójstwa Jarosława Ziętary na wokandę. W ocenie składu sędziowskiego dowody są wystarczające, aby skazać ochroniarzy za porwanie dziennikarza i przekazanie go zabójcom (których tożsamość wciąż nie została ustalona).

Kluczowe zeznania

Onet informuje, że przełomem były zeznania Anny Dolskiej, koleżanki Jarosława Ziętary ze studiów na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. "Kilka lat temu dotarła ona do Ryszarda B., byłego ochroniarza Aleksandra Gawronika. Powiedział jej, a potem zeznał w sądzie, że Gawronik w 1992 r. szukał zabójców Ziętary, bo miał dość namolnego i zbyt ciekawskiego dziennikarza. Motywem miało być zainteresowanie Ziętary aferą Art-B, którą faktycznie się interesował. Ryszard B., jak się później okazało, w sądzie nie powiedział wszystkiego" - relacjonuje portal. Mężczyzna zmarł nagle w ubiegłym roku, niebawem po złożeniu zeznań w sądzie. Okazało się, że nie wyznał jednak wszystkiego, co wie o tej sprawie.

Czytaj także:

Anna Dolska wyszła wówczas do mediów (również dla własnego bezpieczeństwa), opowiadając Onetowi i Radiu Poznań o tym, co usłyszała od Ryszarda B. "Były ochroniarz Gawronika ze szczegółami opowiedział jej o zbrodni na Ziętarze. Z jego relacji wynikało, że zabójców szukał Gawronik, a porwania mieli się podjąć czterej ochroniarze Elektromisu: oskarżeni »Ryba« i »Lala«, nieżyjący »Kapela« i dotychczas nieprzesłuchany »Antek«, który miał ubezpieczać uprowadzenie".

"To był gejmczendżer"

Z artykułu Onetu dowiadujemy się, że Dolska złożyła zeznania (w ubiegłym tygodniu) również w Sądzie Apelacyjnym. - To był gejmczendżer. Powiedziała o tym, co wcześniej Ryszard B. zataił przed tutejszym sądem - przyznał we wtorek sędzia Maciej Świergosz (wspierany przez sędziów Piotra Gerke i Henryka Komisarskiego), uchylając wyrok uniewinniający ochroniarzy Elektromisu i nakazując przeprowadzenie procesu na nowo (z uwagi na procedury nie mógł osobiście skazać ochroniarzy).

- Sąd Okręgowy, uniewinniając wcześniej obu oskarżonych, popełnił błąd logiczny. Skupił się na tym, że to był młody, zdolny, ale niedoświadczony dziennikarzy, bez większego dorobku i nie było powodu, aby go zabijać. Tymczasem analiza jego notatek i inne dowody wskazują, że interesował się działalnością firmy Elektromis, wiedział o jej składzie celnym, o imporcie wyrobów spirytusowych. To oczywiste, że został porwany 1 września 1992 r. i zginął za to, że był dziennikarzem, taki był motyw - powiedział sędzia Świergosz, cytowany przez Onet.

Źródło: Onet/łl

Polecane

Wróć do strony głównej