Samolot lądował awaryjnie na autostradzie. Uderzył w Toyotę

Awaryjne lądowanie na autostradzie 

Lokalne władze poinformowały, że mały samolot rozbił się w poniedziałek wieczorem na autostradzie międzystanowej nr 95 w okolicach miasta Cocoa na Florydzie. Podczas próby awaryjnego lądowania maszyna uderzyła w jeden z samochodów jadących trasą. 

Stanowe służby drogowe przekazały, że rozbita maszyna to Beechcraft 55, za sterami którego siedział 27-letni mężczyzna z Orlando. Wraz z nim leciał także 27-letni pasażer - mieszkaniec Temple Terrace. 

Przy próbie lądowania na autostradzie samolot uderzył w Toyotę, którą poruszała się 57-letnia kobieta. Kierująca w wyniku zderzenia doznała lekkich obrażeń i została przetransportowana do szpitala. Mężczyźni, którzy lecieli samolotem nie zostali poszkodowani. 

Przyczyna zdarzenia nie jest na razie znana. Amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) prowadzi w tej sprawie czynności. Dochodzenie ma wyjaśnić dokładny przebieg i okoliczności wypadku. 

Samolot rozbił się za szkołą

Co więcej, nie było to jedyne tego typu zdarzenie na Florydzie tego dnia. Kilka godzin wcześniej w mieście DeLand mały samolot rozbił się na drodze w okolicach miejscowej szkoły. Jednosilnikowa Cessna zostawiła za sobą liczne ślady hamowania, a po zatrzymaniu przewróciła się na bok. 

W wyniku tego zdarzenia dwie osoby odniosły obrażenia i trafiły do szpitala. Jedną z nich przetransportowano karetką, natomiast drugą śmigłowcem. - Widziałem, że jest bardzo nisko… może 30 metrów nad ziemią. Wiedziałem, że to na pewno problem - relacjonował w rozmowie z fox35orlando.com jeden ze świadków wypadku William Baith. 

Na miejscu działały liczne służby, a trasa prowadząca do drogi międzystanowej nr 95 przez kilka godzin pozostawała nieprzejezdna. Również w tej sprawie prowadzone jest dochodzenie. 

• Pożar silnika w boeingu. Awaryjne lądowanie śledziło 140 tys. osób
• Awaryjne lądowanie samolotu z Katowic
• Groźny incydent w powietrzu. Samolot nagle zaczął tracić wysokość

Źródło: Polskie Radio/X/egz