Pilot nadał sygnał "Mayday". Rakieta SpaceX eksplodowała, niebo pełne odłamków
W wyniku eksplozji rakiety SpaceX wiele samolotów pasażerskich w rejonie Karaibów znalazło się w niebezpieczeństwie. Pilot jednej z maszyn musiał nadać komunikat "Mayday" i lądować w trybie awaryjnym.
2025-12-23, 11:37
Dramatyczny wybór pilotów
Do incydentu doszło 16 stycznia. Rakieta należąca do firmy Elona Muska rozpadła się kilka minut po starcie, rozrzucając płonące szczątki nad Morzem Karaibskim, co sparaliżowało ruch lotniczy.
Jak wynika z dokumentów Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), do których dotarł "Wall Street Journal", piloci trzech samolotów transportujących łącznie 450 osób stanęli przed dramatycznym wyborem: przelot przez strefę spadających szczątków lub ryzyko wyczerpania paliwa podczas oczekiwania nad oceanem.
Według akt FAA ryzyko dla samolotów było znacznie większe, niż początkowo sądzono. Deszcz ognistych odłamków trwał około 50 minut, co zdaniem agencji stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla życia pasażerów. Załogi widziały z kokpitów ogniste ślady na niebie, a ewentualne uderzenie mogło doprowadzić do katastrofy.
"Mayday" nad lotniskiem
Jedna z opisanych sytuacji dotyczy lotu JetBlue, którego pilot został zmuszony do ogłoszenia sytuacji awaryjnej ("Mayday") z powodu braku paliwa, by uzyskać zgodę na natychmiastowe lądowanie w San Juan w Portoryko.
Eksplozja wywołała chaos również w pracy kontrolerów, którzy w jednym przypadku musieli interweniować, by zapobiec kolizji dwóch maszyn próbujących ominąć zagrożenie. FAA określiła sytuację jako "potencjalne ekstremalne ryzyko dla bezpieczeństwa".
Agencja odnotowała także, że SpaceX nie skorzystało z gorącej linii alarmowej natychmiast po wybuchu. Kontrolerzy w Miami o wypadku dowiedzieli się od pilotów, którzy jako pierwsi zauważyli szczątki w powietrzu. Styczniowy incydent zaalarmował branżę lotniczą, zwłaszcza w kontekście planów zwiększenia liczby startów do 200–400 rocznie.
Na ustalenia "Wall Street Journal" zareagowała firma SpaceX. Zarzuciła gazecie wprowadzanie w błąd i skorzystanie z niepełnych informacji.
Źródło: "WSJ"/ms