Tupolew z Bogdanem Klichem przyleciał do Kosowa
Oprócz ministra obrony narodowej, do Kosowa przybyli też polscy żołnierze, którzy wezmą udział w natowskiej misji na Bałkanach.
2011-05-17, 18:40
Posłuchaj
Samolot wystartował około południa z warszawskiego Okęcia. Minister Klich pytany w trakcie lotu, jakie ma wrażenia, odparł: "Jak zwykle, to znaczy jak przed modernizacją tego samolotu, którym latałem co najmniej dwa lata".
- To jest dobry samolot z punktu widzenia pasażera, samolot wygodny, szybki; jest w stanie przewieźć taką liczbę pasażerów, w tym wypadku żołnierzy, że kalkuluje nam się przelot do Prisztiny i z powrotem. Tak że ja z tego samolotu osobiście pod względem technicznym jestem zadowolony, nie mam nic przeciwko niemu - dodał szef MON.
Pytany, czy pierwszy "oficjalny" lot - nie szkolny, treningowy ani na potrzeby komisji badającej katastrofę drugiego tupolewa - jest zdjęciem odium z tej maszyny, minister odpowiedział: "Ja nie jestem czarownikiem, żeby odprawiać egzorcyzmy. Nie mam poczucia, że jakakolwiek klątwa wisi nad tym rodzajem samolotu".
"Nie ma się co obawiać"
- Ta tragiczna katastrofa nie była wynikiem wady technicznej samolotu, a w każdym razie bardzo, bardzo dużo wskazuje, że nie była. Nie ma doniesień, by powodem katastrofy była jakakolwiek wada techniczna. Jeżeli to prawda, to nie ma się co obawiać - powiedział.
REKLAMA
Tu-154M Lux o numerze bocznym 102 był remontowany w Rosji, gdy katastrofie uległ bliźniaczy samolot z numerem 101 wiozący delegację prezydencką na uroczystości katyńskie. Po powrocie 102 wykonywał loty szkoleniowe, treningowe i testowe na potrzeby komisji badającej katastrofę smoleńską.
Samolot nie wykonywał jednak lotów o statusie HEAD - z osobami pełniącymi najwyższe funkcje w państwie - ani innych rejsów transportowych zlecanych spoza Sił Powietrznych.
kk, aj
REKLAMA