Grindwale znowu wróciły do pułpaki. Jeden nie żyje
Czwarty dzień na północy Szkocji trwają wysiłki, by uratować duże stado ponad 60 wielorybów, tłoczących się w wąskiej i skalistej zatoce i odmawiających wypłynięcia na pełne morze.
2011-05-22, 12:32
Posłuchaj
Szkockie media obserwują tę walkę z godziny na godzinę. W niedzielę rano ratownicy wyciągnęli na brzeg pierwsze martwe zwierzę. Walenie wypłynęły wprawdzie w sobotę o zmroku z zatoki Loch Carnan na wyspie Uist w archipelagu Hybrydów, ale w niedzielę stado wróciło.
Co najmniej jedna trzecia ma rany na głowach i inne ślady kolizji z przybrzeżnymi skałami. Ratownicy, którzy wyłowili z zatoki martwą samicę, mówili BBC o możliwości jakiejś epidemii w stadzie, co może dopiero ustalić autopsja: - Obserwujemy tę sytuację i są obawy, że to jest pierwszy z wielu wielorybów, które padną. Mam nadzieję, że nie i że to będzie jedyna martwa sztuka.
Całe stado, należące do podgatunku grindwali, stanowi jedną rodzinę, która nie chce opuścić chorych i rannych członków grupy. Zatoka nie daje im jednak dobrego schronienia, gdyż silna fala może je wyrzucić na brzeg.
Znane są rownież przypadki zbiorowych samobójstw wielorybów podążających stadnie na plaże lub przybrzeżne skały w ślad za padającymi zwierzętami.
REKLAMA
agkm, IAR
REKLAMA