Oskarżyciel żąda od 5 do 12 lat więzienia dla 7 żołnierzy ws. Nangar Khel
Prokurator żąda od 5 do 12 lat dla oskarżonych w sprawie Nangar Khel.
2011-05-24, 11:51
Posłuchaj
W 2007 roku w wyniku ostrzału przez polskich żołnierzy tej afgańskiej wioski zginęło sześciu cywilów, wśród nich dwie kobiety i troje dzieci.
Według prokuratora płk. Jakuba Mytycha, oskarżeni złamali polskie prawo i konwencje międzynarodowe. Zdaniem prokuratury, żołnierze mieli zamiar ostrzelania miejscowości niebronionej i liczyli się z tym, że mogą dopuścić się zabójstwa.
- Żołnierze są niewinni - podkreśla Piotr Dewiński, adwokat jednego z oskarżonych. Zwraca uwagę, że nie mieli oni zamiaru zabić cywilów, nie mogli też tego przewidzieć. Obrona twierdzi, że jedną z przyczyn tragedii była wadliwa broń i amunicja.
Dewiński dodaje, że materiał dowodowy jest niepełny, na co prokuraturze zwracał uwagę sąd. Sąd zwrócił się też do prokuratury o uzupełnienie materiału dowodowego.
Proces rozpoczął się 2 lutego 2009 roku. Jest to pierwsza w historii polskiego wojska sprawa za złamanie konwencji haskiej i zabójstwo osób cywilnych nie biorących udziału w działaniach wojennych. Oskarżonych w sprawie jest siedmiu spadochroniarzy z 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego z Bielska-Białej.
Sześciu żołnierzy jest oskarżonych o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia, siódmego oskarżono o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od 5 do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia.
W czerwcu ubiegłego roku proces został przerwany. Sąd wojskowy nakazał prokuraturze uzupełnić akta sprawy, między innymi o nagrania z nasłuchów radiowych amerykańskiego wywiadu czy dokumentację medyczną pomocy udzielonej ofiarom ostrzału afgańskiej wioski i protokoły przesłuchań amerykańskich lekarzy. Potrzebna była też opinia biegłych kartografów o dokładnej pozycji moździerza, z którego Polacy ostrzelali osadę. Prokuratura miała też zbadać nagranie wideo z negocjacji polskich wojskowych ze starszyzną afgańską tuż po tragedii.
sm, dp, kk
REKLAMA