Lech gromi beniaminka
ŁKS Łódź przegrał z Lechem Poznań 0:5 w meczu pierwszej kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Strzelcem pierwszej bramki sezonu jest Łotysz Artjoms Rudnevs.
2011-07-29, 18:45
ŁKS jest beniaminkiem Ekstraklasy, więc faworytem tego spotkania byli podopieczni Jose Maria Bakero. Początek należał jednak do łodzian.
W 8 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Romańczuka na piątym metrze od bramki Lecha doszło do sporego zamieszania i Bykowskiemu zabrakło bardzo niewiele by umieścić piłkę w siatce.
Kolejorz po raz pierwszy zaatakował w 21 minucie. Ze środkowej strefy z piłką odważnie ruszył Możdżeń, rozegrał tą piłkę ze Stilicem i Murawskim i zagrał idealnie w tempo do Rudneva, a najlepszy snajper Kolejorza nie zwykł marnować sytuacji sam na sam i płaskim strzałem nie dał szans Wyparle.
Dwie minuty później Lech prowadził już 2:0. Znów ze świetnej strony pokazał się Możdżeń, który tym razem przedarł się prawą stroną i dośrodkował w pole karne, a naciskany przez Rudneva Stefańczyk efektownym strzałem nie dał szans bramkarzowi ŁKSu.
REKLAMA
Od tego momentu Lech niepodzielnie panował nad boiskowymi wydarzeniami i na grę podopiecznych Jose Mari Bakero naprawdę miło było patrzeć. Festiwal strzelecki poznaniaków w pierwszej połowie zakończył w niezwykle efektowny sposób Stilić. W 31 minucie Bośniak w dziecinny sposób uwolnił się spod opieki Kłusa i z ponad 20 metrów huknął w samo okienko bramki Wyparły.
W przerwie trener Andrzej Pyrdoł w miejsce Smolińskiego wprowadził Szałachowskiego i od początku drugiej połowy łodzianie podjęli próbę zaatakowania Lecha. Podeszli wyżej pressingiem i dzięki temu byli częściej w posiadaniu piłki niż w pierwszej połowie, ale nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe.
W 65 minucie poznaniacy mogli podwyższyć jeszcze rezultat. Na 16 metrze piłkę świetnie rozegrali Rudnev i Stilić i ten drugi wpadł z nią w pole karne. Musiał jednak strzelać z prawej nogi i nie trafił w światło bramki.
ŁKS swoją okazję miał w 74 minucie, ale Kotorowski kapitalnie obronił strzał zza pola karnego Stefańczyka. Minutę później Kolejorz prowadził już 4:0. Błąd popełnił Romańczuk i Rudnev znalazł się w sytuacji sam na sam z Wyparłą i po raz drugi w tym spotkaniu pokonał bramkarza ŁKS-u.
To jednak nie był koniec popisów niebiesko-białych. W 79 minucie po krótkim rozegraniu piłki z rzutu rożnego Stilić dośrodkował wprost na głowę Rudneva. Piłka po strzale napastnika Lecha odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole, jednak sędzia boczny wyraźnie zasygnalizował, że piłka przekroczyła linię końcową i sędzia Dawid Piasecki gola uznał, a Rudnev tym samym skompletował hattricka i ustalił wynik spotkania.
ŁKS Łódź - Lech Poznań 0:5 (0:3)
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 650
REKLAMA
Bramki: 0:1 Artjoms Rudnevs (22), 0:2 Cezary Stefańczyk (24-samobójcza), 0:3 Semir Stilic (30), 0:4 Artjoms Rudnevs (70), 0:5 Artjoms Rudnevs (79-głową).
Żółta kartka - ŁKS Łódź: Sebastian Szałachowski. Lech Poznań: Dimitrije Injac.
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów 1 000.
ŁKS Łódź: Bogusław Wyparło - Cezary Stefańczyk (84. Piotr Klepczarek II), Michał Łabędzki, Marcin Adamski, Bartosz Romańczuk - Radosław Pruchnik (65. Marcin Kaczmarek), Dariusz Kłus, Marcin Smoliński (46. Sebastian Szałachowski), Dawid Nowak - Maciej Bykowski, Marek Saganowski.
Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Hubert Wołąkiewicz, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Semir Stilic, Mateusz Możdżeń (60. Siergiej Kriwiec), Dimitrije Injac, Rafał Murawski (82. Marcin Kamiński), Jakub Wilk (75. Aleksandyr Tonev) - Artjoms Rudne
REKLAMA
Spotkanie Lecha z ŁKS rozegrywane było nietypowo w Bełchatowie, łodzianie mają bowiem problemy z własnym obiektem. Na domiar złego łódzki klub nie otrzymał zgody na organizację imprezy masowej.
ah
REKLAMA
REKLAMA